czwartek, 15 sierpnia 2019

Od Ophelosa CD Narcissi

Widział to spojrzenie, ten błysk niepokoju w bursztynowym oku, który tak często pojawiał się, gdy tylko opowiadał o swoich, dosyć nieprzemyślanych, musiał to niestety przyznać, pomysłach. Tym bardziej, kiedy zawierały one w sobie choć jeden szczegół nawiązujący do Artur, niekoniecznie bezpośrednio. 
Zdawał sobie sprawę z tego, jak wiele znajomych, ukochanych mu oczu spoglądało na złotoskórego z niepokojem i brakiem zaufania, ba, często i wrogością. Ile razy siostra mu nie mówiła, iż relacja z tym chłopcem nie należała do pomysłów dobrych, prędzej beznadziejnych, ile razy nie przestrzegała, że zostawi on Chryzanta ze złamanym sercem, po którym uprzednio przegalopuje swoją karą kobyłą, byleby upewnić się, że srebrny rycerz już nie powstanie z ziemi, gdy tylko nadejdzie oczywiście odpowiednia okazja na awans w oczach króla, oczywiście. Ophelos widział, jak Marcin ukradkiem krzywił się na co drugie słowo Artura, jak kusiło go, by odpowiedzieć mniej przyjemnie i mniej wytwornie, gdy tylko kochanek zwrócił uwagę na coś, na co nigdy nie powinien nawet zerknąć, poświęcić choć sekundę dłużej. I choć ostrzegali, mówili, że złotoskóry jest po prostu dupkiem, pedantycznym arogantem, bucem z głową niesioną wyżej niż te boskie, że do siebie nie pasują, nie z ciepłem i miłością, czasami narcystyczną, ale jednak, emanującymi od Chryzanta, tak blondynowi pozostawało kiwać głową. Zgadzać się z nimi, czasami odpowiedzieć, iż przynajmniej postara się to wszystko przemyśleć, dla dobra swojego, jak i innych.
Zazwyczaj robił to, trzymając go w ramionach, z nosem ukrytym pomiędzy ciemniejszymi lokami oraz błogim uśmiechem na twarzy, możliwe, że i śmiejąc się z idei, które od nich wszystkich słyszał. 
— Czy to niezbyt dużo w tak krótkim czasie? — Zerknął na kuzynkę niepewnie, zmarszczył brwi. — Miałeś jednak chwilę przerwy, chcesz od razu porywać się na tak wiele spraw? Szczególnie te czarownice. Nie chcę cię martwić, czy oburzać, jednak nie sądzę, by był to najlepszy pomysł.
Ophelos wypuścił powietrze z płuc. Głośno, powoli, byleby zahamować potok nieprzemyślanych słów, które chciały ukradkiem wypłynąć zza ust, oczywiście wspomagane uczuciem, jedną emocją, która zamieszkała w jego klatce piersiowej.
Chwila przerwy, niezbyt dużo w tak krótkim czasie, nie najlepszy pomysł. 
Mężczyzna nawet posunął się do zmarszczenia nosa, zaciśnięcia dłoni na wodzach, podczas gdy druga cały czas nie opuszczała rękojeści miecza. Na szczęście ta spoczywająca na broni, pomimo emocji, nadal pozostawała rozluźniona, aczkolwiek w skupieniu, jak mąż podczas dyżuru. Stare przyzwyczajenia, zresztą, dosyć przydatne, gdy ktoś przygotował na ciebie zasadzkę wśród krzaków i zrobił to wyjątkowo starannie. Blondyn nie zauważył, gdy kolejny oddech ugrzązł mu w płucach, odchrząknął więc, odkaszlnął i już całkowicie poświęcił swoją uwagę Narcyzie.
— Chcę już to mieć za sobą — oświadczył, dosyć chłodno jak na siebie. — Za długo to już się ciągnie, Narcyzo, chcę skorzystać z okazji póki ponownie noszę miecz u pasa i czuję się na siłach. — Opuścił spojrzenie, plecy nadal jednak pozostawały wyprostowane.
Miał cichą nadzieję, że rozprawienie się z pozostałościami tej przeszłości, ostatecznie zamknie ten rozdział. Że bez wyrzutów wrzuci zakrwawiony, przeklęty miecz do górskiego, na pewno głębokiego jeziora, tak, by już nikt go nie dotknął, a wraz z bronią odejdą koszmary, nieopisane żale i złości, które atakowały w niespodziewanych momentach.
— Tak czy siak, pojadę — stwierdził, już nie mogąc znieść sprzeciwu, prób przekonywania czy nawracania na odpowiednią drogę, nawet jeżeli Narcyza wcale na niego nie naciskała, nie atakowała i nie próbowała przekabacić na swoją stronę, proponując jedynie przyjęcia spokojniejszego tempa. Przynajmniej na razie. — Mogę to zrobić samotnie, mogę to zrobić wraz z tobą, decyzję o tym fakcie pozostawiam tobie — oświadczył. — Narcyzo, wiem, że za nim nie przepadaliście, ale... — nie dokończył, stwierdzając, że cisza powie za niego zdecydowanie więcej.

[ayyy zostawić biednego fagasa!]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz