sobota, 18 listopada 2000

czwartek, 16 listopada 2000

mmmm











Deryn Veitch
Dwadzieścia dwa lata | Mroźny poranek trzeciego marca | Ethija, Vanneberg | Hodowca


Trzask mrozu, świst wiatru, płacz dziecka.
Skrzypnięcie drzwi, stukanie obcasów, szmer rozmów.
Wiele wyniosła z sierocińca; tego wyniosłego, mrocznego, ale biednego miejsca. Pamięta długie korytarze, wysokie, puste ściany, skrzypiące podłogi, stęchły zapach. Kwaśne miny przełożonych, surowe nauczycieli. Pamięta blask uśmiechów niektórych dzieci, delikatne dłonie jej opiekunki. Pamięta, że było to miejsce ciemne, a jednocześnie jasne; zimne, a ciepłe; straszne, ale przytulne.
Osiemnaście lat spania w jego murach, a dalej nie potrafi go określić. Kolejnych dwadzieścia nie byłoby wystarczające.

Wiele wyniosła z sierocińca.
By przeżyć, nie można trzymać się samemu - trzeba znaleźć grupę. Potrzebni są sprzymierzeńcy, zbędni są wrogowie. Należy być lojalnym; wspierać swoich, pomagać w potrzebie. Przymknąć oko, gdy łamane są zasady - nikt nie lubi wtyk.
Nie można być ślepo dumnym; gdy jesteś za coś karcony, spuść ze wstydem głowę, bądź pokorny, wypluj resztki godności. Wszystko przyjmować należy z milczeniem; nie wybrzydzaj, nie narzekaj.
I choć wrze w tobie wściekłość, zduś ją; choćby ci się serce krajało, drżało z poczucia niesprawiedliwości. Cicho.
Kto przy zdrowych zmysłach brałby dziecko w trakcie Katastrof?
Wypuszczono ją w wieku osiemnastu lat, jesienią; nie stawiała się, poszła. Podejmowała się wielu prac - szyła, prała, sprzątała, zbierała owoce, plotła koszyki, wypasała zwierzęta, raz jeden kopała nawet dziury na groby. Spała w hotelikach, u pracodawców, na zielonej jeszcze trawie.

Nie mająca jeszcze kształtu, piękna przyszłość. Daje nadzieję, pozwala snuć plany. Uwalnia w niej dziecięce marzycielstwo, wzbudza uśpioną wyobraźnię. Zamyka oczy, a wtedy leży w czystej pościeli, je pyszne posiłki, czuje ciepło skóry - kogoś nawet przytula. Gdy je otwiera widzi tylko chmurne niebo.
Koło niej beczy owca.
Lubi zwierzęta - jakie one są proste! Praca z nimi jest ciężka, ale przyjemna. Nie odtrącą cię, gdy śmierdzisz po całym dniu, pozwolą położyć koło siebie. Nie mówią; nie narzekają, nie plotkują, nie ględzą. Są czystą formą, bez wyższego intelektu, bez kłamstw, bez intryg. Uczuciowe.

Nie modli się już wieczorami - wychodząc, porzuciła tę praktykę. Zamiast tego ma lepszy, dłuższy sen.
Rodziców, przyjaciół, autorytetu - nie mam.
Praktyczność, zaradność, samodzielność - zachwalam.
Wrażliwość, troskę, nadzieję - ukrywam.


Autor wizerunku: Charlie Bowater
Autor nocnego nieba: Michal Kváč 

niedziela, 12 listopada 2000

Nie doczekasz świtu nie odbywszy drogi przez noc


art by: Inari123




Wiele więcej możnaby dodać do tego co już zostało powiedziane o Wandzie, bo w swoim jeszcze dość krótkim, ale już burzliwym życiu nie próżnowała wyzyskując każdą okazję na wpakowanie się w kolejne kłopoty. Przede wszystkim wspomnieć trzeba, że każdy kto decyduje się na bliższą z nią znajomość musi liczyć się z koniecznością akceptacji jej dwóch pupilków, których zwie pieszczotliwie darmozjadami
i tu nie bardzo mija się z prawdą.






Prospero - starszy ze szczurków, futerko ma lekko brązowawe, łapki różowawe, a oczka jak węgielki w znacznym stopniu przypomina swoją właścicielkę Wybuch wulkanu prawdopodobnie nie ściągnąłby go z wyra i w żaden sposób nie zmusił do zagęszczenia powolnych i przemyślanych ruchów. Pan "P" ma w sobie też coś z eleganta, bo czyści swoje futerko aż nadto często, tak że możnaby podejrzewać go o lekceważenie wszystkich i wszystkiego. Na życie patrzy z dystansem i nie lubi pakowa się w sytuacje niejasne lub w jakikolwiek sposób stwarzające bezpośrednie zagrożenie śmierci. Jest raczej pesymistą i chętnie oddaje się narzekaniu szczególnie na swoich towarzyszy. Lubi przesiadywać na kolanach swojej opiekunki i grzać się w połach jej płaszcza.

Faustus - Młodszy futrzasty przyjaciel ma szaro, czarno, białe umaszczenie, a jego sierść jest nieco dłuższa niż drugiego szczurka, łapki i ogonek ma różowe, a oczy czarne. Znany jest ze swego łakomstwa i ciekawości. Jest niezwykle ruchliwy i trudno mu usiedzieć w miejscu. Często Wanda musi go ratować z różnych opresji. Zwierzak lubi skupiać na sobie uwagę i chętnie przechwala się, iż zjadł kiedyś wielką poważną powieść. W porównaniu do Prospera jest zwyczajną fleją: wszędzie zostawia za sobą okruchy i ślady łapek. Lubi towarzystwo ludzi, choć nie koniecznie z wzajemnością. Najczęściej towarzyszy swojej opiekunce w wyprawach kryją się w kieszeni płaszcza. Faustus jest też bardzo odważny, choć może to wynika z nieświadomości zagrożenia. Łatwo się obraża i chętny jest do bitki. Na świat patrzy bardzo pozytywnie.

Co do samej Wandy warto też o niej wiedzieć, że:
- Jej fizyczne cierpienia w znacznym stopniu wynikają z pozostającego w jej sercu odłamka sztyletu i może je uśmierzać poprzez użycie odpowiednich ziół, jednak nie robi tego zdając sobie sprawę, iż efektem ubocznym jest znaczne upośledzenie magicznych mocy na czas ich działania.
- Nigdy nie ma przy sobie drobnych, więc wyruszają z nią na wyprawę trzeba się liczy także z tym, że na niemalże sto procent będzie je pożyczać przy każdej okazji, a biorąc pod uwagę jej krótką pamięć nie warto liczyć na ich zwrot
- Lepiej nie ufać przesadnie jej magicznym wyrobom, szczególnie jeśli wręczając je z przepraszającym uśmiechem oznajmia: "to powinno", albo "jeśli zadziała", bo wówczas można by pewnym, że wcale nie zadziała tak jak powinno.
- Najbardziej Wyprowadza Wandę z równowagi gdy ktoś fałszuje śpiewając pieśń halabardnika. Nigdy się do tego nie przyzna, ale czuje jakby tekst dotyczył jej osobiście czemu trudno się dziwić: