Słuchając dość długiego wywodu sekretarza z trudem
utrzymywała swe rozedrgane mięśnie w jednym miejscu. Z każdą kolejną uzyskiwaną
informacją sprawa zaczynała ją interesować coraz bardziej. Przepełniała ją
żądza działania nie ważne czy wiązałoby się to ze skakaniem po dachu czy przekopywaniem
kolejnych książek.
- Zdecydowanie trzeba spytać mistrza i myślę, że od tego
trzeba, by zacząć, chociaż może zdołamy coś tu jeszcze znaleźć… na przykład
możnaby poszukać kopii spisu… zazwyczaj w takich dokumentach umieszcza się
jakąś notę, dlaczego dane zrzeszenie odżegnano od czci i wiary. Skoro zaś od
1777 jest zakazane trzeba by szukać informacji o nim w kodeksach dotyczących
magicznych organizacji przed tym rokiem. A co do łuski, brzmi to bardzo
prawdopodobnie. Gdzieś słyszałam, że niektóre osobniki mogły osiągać rozmiary
zdecydowanie większe niż smoki. To znaczy te na grzbiecie, coś jakby taka
zbroja… mimo to zajrzałabym jeszcze do tych ksiąg alchemicznych. Ciekawi mnie
ta dziwna zmiana kolorów. Czarnoksiężnik, który – zająknęła się nieprzyzwyczajona
no przesadnych wynurzeń na temat przyczyn swego statusu półsylfy – którego znałam
zapisywał czasem jakieś informacje tak by można je było odczytać tylko w pewnym
świetle. Albo może nie… jednak lepiej najpierw dowiedzieć się czegoś o…
słyszałeś ktoś idzie korytarzem
Na szczęście dla jej nieszczęsnego słuchacza nagły potok
słów powstrzymany został dziwnym dźwiękiem dochodzącym z korytarza. Co prawda
nie był on dość głośny by jej towarzysz mógł go usłyszeć, ale jej sylfie zmysły
natychmiast go wychwyciły blokując na moment władczy aparat mowy. Najdziwniejszym
było jednak, iż w żaden sposób nie mogła rozpoznać, do kogo należą stopy
wystukujące równy rytm na posadzkach korytarza.
- Może to mistrz? – Zapytała na poły Ignatiusa, na poły samą
siebie. Nie wiedzieć, czemu przyszło jej do głowy ze jakiś szósty zmysł
pozwolił mu odgadnąć, iż właśnie o nim była mowa i od tak pojawić się na
korytarzu.
- Niczego nie słyszę – pokręcił głową Ignatius.
Philis ponownie wytężyła słuch, ale dźwięki istotnie
zamilkły. Mogłaby jednak przysiąc, że korytarz jest znacznie dłuższy i nikt nie
zdołałby go pokonać w takim tempie. Chyba, żeby biegł, ale wtedy brzmiałby inaczej.
W zamyśleniu potarła ramiona dopiero teraz w chwili bezruchu odczuwając zimno
wnikające do pomieszczenia zapewne przez jakieś nieszczelne okno. A może poczęła
odczuwać po prostu fizyczny niepokój. Już miała dać sobie spokój z dziwacznym
zjawiskiem i wrócić do książek, kiedy nagle tupanie powtórzyło się. Czyżby ktoś
zatrzymał się przy drzwiach i podsłuchiwał, po czym przekonawszy się, że nic
ciekawego z rozmowy nie zdoła wyłowić ruszył dalej? Podsłuchiwanie jednak nie
było mile widziane w gildii. Zerknęła niepewnie na sekretarza, ale on także
stał bez ruchu. Kolejny raz odgłosy ucichły, po czym ozwały się znowu po jakimś
czasie. Być może ktoś po prostu krążył pod drzwiami czekając na kogoś, jednak
sylfie mówiło coś, że zdecydowanie nie są to ludzkie kroki.
- Mam dość! – Wykrzyknęła wreszcie i ruszyła ku drzwiom.
Chwyciła je za klamkę i rozwarła na całą szerokość. Za nimi jednak nie było
nikogo. Wyszła na korytarz i stanęła zasłuchana. Po chwili dołączył do niej także
Ignatius.
- No pewnie! – mruknęła niezadowolona – Tak to jest ze
zjawami. Najpierw zawracają głowę, a potem znikają sobie od tak.
- Cóż za zjawy znowu? – dobiegło ja pytanie z końca
korytarza. Była na tyle zaaferowana sprawą ducha, że nie usłyszała kroków
samego mistrza. Nigdy by się do tego nie przyznała, ale jego widok uspokoił ją nieco.
Historia z tą całą dachówką była owszem interesująca, ale miała wrażenie, że
robi się coraz bardziej skomplikowana i niebezpieczna.
- Mistrzu, czy to mistrz przed chwilą dreptał pod drzwiami
biblioteki?
- Dlaczego miałbym „dreptać” – zapytał szczerze zdumiony –
normalni ludzie zazwyczaj pukają i wchodzą.
Westchnęła podjąwszy nagle decyzję, jednak zatrzymała się
jakby wpół słowa i przysunąwszy się do Ignatiusa szturchnęła go lekko w ramię.
- Lepiej ty zapytaj. Mistrz zbyt często dowiaduje się o
kłopotach z moich ust.
<Ignatius>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz