wtorek, 5 czerwca 2018

Od Rawena cd. Shinaru

Shin zaśmiał się i ruszył w kierunku wypieku. Niedoczekanie jego. Szybko doskoczyłem do niego, by wybronić ostatni dobry wypiek przed jego łapskami.
- Rusz to, a pożałujesz tej decyzji. - rzekłem stanowczo i chwyciłem go za ramię.
- Należy mi się jakaś rekompensata za to co zrobiłeś Nue! - zrzucił moją rękę i zabrał ciasto. Odgryzł przy tym spory kawałek. O ile w każdej innej sytuacji taki pomruk zadowolenia by mnie usatysfakcjonował, tak w tej byłem bliski wybuchu. Jakimś cudem odnalazłem w sobie resztki cierpliwości i siły by się wstrzymać. To nie czas i miejsce na bójkę. Choć, jeśli zarzuciłby jakimś irytującym tekstem, to raczej bym już nie miał nic przeciwko żeby mu nakopać do dupy. Złotowłosy podał kawałek placka swojemu futrzakowi. Nue powąchał to i szybko połknął. Spojrzał na mnie z niemałą satysfakcją, gdy tylko poczuł się odrobinę pewniej. Musiał chyba zrozumieć, że na razie mu odpuszczę. Prychnąłem na nich i na to co odstawiali. W końcu wyszli z kuchni. Wziąłem głębszy wdech i wyciągnąłem kolejnego papierosa z paczki. Cholera, tylko trzy mi zostały. W takim tempie  albo przez nich zbankrutuje na szlugach albo mi nerwy wysiądą. Stanąłem w progu i już miałem go przypalać, gdy poczułem jak za mną wyrasta niewysoki cień o blond włosach.
- A właśnie! Jak będziesz coś jeszcze piekł dla Fiony, to weź mnie krzyknij. Ktoś przecież musi cię obronić przed tym straszliwym losem i zjeść to. - mówił cały czas szczerząc się. Śpiący na jego ramieniu zwierzak zaczął mruczeć. - Trzeba o ciebie zadbać, nawet jeśli zachowałeś się jak dupek. - ostatnie słowa były gwoździem do trumny. Właśnie chłopak dotarł do granic mojej cierpliwości. Tak być nie będzie, trzeba mu wpoić jakieś podstawy kultury. Zaśmiałem się i zabrałem mu Nue z ramienia, gdy był zajęty szperaniem po szafkach w poszukiwaniu kolejnych ciast. Shin nie zdawał sobie sprawy co go czeka.
- Eeej! Oddawaj mi Nue! - próbował doskoczyć do czarnej puchatej kulki, którą uniosłem wysoko.
- Czekam na placu. - mówiąc to wyszedłem nie zwracając na niego uwagi. Poprawiłem tylko chwyt na szamoczącym się stworku i ruszyłem na plac. Chłopak nie ruszył za mną. Dobrze, trochę mu zajmie zanim wróci z mieczem. Chwilę później czekałem na placu treningowym. Zwierzak nieustanie warczał i prychał na mnie próbując mnie dziabnąć.
- Spokojnie, nie szarp się tak. Nie uszkodzę go za bardzo. - na te słowa lekko się uspokoił, choć nie przestał obnażać kłów. - Chce go tylko wkurzyć do granic możliwości i spuścić kilka wychowawczych kopnięć. A w tym potrzebna mi twoja pomoc. - wyjąłem iskrzyk i zacząłem się nim bawić. - Nie mogę mu pozwolić wejść sobie na głowę, co nie?
Zwierzak kompletnie przestał się rzucać. Na arenę wkroczył rozzłoszczony Shinaru.
- No, mały liczę, że umiesz spadać na cztery łapy. - szepnąłem do zwierzaka. Chwyciłem go i wypchnąłem nogą, markując w ten sposób kopnięcie. Zwierzak chyba podchwycił mój pomysł i  delikatnie upadając poturlał się do niego.

Shin?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz