wtorek, 5 marca 2019

"W głębokich jaskiniach umysłu wciąż kryją się potwory, które nas pożerają."

Madeleine
Zabini
22 lata - 20.03 || Aranea Sorribus || Skrytobójczyni || Ethija
“Na cienie trzeba uważać. Bo inaczej mogą im wyrosnąć zęby. Naprawdę mogą. A czasem, kiedy chcesz zapalić światło, żeby je odpędzić, nagle okazuje się, że nie ma prądu."
Mae — spokojna duszyczka, nielubiąca konfliktów, jednak pragnąca sprawiedliwości. Lubiana przez innych, ale nie przez nią samą. Wrażliwość i małomówność to jej cechy rozpoznawalne. Chodzenie z przysłowiową “głową w chmurach” to u niej coś naturalnego. W tym stanie nie potrafiłaby skrzywdzić nawet muchy. Nagle staje się zupełnie inna. Miła, przyjacielska. Chociaż nie jest to za często spotykana odsłona dziewczyny.

Louise — dość oschła osoba, w której oczach wiecznie widnieje chłód, zimno. Cały czas gromi tylko wszystkich wzrokiem, który przeraża nie jedną osobę. Odzywa się tylko w konieczności, a i tak są to bardzo oporne odpowiedzi, a głos ocieka jej jadem. W miarę opanowana, chociaż w momencie, gdy ktoś wyprowadzi ją z równowagi, gorzko tego pożałuje. Potrafi przez długi czas wypominać ludziom różne sytuacje. W tym wydaniu cechą charakterystyczną jest z pewnością lojalność. Dla przyjaciół może zrobić wszystko. Wystarczy, że powie ktoś coś złego o nich. Od razu może mieć pewność, że dopadnie go zemsta z jej strony.
Madeleine — najczęściej spotykana odsłona dziewczyny. Wredna, cyniczna i sarkastyczna. Potrafi wyśmiewać się z każdego, nawet przyjaciół. Kiedy trzeba, potrafi być poważna i obniżyć poziom uszczypliwości do minimum. Większość osób, aby ją określić, używa jedynie dwóch słów. Tykająca bomba. Mad bywa bardzo wybuchowa. Często daje ponieść się emocjom — ale tylko tym złym. Do tego agresja. Dziewczę to jest zdolne pobić kogoś praktycznie bez powodu. Jeżeli usłyszy, że ktoś źle o niej mówi, to owa osoba z całą pewnością nie będzie miała możliwości wieść dalej spokojnego życia. Mściwość to jedna z tych cech, które idealnie ją obrazują. Nigdy nie zapomina. Nie ufa nikomu.

Dziewczyna nie zawsze okazywała głównie trzecią odsłonę. Kiedyś najczęściej można było spotkać Mae. Jednak coś się zmieniło. Życie sprawiło, że jest, jaka jest. Przeszłość często niesie za sobą konsekwencje. Ona poniosła je dość duże...
No i mamy kolejny nowy wygląd kp mej gwiazdeczki Mad. Chętnie przygarniemy jakieś wątki - jeżeli ktoś się odważy mimo jej charakteru. Do tego spokojnie możecie używać jej w swoich opowiadaniach. Jakby ktoś potrzebował pomocy w tym jakby się zachowała to proszę, śmiało pytajcie.
Kody: American Codes
Autorzy artów - zakładka: heymaryjean kp: Olivia Derivas

4 komentarze:

  1. Skrytobójca? Co miałby robić skrytobójca w pokojowo zastawionej organizacji, jaką była gildia? – zapytywał sam siebie Krabat przemierzając szybkim krokiem ogród. Biorąc pod uwagę jego siłę i burzliwą przeszłość możnaby przypuszczać, że pędzi do nowej członkini, by czym prędzej zaciągnąć się w szeregi jej pomocników do czego ze swoim wyglądem i siłą miałby zdecydowanie większe predyspozycje niż do zajmowania się ogrodem. Jego jednak wiodła wyłącznie zwyczajna ciekawość. Tak to już jest, że ktoś, kto za młodu miał wyjątkowe szczęście do trafiania z deszczu pod rynnę dochodzą wreszcie do wniosku, że grzmoty i błyskawice zdecydowanie nie są dla niego. Z drugiej strony ciągnął do ludzi mu podobnych. Czuł, że wśród nich może być sobą, nie musi grać. Wśród takich ludzi nie musiał ukrywać swojej prawdziwej twarzy, bo zbyt wiele mieli własnych zmartwień by się jej dokładniej przyglądać. Ciężko powiedzieć, czego spodziewał się po tym spotkaniu. U drzwi pokoju nieznajomej stanął jak zawsze trochę speszony i nie pewien, co powinien powiedzieć. Już miał zapukać, gdy wydało mu się nagle, że na drzwiach dostrzega coś jakby wyrysowane w drewnie sylwetki pająków. A może to wszystko mu się tylko przywidziało, dlatego, że opowiadano mu o jakichś niezrozumiałych związkach dziewczyny z tymi istotami. Pochylił się by przyjrzeć się dziwnemu zjawisku bliżej i w tym momencie drzwi otworzyły się, a on mocno owym zdarzeniem dotknięty, konkretnie to w głowę, wylądował na posadzce. Nie za bardzo kojarząc jeszcze akty ze sobą zaczął mamrotać jakieś przeprosiny, nie zastanawiając się nawet jak dziwnie to wygląda zważywszy, że to on leży na podłodze, starając się dość nie udolnie pozbierać i postawić się z powrotem do pionu.

    Oczywiście zapraszam do wspólnych wątków i przepraszam, że tak późno witam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pająki…, jeśli istniały jakieś zwierzęta, o których wychowana bądź, co bądź w lesie Philis miała naprawdę blade jedynie pojęcie to właśnie o nich. Były dla niej po prostu przecinkiem utkwionym gdzieś w przestrzeni, przytwierdzonym do życia cieniutką nitką niemal tak ulotną jak jej niematerialna postać. Teraz, kiedy była człowiekiem prawie ich nie dostrzegała i tylko ich nici przywoływały czasem przed oczy jakiś cień przeszłości. Nie bała się pająków, ale nie przepadała też za ich towarzystwem. Nie wiedziała jak z nimi postępować, choć z podziwem patrzyła na tych, którzy brali je na dłoń bez ryzyka, że ośmionogi towarzysz z prędkością błyskawicy wślizgnie się pod ubranie. Koniec końców z pewnymi oporami zdecydowała się odwiedzić nową członkinie. Jak na złość korytarz był dość słabo oświetlony, co niosło ze sobą jak zawsze w takich razach ryzyko jakiegoś nieplanowanego wypadku. Na szczęście jednak dotarła do drzwi w miarę bezpiecznie trzymając się ścian. Miała tylko nadzieję, ze nikt nie otworzy drzwi, bo mogłaby wówczas przypadkowo dać mu w twarz tudzież całkiem nieplanowanie wtargnąć do jego mieszkanka. Nie musiała długo szukać, bo nawet nie widząc tabliczki usłyszała charakterystyczny szmer nad progiem znamionujący obecność kosmatych przyjaciół nowej członkini. Oczywiście dla innych był on zupełnie niesłyszalny, ale bycie sylfą w ludzkiej postaci miało swoje zalety. Między innymi nadludzko dobry słuch. Zapukała delikatnie i stanęła nieco dalej starając się usilnie przyzwyczaić wzrok do rozpoznawania przynajmniej większych kształtów w tych ciemnościach. „Co jest z tymi lampami” mruknęła pod nosem zdając sobie sprawę z bezcelowości swoich wysiłków.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mając o sobie wysokie mniemanie jako o osobie, która absolutnie z każdym potrafi się dogadać nie mogła sobie odmówić odwiedzenia nowej członkini nawet jeśli na pierwszy rzut oka nie wydawała się osobą chętną do nowych znajomości. Moc powiązana z pająkami tylko dodawała całemu wyzwaniu smaczku. Ostatecznie przebywała z nimi, na co dzień, to znaczy co noc wyruszając na swoje małe samozwańcze misje, ograniczające się zazwyczaj do mnie lub bardziej owocnych spacerów po kanałach wysoce niestosownych dla damy jej pokroju. Nigdy nie miała niczego za złe tym czarnym istotkom, których misternie tkane sieci zagradzały jej drogę. Nie martwił ją też fakt, że od czasu do czas zdarzało jej się przynieść takiego zwierzaczka razem ze sobą na ubraniu. Tylko w dzień musiała udawać, iż budzą jej zabobonny lęk powodują mdłości i zawroty głowy. Bawił ją ten teatr i stojąc teraz u drzwi wciąż jeszcze zastanawiała się czy nie powinna od tak dla zabawy odstawić podobnej szopki. Z drugiej strony jej poza prostej dziewczyny – szpiega jakoś nie pasowała jej do tego typu wygłupów. Zresztą głupio tak zaczynać nową znajomość od kłamstwa, tym bardziej, jeśli ma ona potrwać nieco dłużej. Poczuła jak coś łaskocze ją w kark. Nauczona doświadczeniem pospiesznie zrzuciła wierzchnie okrycie. Jej przypuszczenia się potwierdziły. Na ciemnym okryciu siedział sobie najspokojniej w świecie sporych rozmiarów pająk. Gdy spróbowała go złapać uciekł wprost pod kredens. Schyliła się, aby jakoś go stamtąd wypłoszyć i wówczas właśnie korytarzem nadeszła Madeleine.
    - Brawo za wyczucie momentu. – Mruknęła Sorelia nie podnosząc się z podłogi – Jak sądzę to ty jesteś tą pajęczarką. Właściwie przyszłam się przywitać, ale zupełnie nieprzewidzianie przyniosłam ze sobą prezent powitalny, tylko, że mi uciekł pod komodę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różowowłosa dziewczyna dumnym krokiem przemierzała korytarze w głowie. Nie przejmowała się tym, że inni mogli pomyśleć sobie, że się wywyższała - może trochę tak było, ale nie mówiła tego głośno. Kompletnie nie obchodziła ją opinia innych osób. Szczególnie, że miała już grupkę przyjaciół i jakoś nie ciągnęło ją do poznawania innych członków Gildii, a co dopiero zaprzyjaźniania się z nimi. Jak dla niej mogliby ją całkiem zignorować, byłoby to jej na rękę. W końcu dotarła na korytarz, gdzie znajdował się pokój należący do niej. Jej uwagę zwróciła dziewczyna będąca na podłodze przed nim. Uważnie jej się przyjrzała, aż w końcu ta ją zauważyła.
      - Brawo za wyczucie momentu. – mruknęła nieznajoma, nie podnosząc się z podłogi – Jak sądzę to ty jesteś tą pajęczarką. Właściwie przyszłam się przywitać, ale zupełnie nieprzewidzianie przyniosłam ze sobą prezent powitalny, tylko, że mi uciekł pod komodę.
      Madeleine całkiem ignorując większą część wypowiedzi, przykucnęła przy komodzie. Nic nie mówiąc położyła dłoń na podłodze, a już po chwili znalazł się na niej czarny pająk. Wstała wpatrując się w niego uważnie.
      - Jakiś ty śliczny - Mad uśmiechnęła się do siebie, lekko głaszcząc stworzenie palcem, a następnie przybliżając je sobie do twarzy.

      Usuń