poniedziałek, 11 marca 2019

Od Annabelle cd. Marceline

     Szczęśliwa, że Diana się zgodziła różowowłosa wróciła do swojego pokoju po wcześniej uszykowaną torbę. Spojrzała jeszcze szybko na siebie w lustrze i dłonią przygładziła ubranie po czym zarzuciła na nie jasny zimowy płaszcz. Pod szyją zawiązała ciemny szalik a na dłonie wsunęła rękawiczki. W końcu na zewnątrz jest zimno, a przeziębienie nie jest niczym ciekawym. Zarzuciła brązową torbę na ramię i wyszła z pokoju zamykając go na klucz. Szybko zeszła po schodach i wyszła na zewnątrz by stojąc w środku się nie zagrzać. Stanęła obok schodków prowadzących do budynku i rozejrzała się po tym pięknym zimowym krajobrazie. Biały puch zalegający wszędzie dookoła to naprawdę bardzo przyjemny widok. Uśmiechnęła się do siebie. Dziewczyna stała tak chwilę do czasu gdy za plecami nie usłyszała głosu towarzyszki na którą czekała. Nie spodziewając się go usłyszeć wzdrygnęła się i momentalnie odwróciła w jej stronę.
- Zaskoczyłaś mnie - powiedziała zamiast odpowiedzieć na zadane pytanie. - Którędy wyszłaś?
     Przyjrzała się dziewczynie unoszącej się naprzeciw niej. Jej strój nie odróżniał się zbytnio od tego w którym widziała ją zaledwie parę minut wcześniej. Dalej była ubrana w ciemne barwy. Jedyną zmianą jaka zaszła, było pojawienie sie grubego swetra. Różowowłosa uśmiechnęła się do towarzyszki.
- Oknem. - wampirzyca wskazała swoje okno.
     Annabelle w odpowiedzi kiwnęła głową, po czym widząc, że Marceline również jest gotowa do drogi ruszyła przed siebie. Niezbyt szybkim krokiem szła w kierunku Tyrie w towrzystwie lewitującejbobok dziewczyny, zerkając czasem na nią. Lekarka była naprawdę szczęśliwa mogąc znów wyjść gdzieś ze swoją Dianą nawet jeśli czarnowłosa nie pamiętała o tym kim była wcześniej.
     Droga do Tyrie była krótka. Wystarczyło zaledwie kilkanaście minut marszu i dziewczyny dotarły do celu. Była nim niewielka karczma stojąca praktycznie w centrum mieściny. Dzisiejszego wieczoru mieli w niej wystąpić wędrowni muzycy, którzy pojawili się w mieście. Przebywają w nim juz drugi dzień więc Annabelle zdążyła usłyszeć od członków gildii, że są naprawdę utalentowani. Poza tym w tej karczmie jedzenie jest dosyć smaczne, a ceny niezbyt wygórowane. Dlatego też to miejsce wydało się różowowłosej idealne na wypad z nową/starą znajomą.
     Dziewczyny weszły do budynku po czym zajęły jeden ze stolików bliżej sceny gdzie do występu szykowali się wcześniej wspomniani artyści. Zamówiły po talerzu podawanego tego dnia gulaszu i w oczekiwaniu na podanie jedzenia zajęły się rozmową.
- Czym się zajmowałaś przed dolączeniem do gildii? - spytała różowowłosa.
     Annabelle naprawdę ciekawiło co się działo z Dianą po ostatniej katastrofie. Liczyła na to że dzięki temu pytaniu uda jej się dowiedzieć co nieco o tym.

(Marcysiu?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz