środa, 20 marca 2019

Od Desideriusa cd Selvyna

⸺⸺※⸺⸺

Najwidoczniej dalsze przesiadywanie w przepełnionym księgami pomieszczeniu nie uśmiechało się ani młodemu Coehowi, ani wynalazcy, który to zaproponował przeniesienie się do domniemanej pracowni z celu spożycia ziołowego naparu. Mimo że ciepłe napoje zawsze skutecznie usypiały Desideriusa i tak ta opcja zdawała się przystępniejsza od bycia otoczonym zakurzonymi księgami.
Odnosił nieodzowne wrażenie, że to pomieszczenie niosło wraz ze sobą magiczne właściwości, przez które głowa niespełnionego aktora robiła się coraz cięższa, coraz częściej opadała na ramię i coraz częściej zmuszała go do szybkich, wybudzających podrygów.
Odpuścił już sobie niepotrzebnego stukania palcami o oprawę sztuki, którą jeszcze chwilę temu miał zamiar agresywnie zgłębiać i pokiwał w odpowiedzi głową, siląc się na jak najurokliwszy uśmiech, jaki tylko miał w wyposażeniu.
— Byłbym zaszczycony — odparł, podnosząc się z krzesła i ostatecznie żegnając się z wizją zagłębienia się z myślami w świecie przedstawionym przez autora sztuki.
Może to i lepiej, czasem bowiem poczuwał, jakby zbyt często zamykał się w obcych światach, powoli tracąc kontakt z rzeczywistością i całkowicie gubiąc gdzieś tę, dawniej tak wyraźną granicę. Czasem czuł się, jakby ktoś miał zaraz wyskoczyć zza rogu, klasnąć i wyrecytować wierszowany dialog, jakby głos chóru miał zstąpić z nieba, czy też jakby najzwyczajniej w świecie za chwilę miała opaść ta nieszczęsna kurtyna.
Chociaż, czy taka nieszczęsna. Czasem miał szczerą ochotę o nią zapłakać, poprosić, wręcz wybłagać, łkając przy okazji, bo mimo spędzonych na tym ziemskim padole lat, wciąż nie był w stanie pogodzić się z rzeczywistością i tym, jak surowa potrafiła być. Jak perfekcyjnie była w stanie wycelować w słabe punkty mężczyzny, dźgnąć z niezwykłą gracją i zostawić, zastanawiając się, ile jeszcze razy ma dopuścić się grzechu, by chłopak po prostu się wykrwawił.
Może też dlatego wręcz wołał siły wyższe, byle nie zaproponowano mu czegoś z jagodami, miętą, czy żurawiną.
Bo wszystko przypominało, wszystko pchało ostrzem, wszystko piekielnie bolało i wyrywało dziurę w biednym i tak już dostatecznie zranionym sercu młodego artysty.
Spojrzał na towarzysza z nadzieją błyskającą w oku, a gdy ten ruszył, podążył za nim swoim zaskakująco lekkim i skocznym krokiem.

⸺⸺※⸺⸺

[Selvyn?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz