wtorek, 16 października 2018

Od Annabelle cd. Marceline

     Annabelle mimo spędzenia w gildii kilku tygodni, do tej pory nie miała zbyt wielu okazji spotkań z członkami różnych patroli. Za dnia, w trakcie trwania dziennego patrolu siedziała zazwyczaj w lecznicy, czasami udając się do pracowni Selvyna by mu pomóc w czymkolwiek, lub zwyczajnie obserwować jego pracę. Natomiast w nocy, w czasie wyjścia na zewnątrz ich nocnych odpowiedników, spędzała czas u siebie. Pewnie że zamieniła parę słów z każdym z nich jednak na tym znajomość się kończyła. Zresztą ich zadania nie były ze sobą w jakimś szczególnym stopniu powiązane. Wydawałoby się, że jedyne co mogła zrobić by ich wspomóc jest opatrzenie ewentualnych ran. Tym bardziej zaskoczeniem dla niej okazało się pytanie o to czy może zastąpić jedną osobę w nocy, zwłaszcza że miałaby wtedy spędzić ten czas z osobą która dołączyła do gildii jeszcze później niż ona. W sumie jednak właśnie to był powód dla którego się zgodziła. Była ciekawa tej dziewczyny. Nie było jeszcze okazji się zapoznać z powodu przeciwnych godzin ich urzędowania. Różowo włosa spędziła całe do południe i parę godzin południowych w lecznicy tak jak zawsze, z tą różnicą, że wyszła z niej wcześniej niż zazwyczaj. Po wyjściu od razu skierowała się do swojego pokoju. Przecież nie może być nieprzytomna. Z tą właśnie myślą, Annabelle od razu po wejściu do pokoju rzuciła się na łóżko.
     Dziewczyna obudziła się już po zachodzie słońca. Gdy tylko to zauważyła, od razu w panice zerwała się z łóżka. Czyżby się spóźniła? Szybko chwyciła leżącą przy łóżku broń, którą naszykowała wcześniej, po czym wybiegła z pokoju kierując się w kierunku stajni. Będą już niedaleko zwolniła i spokojnym krokiem podeszła już bliżej. Na pierwszy rzut oka okolica wydała jej się pusta jednak zmienił to śmiech dochodzący z dachu. Uniosła głowę w tamtym kierunku by spojrzeć na źródło dźwięku jednak, pozostała ona poza zasięgiem światła. Chciała odezwać się do tej, oceniając po śmiechu, kobiety jednak ona ją uprzedziła na samym początku znajomości obrażając ją. Osobnik z dachu zdenerwował Annabelle. Odpowiedziała twierdząco na pytanie o patrol i zamierzała zwrócić uwagę dziewczynie jednak ta jej przerwała. Tym razem nie zdenerwowało jej to bardziej jak można by się spodziewać z jednego prostego powodu. Zauważyła jak bardzo znajomy jej się wydaje ten głos. Zmarszczyła brwi i skupiła wzrok próbując dostrzec jakieś szczegóły postaci. Była pewna, że musi znać tę osobę. To nie był ten rodzaj głosu, który może mieć każdy.
- Zawsze jesteś taka wredna dla nowo poznanych osób Marcelino?- spytała korzystając z tego że dano jej dojść do słowa. - Jestem Annabelle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz