Gildia Kissan Viikset

"To samobójcy, nie szanująca się gildia. Uważają się za odważnych, są pewni, że mogą dokonać wielu rzeczy. I nawet jeśli im nie wyjdzie, wychodzą z tego cało. Spadają jak kot na cztery łapy."

Mogłoby się wydawać, że jeśli gildia nie zbiera w swoim gronie kupców, to powinna jednoczyć, chociaż ludzi zajmujących się tym samym fachem. Zupełnym przeciwieństwem tej zasady jest Gildia Kissan Viikset. Kiedy zawitasz w jej progach, zostaniesz powitany jak swój przez każdego, nieważne kim jesteś oraz czym się zajmujesz. W tej grupie znaleźć można ludzi trudniących się wszystkim, rolników, rzemieślników, wojowników. Kiedy Mistrz został spytany, co łączy wszystkich członków Gildii, uzyskana odpowiedź brzmiała:

Nie jednoczy nas jeden zawód czy pochodzenie. Zamiast tego łączy nas chęć przeżycia. Czy jest jakaś różnica pomiędzy poczuciem wspólnoty biorącym się z podejścia do życia a tym pochodzącym z faktu, czym się w nim zajmujesz?

Obecność ludzi, którzy zajmują się przeróżnymi profesjami, spowodowała, że Gildia Kissan Viikset od zawsze była samowystarczalna. Jej członkowie sami wyrabiali potrzebne rzeczy, w razie konieczności targowali się z kupcami. Nigdy jeszcze nie zdarzyło się, by do króla dotarła prośba o dofinansowanie. Ludzie Gildii mogli być samobójcami, ale doskonale wiedzieli jak przeżyć na własną rękę.
Pomimo szacunku i respektu, jaki inni czują do Gildii, jej członkowie od zawsze byli uznawani za dziwaków. Gotowi rzucić się w wir wydarzeń, niewinnie do tego podchodzący, niczym baranki wędrujące na rzeź. I pomimo wszystko wychodzili z tego z obronną ręką. Zawsze odmiennie niż pospolity człowiek reagujący na zagrożenie i otaczający ich świat. Wariaci i samobójcy. Dzicy i niezależni niczym koty.
Oczywiście nie każdy szanuje tę organizację. Każdy członek Kissan Viikset bez problemu wymienić potrafi kilka do kilkunastu osób bądź grup, które nie zerkają przychylnie w ich stronę i chętnie spróbowałyby usunąć potencjalne zagrożenie dla swoich interesów. Nie, żeby te opinie ciekawiły nawet samego Mistrza.

Od początku istnienia symbolem Gildii był kot.
Wielu było ciekawych, dlaczego akurat to zwierzę. Plotki na ten temat były różne, każda z nich mniej lub bardziej trafna. Jedna z nich mówiła o Mistrzu Cervanie, który ciągle powtarzał, że Gildia jest niczym kot, a jej członkowie są jego wąsami. Żaden kocur nie jest w stanie przeżyć bez swoich wąsów, ich utrata jest równa śmierci samego stworzenia. Wedle jego słów podobnie miało być z Gildią, nie mogła funkcjonować bez swoich "wąsów". Mogło być ich więcej lub mniej, tylko i wyłącznie członkowie grupy zapewniali istnienie miejsca, które mogli nazwać domem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz