piątek, 9 sierpnia 2019

Od Krabata cd. Elry

Na prośbę autora opowiadania Elry zostały usunięte i są dostępne tylko dla współautora po kontakcie z administracją.

~*~

Potrzebował kilku sekund by wybudzić się z chwilowego transu, w jaki wprowadził go głos Elry, gdy ta czytała dzieła jednego największych z mistrzów i choć artystyczna dusza Krabata została podbita przez innego poetę każdego kolejnego wiersza słuchał z narastającym zainteresowaniem przejmując się głęboko zawartą w nich treścią, w której jak w zwierciadle odbijało się całej jego dotychczasowe życie. Drgnął nerwowo, gdy kobieta przerwała czytanie i wyraźnie posmutniał, choć wykorzystując wszystkie swoje dość marne pokłady talentu aktorskiego starał się to ukryć i westchnął przeciągle. Doskonale wiedział, iż jego rozmówczyni ma obecnie na głowie wiele ciekawszych i pilniejszych spraw niż zajmowanie się czytelniczymi upodobaniami jakiegoś analfabety, których to przecież po wioskach kręciło się od groma. Mimo wszystko zależało mu, aby zatrzymać ją jeszcze na chwilę, choćby na jeden wiersz. Ileż to razy przeklinał brak zdolności rozumienia tych wszystkich znaków i kryjących się za nimi myśli. Każdy choćby przelotny z nimi kontakt zdawał mu się najczystszą magią. Teraz zaś pojawiała się przed nim szansa by wreszcie nauczyć się alfabetu. Tak mu się przynajmniej wydawało. Kiedy przez moment natrafił na spojrzenie kobiety zdało mu się, że zrozumiała ona wszystko, co go dręczy, a przynajmniej tą najważniejszą część. Dotąd ilekroć ktoś rozpoznał jego słabość albo dogryzał mu na każdym kroku i udawał ze nie rozumie, albo patrzył na niego jak na przybysza nie wiadomo skąd, ale na pewno nie z cywilizowanego świata. Miał pozwolić, by taka szansa przeszła mu koło nosa.
- Elro – zwrócił się do niej może nieco nazbyt bezpośrednio, ale jakoś nagle przypomniało mu się, większość członków gildii, nie lubiła, by ich przesadnie tytułować, zresztą brak mu było czasu, aby opracować stosowną przemowę – może to zbyt mała przysługa za tak mile spędzony czas, ale zaniesienie tej sterty w odpowiednie miejsce dla mnie będzie drobnostką, a dla panienki, to znaczy dla ciebie będzie zdecydowanie bardziej męczące… nie chciałem powiedzieć, że nie dasz rady, bo przecież zawsze można na tobie polegać, ale pomyślałem.
Spuścił wzrok starając się dodać sobie pewności siebie. Nie bardzo mógł znaleźć jakiś punkt zaczepienia, aby wysnuć jakiś zbawienny monolog dodający pewności siebie.
- Zrozumiem, jeśli masz już dość mojego towarzystwa, bo ludzie raczej niechętnie przychodzą do mnie bezinteresownie. Jestem trochę jak ten młotek przy wyjściu ewakuacyjnym z napisem „w razie potrzeby stłuc szybkę”. Swoją drogą cóż za niedorzeczny zwyczaj, aby w ten sposób zabezpieczać alarm, albo drogę ucieczki. Przecież tłuczone szkło wydaje tak okropnie głośny dźwięk. Ale i ci, co zawracają głowę człowiekowi, toż to również wyjątkowo uparte i głośne istoty. Mówisz, że nie masz czasu, a taki jeden z drugim będzie ci ćwierkał nad głową, żebyś przyniósł, wyniósł, pozamiatał. Ja nie wiem, czemu traktuje się mnie w ten sposób. Pół biedy jak to jakaś sikoreczka, ale cóż jak to natrętny stary kruk, który nawet na chwilę nie zamyka dzioba. Ja sam zdaje się należę do tej drugiej kategorii, więc zrozumiem, jeśli każe mi pani wynosić się poza obręb pola widzenia. Zresztą właściwie to ja też mam robotę, tylko, jako że zmarnowałem tyle czasu sobie i pa…tobie to wolałbym już doprowadzić sprawę do końca. To znaczy może mógłbym jakoś pomóc…  
Zatarł nerwowo dłonie i sięgnął odruchowo do kieszeni w poszukiwaniu czystej chusteczki.

<Elra? Przepraszam, ze niespecjalnie jakoś pchnęłam naprzód akcję>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz