sobota, 18 marca 2023

Od Jamesa, CD. Nalanisa

Uśmiechnął się ciepło, trochę głupiutko, mając nadzieję, że w oczach nie ma zbyt dużej paniki. Nawet nie wiedział, jak się ma w zasadzie zachować, bo bardzo podobny wierszyk otrzymał ostatnio od córki na dzień ojca. I owszem, wtedy pozachwycał się wybitnością urwanych linijek Hildy, ale ona przynajmniej pilnowała słownictwa, nie znając przekleństw. Przynajmniej miał ogromną nadzieję, że uchronił jej wdzięczne uszy od marynarskiej mowy, która nie przystawała edukacji tak młodej damy.
Czy mógł zganić poetę, może nawet znanego, kto go tam wie, za niewłaściwy język? Zastanowił się przez chwilę, utrzymując na twarzy niezachwiany, pewny siebie uśmiech. Niesamowity pokaz kunsztu (i jednocześnie bardzo, bardzo łagodnej rozpaczy, ale James przyznawał się tylko do tego pierwszego) powiedzmy prawie rzucił go na kolana. Na pewien sposób czuł się ujęty magiczną, ezoteryczną atmosferą, jaka podążała za malarzem, próbując dogonić jego rozbiegane myśli. A historyk miał pewność, że były rozbiegane, bo nikt inny nie wydawał się nigdy przy nim patrzeć w pięć różnych miejsc na raz. Z drugiej strony towarzysze rozmowy czarodzieja zazwyczaj też nie śmiecili w przestrzeni publicznej, dlatego westchnął głęboko, z nieskrywanym rozczarowaniem, żeby zrobić krok w stronę wyczekującego nagrody mężczyzny. Właściwe to nawet trzy kroki, żeby pochylić się i zgarnąć z ziemi zmiętą kulkę papieru. 
Rozwinął ją, znajdując w środku kilka niedbałych, pokreślonych frazesów, które widocznie artysta uznał za znacznie gorsze od tego, co ostatecznie zaprezentował. Nieco dziwacznie, chociaż James musiał sobie przypomnieć, że jego gust też nie należał do wybitnych, ale nie odstawały jakoś znacznie od właściwego poematu. Odsunął się od artysty, nie chcąc go zbytnio męczyć ingerencją w jego sferą osobistą i…
Czy Nalanisowi właśnie zadrgała powieka?
Zajęcie się wyrzuconym dziełem zamiast aktualnym wyraźnie go zabolało, dlatego James szybko pośpieszył z udzieleniem zasłużonego komentarza.
— Bardzo ładny wierszyk — zaczął i urwał, jakby próbując zebrać w myśli. W rzeczywistości szukał słów, które byłyby w stanie jakkolwiek nawiązać do przedstawionej poezji. — Patrząc po stanie gildyjskiego ogrodu, nie śmiem wątpić, że czerpał pan z niego duże pokłady weny. To cudowne, móc tak otwarcie korzystać ze swojego otoczenia. To chyba ważne w sztuce. Nie znam się, więc trudno mi się wypowiedzieć, ale tak mi się wydaje. — Odsapnął na chwilę, żeby wziąć głębszy oddech.
Stojący przed nim Nalanis nadal utrzymał niezachwianą pozę, jedynie podmuchy łagodnego wiatru prawie zwiały mu kapelusz, dlatego mocniej zacisnął palce na rondlu. Przynajmniej James założył, że winą był wiosenny zefirek.
— Bardzo naturalnie wychodzi panu pisanie. Rysowanie też, musi być pan naprawdę wszechstronnie uzdolniony. To smutne, że w zasadzie wylądował pan w gildii, spodziewałbym się raczej spotkać kogoś takiego na jakimś wielkim wernisażu w stolicy — kontynuował, licząc, że uderza we właściwe tory, nadal będąc lekko wybitym z równowagi. — Nie wiem, na ile będzie pan miał dużo pracy w gildii, raczej rzadko korzystamy z usług artystów.
Z wyłączeniem bardów, którzy regularnie zabawiali zmęczonych gildyjczyków w czasie regularnych, wieczornych spotkań na kieliszka i/lub kubek ciepłej herbaty. James rzadko do nich dołączał, ale od czasu do czasu lubił poobserwować ciekawe, żywe środowisko nawet z ustronnego miejsca w kuchni, niedaleko półotwartych drzwi do sali głównej. Swoje trunki wolał pić w spokoju, a i ostatnio stronił od alkoholu.
— Niestety, muszę już zabierać się z powrotem do pracy — prawie zabrzmiało to w jego ustach na całkowitą prawdę — ale liczę, że kolejne pańskie dzieła przedyskutujemy następnym razem. W końcu jeden obraz to zbyt mało, jak już się czymś chwalić, to wyłącznie pełną kolekcją. Prosiłbym o przygotowanie jakiegoś próbnego obrazu. — Skłonił się ładnie na koniec, ukradkiem zgarniając wcześniej zwiniętą kartkę do kieszeni. — Proszę tylko na przyszłość nie śmiecić, takiej personie to w końcu nie przystoi, panie artysto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz