czwartek, 7 marca 2019

Od Madeleine

Jak dość często w ostatnim czasie, siedziałam na fotelu w Sali Wspólnej. Stolik, który zazwyczaj stał na środku, teraz znajdował się przy moich nogach. W mych rękach spoczywała lutnia. Co chwilę puszczałam ją, aby pochylić się i zapisać na kartce nuty, jak i słowa. Byłam właśnie w trakcie kończenia najnowszej piosenki. Jednak miałam problem z końcówką. Słowa były gotowe… Jednak za nic nie pasowała mi żadna z melodii, które dotychczas zagrałam. Męczyłam się z tym jeszcze mniej więcej piętnaście minut. Na szczęście dałam radę. Odnalazłam te idealne nuty. Uśmiechnęłam się pod nosem. W jedną rękę chwyciłam lutnię, a w drugą kartki z zapiskami. Powolnym krokiem udałam się do swojego pokoju. Niestety ostatnimi czasy pokłóciłam się z Fenrirem i przebywanie w jego towarzystwie nie za bardzo mi pasowało. Niektórzy mogliby się zastanawiać, nad tym, jak mogłam się pokłócić z wężem, ale no cóż. Da się? Da się. W końcu weszłam do pokoju. Drzwi zamknęły się za mną z hukiem, a ja ruszyłam w stronę łóżka, nie obdarzając „pupila” nawet spojrzeniem. Odłożyłam lutnię na jej miejsce i wzięłam się za przepisywanie nowego utworu. W momencie, gdy miałam już kilka kopii, wyszłam z pomieszczenia. Od razu skierowałam się do wyjścia z gildii. Wsiadłam na konia i pogalopowałam wzdłuż drogi. Potrzebowałam się dostać do pewnego budynku w mieście, gdzie najprawdopodobniej znajdowali się chłopcy. Reszta zespołu. Ci to mieli szczęście. Nigdy nikt im nie przeszkadzał… Nie było u nich żadnych wkurzających węży. Dlatego często przebywałam tam. Bez pukania wparowałam do budynku. Zastałam tam trzech chłopaków zajętych tak bardzo rozmową, że nawet mnie nie zauważyli.
- Oj… Jak uroczo… Nie wiedziałam, że chłopcy także siadają sobie w kółeczkach i plotkują… Czyżbyście rozmawiali o tym, jak przystojny jest jakiś szlachcic jak większość dziewczynek? - zapytałam drwiąco.
Conor, Michael i Lucas momentalnie odwrócili się w moją stronę. Uśmiechnęłam się do nich niewinnie. Jednak po chwili wybuchłam śmiechem. Chłopcy westchnęli.
- Dobra, koniec tej zabawy. Mam nową piosenkę. Czas ją przećwiczyć - powiedziałam tylko i odwróciłam się na pięcie.
Nawet nie musiałam sprawdzać, czy idą za mną. Wystarczyło mi to, że słyszałam ogromny hałas, jaki wywołali swoim wstawaniem i pójściem w mym kierunku. Po chwili usłyszałam ciche „ku*wa”. Ech… Pewnie nasz Conor niezdara znowu się wywalił.
~*~*~*~*~*~
W końcu znaleźliśmy się przy odpowiednim budynku. Nie wiele osób wiedziało o nim czy używało i dobrze. Od razu skierowałam się do jednego z głównych pomieszczeń, które przerobiliśmy na salę muzyczną. Tylko zespół miał klucze do niej. Weszliśmy do środka, gdzie znajdował się już nasz sprzęt. Momentalnie usiadłam na jednym z foteli i zabrałam mą lutnią. Conor usiadł przy bębnach. Michael natomiast zgarnął Lire da braccio leżącą na stoliku, a Lucas wziął harfę. Szybko rozdałam wszystkim kopię nowej piosenki. Wzięłam głęboki wdech i ciężko wypuściłam powietrze. Po chwili rozległ się głos Conora „Raz. Dwa. Trzy” i zaczęliśmy. Po chwili zaczęłam śpiewać... Nie minęło wiele, zanim Lucas przejął moją działkę. Nie zdarzało się to często, jednak widocznie tym razem się zdecydował zaśpiewać, zanim zdążyliśmy w ogóle go o to zapytać. Po dwóch w zwrotkach przyłączyłam się do chłopaka. Nasze głosy połączyły się w jedno.
Jednak coś musiało nam przeszkodzić. Momentalnie przerwałam śpiew. Dlaczego? Przez jakiegoś osobnika, który zaczął szarpać się z drzwiami, które to po naszym wejściu, zamknęłam na klucz. Westchnęłam, przewróciłam oczami i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je, nawet nie patrząc na osobę za nimi.
- Nikt się tu jeszcze nie nauczył, że nie powinno się przerywać ludziom prób muzycznych, bo może to nieść za sobą nieciekawe konsekwencje? - warknęłam, bawiąc się nożem, który wyciągnęłam w czasie mówienia.

<Ktoś?>
*Mam nadzieję, że nie wyszło to aż tak źle i jakoś przejdzie*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz