wtorek, 19 maja 2020

Od Nikolaia cd Kai

⸺⸺ 🜚 ⸺⸺

Odpowiedź, którą otrzymał, do tych satysfakcjonujących zdecydowanie nie należała. Nie miał zamiaru z nikim się droczyć, a tym bardziej oszukiwać samego siebie, twierdząc, że wcale aż tak bardzo nie liczył na odnalezienie wstążki. Szczególnie po wzięciu obfitej kąpieli w nawałnicy kurzu i pyłu, który nadawał otoczeniu, a teraz również i samej dwójce, mętną, matową aurę. Paskudnie szarą z brązowawym akcentem. Westchnął głęboko i przeciągle, wypompowując doszczętnie powietrze z płuc, by ze smętnie opuszczonymi ramionami. Wysłuchać kolejnych propozycji kobiety na temat tego, co potencjalnie mogło wydarzyć się ze strzępkiem materiału, o który była cała draka. Szczerze wątpił w kolejne wersje wydarzeń, którymi Kai szastała na prawo i lewo, najwidoczniej zbyt doświadczona złośliwością rzeczy martwych i tym, jak dobre były w zabawę w chowanego.
Dotychczasowa pewność siebie zeszła z niego, jak powietrze z przedziurawionego, wcześniej nadmuchanego krowiego żołądka, który w jego stronach służył im swego czasu za piłkę, gdy nie było nic lepszego do roboty. Pamiętał, jak zdarzało im się malować je na fikuśne kolory, gdy matce jednego z jego znajomych akurat zostało trochę barwnika po zdobieniu ręcznie wykonanej ceramiki. Nie ukrywali, co poniektórym gagatkom udawało się uchwycić na zagiętej powierzchni treści zgoła niecenzuralne, wciąż jednak najbardziej wyczekiwanym motywem były żółto-niebieskie bazgroły w absolutnie dowolnej kombinacji. Najlepiej, by była jak najbardziej pobazgrana i nie należało zapominać, że im bardziej wybijała się na tle szarych usypisk skalnych i świeżej, zielonej trawie, tym lepiej. Woleli nie pamiętać, ile razy udało im się zgubić zabawkę ze względu na ususzony, ziemisty kolor, którym się charakteryzowała.
Wybudzony z przemyśleń na temat słodkiej, beztroskiej przeszłości, wbił ledwo przytomne spojrzenie w kobietę, reflektując się, że w rzeczywistości umknęło mu prawdopodobnie więcej, niż pół wypowiedzi, odkąd absolutnie nie uważał na słowa brunetki. Zaklął w myślach i starając się wyglądać na całkowicie świadomego aktualnego stanu rzeczy, pokiwał nieśmiało głową, modląc się, tylko by nie okazało się, że w całym tym roztargnieniu przytaknął na zaprzedanie duszy diabłom.
A skoro o diable mowa, to coś właśnie stęknęło gdzieś za nimi. Niewyraźne kroki zabrzęczały w oddali, upewniając Nikolaia w przekonaniu, że popełnił największy błąd swojego życia i brakuje tylko kilku chwil, zanim pochłonięty zostanie przez ogień piekielny, a później resztę swoich, nieskończonych dni, spędzi parzony nad mięsistym płomieniem, poszturchiwany raz na jakiś czas długimi, cholernie ostrymi widełkami małych szarlatanów z zakręconymi, baranimi różkami i uroczymi, drobniutkimi raciczkami wystającymi nieśmiało spod gęstych kęp sztywnego włosia. W trakcie, gdy wyobraźnia niosła Nikolaia coraz dalej i dalej w rozważania na temat swojego życia po życiu, Kai wyglądała na całkiem nietkniętą wizją paskudnego szpiega, który w każdej chwili mógł na nich nakablować i zamiast tego, jedynie z uśmiechem na twarzy, zaproponowała dalsze poszukiwanie wstążki, na które Nikolai z ochotą przystał, licząc cicho, że jeśli szybko opuści opętane archiwum, to wszystkie te diabły wcale się nie połapią, kogo właściwie miały porwać i uda mu się ujść płazem.
Drzwi ponownie zaskrzypiały, tym razem żegnając podróżnych, którzy mieli odwagę zajrzeć z to paskudne miejsce, o którym bogowie najwidoczniej zdążyli zapomnieć, nawet jeśli stworzyli je stosunkowo niedawno. Skrzypnięcie to przyniosło mężczyźnie ulgę i całkowicie nieuzasadnione poczucie bezpieczeństwa, kto bowiem, o zdrowych zmysłach pomyślałby, że diabły ograniczone pole działania, a właściwie, to kto na pierwszym miejscu wspomniałby tu o szatanach?
A co jeśli...
— Diabeł ogonem nakrył — żachnął się głośno i chociaż było to najprawdziwsze, rzeczywiście istniejące powiedzenie, Nikolai mówił wtedy całkiem serio. Wierzył, że w całym tym motłochu musiał pojawić się jakiś demon, który specjalnie, dla własnej uciechy z krzywdy obcego, bogom ducha winnego, urokliwego młodzieńca, który pragnął jedynie zaznać porannej toalety. Stwierdził jednak, że wypowiadanie tej myśli na głos może nie na żarty nastraszyć drogą towarzyszkę, dlatego właśnie resztę tego przemyślenia pozostawił jedynie dla siebie. Z czystej troski i dobroci serca. Obawy o zdrowie kobiety, która mogła aż zanadto przejąć się tak tragiczną wiadomością. Zostało mu więc zbić ją nieco z tropu, zadbać, by omyłkowo zasiane ziarenko przypadkiem nie zakiełkowało. Co to by była za strata! — Pewnie znajdę ją akurat, kiedy nie będzie takiej potrzeby, no cóż. Złośliwość rzeczy martwych. — Wcale nie diabłów, czy innych szarlatanów. — Chyba będę musiał znaleźć tymczasowe zastępstwo i tylko liczyć, że zguba się odnajdzie. Ale dziękuję za pomoc. Bardzo to doceniam — rzucił z mętnym uśmiechem, opuszczając niego głowę. Niżej, niż miał to w zwyczaju, jednak wciąż nie ciążyła ona mu na ramionach depresyjnym zwisem. — Powinienem się w końcu umyć, wyglądam jak siedem nieszczęść — westchnął, czując, jak bardzo zaczyna swędzieć go głowa i jak nieświeże wrażenie pozostawia skóra na jego twarzy. Czuł dokładnie brud, jakim był oblepiony, wszystkie wspomnienia minionej nocy, a do tego cienką warstwę kurzu, jaką był powleczony.
Miał wrażenie, że jest zapomnianym bibelotem na bardzo starej komodzie jeszcze starszej ciotki, która zawsze gościła cię twardymi ciastkami, których nie dało się ugryźć, bo upiekła je w ubiegłej dekadzie. Albo nawet przed dwoma.
Paskudztwo.

⸺⸺ 🜚 ⸺⸺
[Z ostatniej chwili, dostaliśmy zezwolenie na trzy kolejne sezony, więc wstążka znajdzie się pewnie pod koniec czwartego]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz