środa, 6 marca 2024

Podsumowanie #73

Witamy Was Misie w kolejnym skróconym podsumowaniu miesiąca!

Niestety w tym miesiącu pożegnaliśmy się z:

Vilre Hagluinyendë, za decyzją autora
Lirael Aislinn, ze względu na brak aktywności

W tym miesiącu nie została wyłoniona postać miesiąca.

Dokładną liczbę napisanych przez Was słów znajdziecie > TUTAJ <

Inne sprawy:

W tym miesiącu nie miały miejsca większe zmiany~


Do zobaczenia na kolejnym podsumowaniu!
Administracja

niedziela, 4 lutego 2024

Podsumowanie #72

Witamy Was Misie w urodzinowym podsumowaniu kwartału!

Lista obecności
Madeleine William Alyia Tsakani
Leonardo Narcissa Adonis Nikolai Pan Sokolnik
Marta Echo Apolonia Mefistofeles Maurice
Yuuki Syriusz
Cahir Aherin Nalanis Kaneshya Keyan
Nova Odetta
Dina
Asa
Vilre
Pelagonija
Lirael

Ignatius Nicolas Akamai
Xavier Balthazar Nikita
Legenda: Zielony - Obecny | Niebieski - Nieobecny | Czerwony - Zagrożenie

W tym miesiącu nie została wyłoniona postać miesiąca.

Dokładną liczbę napisanych przez Was słów znajdziecie > TUTAJ <

Inne sprawy:

W tym miesiącu nie miały miejsca żadne większe zmiany.
Nadeszła pora na część rocznicową!

Sześć latek. Jak te dzieci szybko rosną, moglibyśmy wysłać je już do zerówki. 
Ostatni rok był spokojny w porównaniu z poprzednimi. Nie wiemy jak wam, ale nam osobiście to nie przeszkadza. Ba, nawet dało nam to trochę odpocząć, uspokoić nerwy, spuścić nagromadzone ciśnienie. Świat się zmienia, my się zmieniamy. Gildia też również, to nikogo nie uniknie. I żyjemy, idziemy dalej. 

Osobom, które z nami dalej są, dziękujemy. Nie ważne, jak często planujecie pisać opowiadania, jak często odzywacie się na discordzie. Dziękujemy, że jeszcze tutaj zerkacie, może czytacie ten post, że jesteście częścią Gildii. Mamy nadzieję, że to miejsce daje Wam jakiś komfort, możliwość wyciszenia się, chwilowego uwolnienia się od jakiś zmartwień. Dziękujemy.

Podsumujmy te sześć lat w liczbach:
- Blog został wyświetlony 352,265 razy. -
- Do dnia dzisiejszego opublikowane zostało 2736 postów. -
- Przez bloga przewinęło się 120 postaci, z czego 34 są aktywne. -
- Na blogu prowadzono 257 wątków, z czego 26 jest aktywnych. -
- Najdłuższy wątek należy do Lei i Antaresa, liczy sobie 73 posty. -
- Najczęściej wyświetlanym KP jest KP Xaviera, licznik mówi o 1186 wyświetleniach -
- Najdłuższym postem jest opowiadanie Antaresa liczące 19654 słów. -
- Najwięcej opowiadań opublikował Antares, było ich 116 -
- Najaktywniejszym miesiącem był październik 2021, pojawiło się wtedy 161 postów -
- Na blogu pojawiły się 24 szablony, 11 codziennych i 13 specjalnych. -

To już wszystko na dziś.
Jeszcze raz dziękujemy Wam wszystkim za kolejny rok, który spędziliśmy i mamy nadzieję, że za rok spotkamy się ponownie pod gifem z Jimmy'im Fallon'em!

Widzimy się w kolejnym podsumowaniu!
Administracja 

czwartek, 4 stycznia 2024

Podsumowanie #71

Witamy Was Misie w noworocznym skróconym podsumowaniu miesiąca!

Życzymy Wam, żeby rok 2024 był zdecydowanie Waszym rokiem! Spełniajcie swoje marzenia, bądźcie zdrowi, dbajcie o siebie i trzymajcie się cieplutko <3

W tym miesiącu postacią miesiąca ponownie zostaje Cahir! Gratulujemy :3

Dokładną liczbę napisanych przez Was słów znajdziecie > TUTAJ <

Inne sprawy:

W tym miesiącu nie miały miejsca większe zmiany~


Do zobaczenia na kolejnym podsumowaniu!
Administracja

wtorek, 26 grudnia 2023

Od Cahira cd. Echa

 tw: przemoc


Marche tego we mnie nienawidziła, pomyślał, ocierając usta, nieumyślnie rozmazując krew na skórze przedramienia. Ona się tego we mnie bała.
Powiedziała mu to wprost, gdy połamał kości... jak on się nazywał? Nassir? Mieszkał nad nimi w kamienicy w Hernarze, był bratem kaletnika, wspólnie prowadzili kram. Nosił przydługie, gładko zaczesane włosy, często pogwizdywał, ze wszystkimi się witał. Cahir nie dawał mu się wciągać w pogawędki, raczej nie rozmawiał z nim o sprawach niezwiązanych z handlem. Zdarzyło mu się kupić za pośrednictwem Nassira pasek, raz zapytał o sprzączki do butów, ale nie było na stanie.
Kiedyś Aisha wpadła w odwiedziny, Cahir siedział wtedy sam, Marche tego dnia pracowała, chyba jeszcze jako tancerka. Nadal pamiętał tembr głosu Aishy, jej lekko nerwowe ruchy, gdy bardzo starała się zachowywać dyskretnie i dyplomatycznie, ale nie potrafiła, zdradzało ją zbyt wiele rzeczy.
Cahir, przepraszam, ja pewnie przeszkadzam. Ale ja tylko na chwilę. Jesteś sam? To mogę wejść? Usiądziemy. Ja tylko chciałam coś powiedzieć, ale chciałabym, żebyś obiecał, że do samego końca będziesz spokojny. Dobrze? Nie możesz się zdenerwować, bo nic nie powiem. No dobrze. To posłuchaj mnie. Tylko usiądź. Ja miałam ci tego nie mówić. Tylko nie złość się na Marche. Ona nie kazała ci powtarzać, ale nie chciała nic ukrywać, po prostu bała się, że się zezłościsz. Ale ja myślę, że może lepiej, jak będziesz wiedział. Jeszcze coś się wydarzy... Ale nie mów jej, że wiesz. I nie gniewaj się na nią. Dobrze? Ona ze mną też nie chciała się niczym dzielić, dowiedziałam się przedwczoraj. Ona mi powiedziała tylko dlatego, że sama nie wie, co ma zrobić. Tylko nie denerwuj się. Bo chodzi o to, że Nassir ostatnio trochę chodzi za Marche. Ona mu stawia sprawę jasno, ale on nie rozumie, uparł się jak osioł, no i ją zaczepia. To nic takiego, Marche przecież może się podobać. Natrętni mężczyźni się trafiają, ona dlatego nic nie mówiła, bo to takie nic. Wiesz, tylko była taka sytuacja, że ona wracała sama, to on złapał ją w bramie i wsadził jej rękę pod bluzkę, ale nic się nie stało, ona umie sobie sama poradzić, mówię ci to tylko dlatego... Wiedziałam, wiedziałam, że tak będzie! Mogłam się nie odzywać! Gdzie idziesz! Marche nas zabije! Cahir!
Dzielnica, w której wtedy mieszkali, pełna była zaułków, ciasnych uliczek, sypiących się ruder, okolica w naturalny sposób sprzyjała zasadzkom. Wystarczyło wybrać odpowiednie miejsce, przyczaić się brzydko, jak przystało na złodzieja, według starej szkoły Ksandra. Wiedział, którędy przejdzie Nassir, wracając wieczorem z kramu.
Na dzień dobry złamał mu nos, na do widzenia: rękę. Przedramię rozwalił na kolanie. Pamiętał, że pomyślał wtedy, że to nigdy nie jest tak, jak w książkach Ksandra, pisarze nietrafnie przedstawiają bójki. Kości nie pękają z chrzęstem, rzadko strzelają, nigdy nie chrupią, to raczej delikatne kliknięcie, bardziej czuje się przez skórę przeskakującą pod palcami twardość, niż wyraźnie słyszy dźwięk. 
Marche tego wieczora wykrzyczała mu w twarz wiele rzeczy. Część nadal potrafił przywołać w pamięci. Na przykład dowiedział się, że ona nie będzie z człowiekiem, który, gdy się wścieknie, uspokoi się dopiero, gdy strzeli komuś w pysk, albo sam dostanie. I że ona nie będzie tolerować, że on jest agresywny, ciągle się bije, ciągle chodzi posiniaczony. I że nie zamierza ciągle się martwić, że któregoś dnia wróci połamany, albo nie wróci w ogóle, bo ktoś w końcu skręci mu kark. I że nie życzy sobie, żeby wtrącał się w jej sprawy i próbował białorycerzyć, bo ona przez całe życie radziła sobie bez niego, a teraz, jak on jest, to sama również świetnie da sobie radę. A poza tym chyba zapomniał, że parę razy to ona uratowała mu dupę, więc nie jest wcale taka bezbronna-krucha-biedna.
Chyba jeszcze rok temu pisał jej w liście, że się zmienił. Może niektóre rzeczy się nie zmieniają, pomyślał, spluwając. Tym razem nie na biało-czerwono. Po prostu na czerwono.
Nowa sylwetka przesłoniła słońce. Kobieta nie musiała się odzywać, Cahir po samym obrysie figury zdołał rozpoznać, kto przed nim stoi.
— Czy was, na wszystkie boskie miłości, pojebało?
Mówiła. Głośno. Głowa bolała. Bardzo.
— Cześć, Marta — przywitał się Echo z ziemi. Nie wyglądał ani trochę lepiej, niż chwilę temu. Chyba nawet odrobinę gorzej. Siniaki wychodziły, obite miejsca puchły, nieopatrzone rany same nie chciały przestać krwawić. 
— Nie denerwuj się, nic się nie stało — powiedział Cahir najłagodniej, najspokojniej i z największym przekonaniem, jakie potrafił w tym momencie sfingować. — Jesteśmy cali, wszystko w porządku.
— Nic? Cali? W porządku? Czy ty siebie słyszysz? I czy ty widzisz, jak ty wyglądasz? Jak ja się mam, na wszystkich bogów, nie denerwować? Wy się tu właśnie chcieliście pozabijać? W gildii, tym żelastwem, w biały dzień? Co wam do tych pustych łbów strzeliło? Niedosyt męskich rozrywek? To trzeba sobie od razu po mordzie dać, żeby nudą nie wiało? — Łajała ich dalej, Cahir przestał słuchać, skupiony na tym, że mu niedobrze, że go boli, że ma zmasakrowaną połowę twarzy, że być może już nigdy nie będzie wyglądał jak wcześniej, że zaraz będą go szyć, a on nienawidził, gdy go szyto. Nie znosił uczucia, gdy igła wbijała się w ciało, przechodziła przez skórę jak przez materiał, a gdy medyk zaciągał szew, Cahir nie syczał z bólu tylko dlatego, że byłoby mu wstyd.
Mdliło go, drętwiały mu ręce, mrowienie szło od opuszków palców w górę, czuł, jakby miał zaraz zemdleć, wiedział, że takie objawy po uderzeniu w głowę to zły znak. Kość jarzmowa jest cała? Bał się dotknąć policzka, sprawdzić, w jakim jest stanie. Gdy poruszył ręką, przypomniał sobie, że dostał w nią treningowym mieczem, skóra w tym miejscu zrobiła się fioletowa. Któraś kość pękła? Póki nie ruszał palcami, uraz dłoni jakby nie istniał, uwaga Cahira skupiała się na twarzy, miejscu, które ucierpiało najbardziej. 
— Cahir, czy do ciebie w ogóle dociera, co się do ciebie mówi? Ravi musi was opatrzeć, natychmiast i w tym momencie. Chwyć się mnie, przecież ci, do jasnej cholery, pomogę. Dasz radę się podnieść?
Ktoś chyba trzymał go za ramię. Marta kucała obok? Od dawna? A Echo? Leżał jeszcze przed chwilą na ziemi, teraz znikł. Że niby wstał sam? Cahir, który jeszcze niedawno klęczał, podpierając się ręką, teraz podpierał się dwiema. Robiło się chłodno, bardzo nie chciał stracić przytomności, ale znał swój organizm, już nic nie mógł zrobić. Marta coś mówiła, Cahir wychrypiał „nie”, co w jego zamyśle miało znaczyć „nie podniosę się”.

posadźcie mu chaberki 

piątek, 8 grudnia 2023

Od Nalanisa — Motif-srotif

poprzednie opowiadanie

Szedłem przez ogród, zobaczyłem, że O'Harrow idzie z naprzeciwka. Dumnie zadarłem głowę, specjalnie zmieniłem trasę, zacząłem kroczyć prosto na niego, żeby musiał zejść mi z drogi. Normalna sytuacja, biedaki i prymitywy tej kategorii muszą ustę...
— TY KRETYNIE SKOŃCZONY, JAK ŚMIESZ NA MNIE WPADAĆ, OCZY CI CHYBA ZAPLEŚNIAŁY, ZAPOMNIAŁEŚ, KIM J A JESTEM, MYŚLISZ MOŻE, ŻE PUSZCZĘ CI TO PŁAZEM, PAROBKU PIEPRZONY, JAK U SIEBIE SIĘ JUŻ CZUJECIE, W DUPACH SIĘ WAM OD CIEPŁA I WYGODY POPRZEWRACAŁO, ŻADNEGO RESPEKTU WOBEC ARYSTOKRACJI, W SORII ZA TAKĄ BEZCZELNOŚĆ DOSTAŁBYŚ SROGIE BATY, OSOBIŚCIE DOPILNUJĘ, BYŚ PONIÓSŁ NAJWYŻSZE KONSEKWENCJE SWOJEGO ZUCHWALSTWA.
O'Harrow obrócił się przez ramię, spojrzał na mnie trochę nieuważnie, jakby dopiero teraz zorientował się, że przyrżnął mi z bara. Patrzył, jak z ziemi wygrażam mu pięścią, bo impet uderzenia ściął mnie z nóg. Upadając, boleśnie stłukłem sobie kość ogonową, nawiasem mówiąc.
— Soria czy Tirie — powiedział — pchanie mi się pod nogi to niemądra decyzja. 
— Ohohohohoho, pięknie-pięknie! Tak wygląda twoja skrucha? Dobrze, sam tego chciałeś, sam mnie do tego zmusiłeś, pamiętaj, sam się skazałeś na tę straszliwą mękę. — Sięgnąłem do wewnętrznej kieszeni płaszcza, dramatycznym tonem i gestem podkreślając, że zostałem zmuszony do zastosowania środków ostatecznych, a na samą myśl o karze, jaka zaraz zostanie wymierzona, jestem strwożony nawet ja. — Stefano, bierz go!

poniedziałek, 4 grudnia 2023

Podsumowanie #70

Witamy Was Misie w skróconym podsumowaniu miesiąca!

Niestety w tym miesiącu pożegnaliśmy się z:

Reginaldem Nolanem Amis, za decyzją autora

W tym miesiącu postacią miesiąca zostaje Cahir! Gratulujemy!

Dokładną liczbę napisanych przez Was słów znajdziecie > TUTAJ <

Inne sprawy:

W tym miesiącu nie miały miejsca większe zmiany~


Do zobaczenia na kolejnym podsumowaniu!
Administracja

poniedziałek, 6 listopada 2023

Od Cahira — Furore motif

Złapał w powietrzu żółty liść. Zakręcił nim w palcach, patrząc wzrokiem trochę nieobecnym. Jesień? Kiedy? Nie zauważył, gdy lato się skończyło. To było tak, jakby usiadł na ławce w kwitnącym ogrodzie, zamknął powieki, opalając twarz, a gdy wstał, rośliny wokół marniały, niebo przesłaniały chmury.
Za dużo pracy, za dużo listów, za dużo myśli, powiedział do siebie. Nie dostrzegam prostych rzeczy.
Żwir chrzęścił pod butami. Trochę drażniło Cahira, że jego kroki są w uśpionej okolicy doskonale słyszalne. Miał brzydki nawyk, żeby przemykać chyłkiem, chodzić jak kot, najlepiej, by w ogóle nie dało się go dostrzec.
Zlekceważył chłód październikowego poranka, wyszedł w nonszalancko rozchełstanej koszuli. Wiatr wprawiał rękawy w drżenie, ziębił skórę, zdmuchiwał włosy z czoła, by po chwili przesunąć je na poprzednie miejsce. Cahirowi po płaszcz nie chciało się wracać, po prostu wsadził ręce w kieszenie. 
Nie szukał długo, prowadziło go przeczucie. Intuicyjnie wiedział, którą alejką pójść, gdzie skręcić, by jego oczom ukazał się...
— Keyan — powiedział sucho. — Mamy do pogadania.