niedziela, 2 października 2022

Od Alyii

    Poranki to bardzo specyficzna pora. Niektóre osoby nie wyjdą bez odpowiedniego przyszykowania się, inni się niczym nie przejmują, a jeszcze kolejni nawet nie wstaną z łóżka. Alyia była dumnym członkiem drugiej grupy. Zaspana przemierzała korytarze gildii. Tak jak się obudziła, tak wyszła. Dlatego raczej nikt się nie zdziwi, widząc to, że włosy miała w całkowitym chaosie. Skołtunione, sterczące na różne strony, gdzieniegdzie można było zauważyć piórka, które sama nie wiedziała jakim cudem się tam znalazły. Mówiąc w skrócie, jej włosy aktualnie żyły własnym życiem. Do tego oczywiście nadal była w koszuli nocnej, z której do tej pory nie pozbyła się plamy po kawie, która dziwnym trafem nie chciała zejść. A mogła bardziej uważać przy piciu naparu doprawionego magią. W sumie nawet nie do końca była pewna, czym był on doprawiony. Tak jakoś wyszło, że podczas jednej ze swoich podróży, zatrzymała się u starszego małżeństwa, a że ci parali się magią i lubili się tym popisywać to… no… Skończyło się, jak skończyło. Mniejsza z tym. W dłoni trzymała koszyk, w  którym aktualnie przebywali nadal śpiący Cer i Van. Przecież nie mogłaby zostawić ich samych. Jeszcze by sobie krzywdę zrobili. Wolną ręką przetarła oczy, ziewając. Na ogół o tej porze to nadal smacznie spała. Ale tym razem obiecała, że skończy mapę do rana. Co prawda miała na to cały tydzień. Ale jakoś tak wyszło, że wiecznie wszystko przerzucała na następny dzień, bo ona przecież nadal ma czas. Oczywiście skończyło się na tym, że go już nie miała. Całą noc zajmowała się tym, ale pozostało kilka kwestii do dopracowania. Dlatego też teraz była zmuszona wybrać się na wycieczkę do biblioteki o tej nieludzkiej godzinie. Obstawiała, że raczej bibliotekarzy aktualnie nie będzie. W związku z tym nawet nie fatygowała się z szukaniem kogoś, a od razu zabrała się za szukanie odpowiedniego działu. Kiedy natrafiła w końcu na coś interesującego, odstawiła ostrożnie koszyk na ziemię. Kaczątka nie powinny obudzić się w najbliższym czasie, więc powinna mieć chwilę na skupienie się. Życie jednak lubi psuć nasze plany i niszczyć wszelkie nadzieje.
— Hej! Co jest?! — do jej uszu nagle doszedł czyiś krzyk.
Odwróciła się od razu zaintrygowana tym, co się działo. Jakież było jej zdziwienie, gdy zauważyła Cera i Vana szarpiących za czyjeś sznurówki.
— O mój Asaimie! Przepraszam! Już ich zabieram! — zerwała się szybko i zgarnęła na ręce kaczątka. — Nie wiedziałam, że uciekli. Normalnie powinni jeszcze spać przez dobrą godzinę. Jeszcze raz przepraszam. A z wami sobie jeszcze porozmawiam w pokoju. Nie wolno tak zaczepiać ludzi — przybrała poważny ton, ale widząc te słodkie dzióbki, nie mogła się długo gniewać. — Wy moje szkraby kochane. Wiecie, że nie potrafię być na was zła. Ale to nie zmienia faktu, że nie możecie tak uciekać i zaczepiać innych, a teraz grzecznie siedzieć mi w koszyku.

Ktosiu?
Z góry przepraszamy za wszelakie zniszczenia jakie mogły spowodować te małe urwisy!

1 komentarz: