Annabelle spędziła siedząc na tym murku więcej czasu niż myślała. Wyglądała kucharza nie mogąc się doczekać jego pojawienia. Chciała już ruszać. Im szybciej wyruszą tym szybciej sprawdzi ten trop. A jeśli jej podejrzenia okażą się słuszne, oznacza to również szybsze spotkanie z jej najdroższą przyjaciółką, za którą tak bardzo przecież tęskniła. Uśmiechnęła się na myśl o Dianie. Była pewna że tym razem się uda. W końcu będą znowu razem mogły się cieszyć każdym dniem. Tak jak za dawnych czasów. Zanim nadeszły te okrutne smoki. Dziewczyna westchnęła. Nie powinna oddawać się rozmyślaniom przed misją. Powinna być w pełni skupiona. Spojrzała w kierunku budynków gildyjnych. Z radością przyjęła fakt zauważenia Rawena, który zmierzał w jej kierunku. Kiedy w końcu pojawił stanęła obok wypominając mu, jak długi czas zajęło jego osobie dołączenie do niej.
- Wioska oddalona pół dnia drogi stąd. Według tego co zostało napisane na kartce ktoś porwał dziecko. Mamy doprowadzić chłopca bezpiecznie do domu - Annabelle szybko wyjaśniła mu cel misji.- Prawda jest jednak taka, że zależy mi na pewnych informacjach i mam zamiar się zająć nimi gdy znajdziemy dzieciaka.
Po zakończeniu swojej wypowiedzi różowo włosa w końcu ruszyła w stronę bramy, by móc opuścić tereny gildii. Liczyła na to, że uda im się szybko i bez żadnych przeszkód dostać do tej wioski. Pomyślała o chłopcu, który został porwany. Będąc pewną że nie został porwany przez opiekunką, którą podejrzewała o bycie Dianą, szybko doszła do wniosku, że z pewnością zrobił to człowiek jemu obcy. Zabrany od rodziców, z dala od jakiejkolwiek znanej sobie osobie, przetrzymywany prze kogoś obcego, dzieciak musiał być przerażony. A co jeśli był, źle przez niego traktowany? Annabelle przyśpieszyła kroku. Musieli jak najszybciej go uwolnić i odstawić do rodziców. Zanim stanie mu się jakakolwiek większa krzywda.
Dziewczyna obejrzała się na swojego towarzysza. W sumie to cieszyła się, że mężczyzna postanowił jej towarzyszyć. Zawsze lepiej mieć przy sobie kogoś kto może pomóc. Planując w pośpiechu swoją wyprawę dzień wcześniej nie pomyślała o nikim kto mógłby się z nią wybrać. Było to dosyć nieodpowiedzialne z jej strony. Nigdy nie należała do najsilniejszych osób. Istniała szansa, że mogłaby nie być w stanie sobie poradzić samodzielnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz