Poszukiwanie weny to czasami
naprawdę trudna sprawa. Ben od dawna nie zmagał się z aż tak wielkim kryzysem
twórczym, a brak zamówień oraz potencjalnej ofiary-modela mu nie pomagał. Gdyby
ktoś teraz wszedł do jego pokoju, z pewnością pomyślałby, że czas wzywać
lekarza. Niby dlaczego? Bo się źle czuł? Wyglądał słabo? Nic z tych rzeczy.
Krawiec był w pełni sił i gotowy do działania, jednak nie wiedząc, co ze sobą
zrobić, skończył leżąc na ziemi po środku wielkiego bałaganu.
- Nie możesz się tak poddawać… Przecież świat pełen
inspiracji… - Przekonywał sam siebie. Długo nie mógł się kłócić… W końcu
sprzeczka ze sobą nie pasuje zdrowo myślącej osobie.
Niezadowolony podniósł się z podłogi. Wszystkie
niepotrzebne przedmioty zgarnął do kąta i „ułożył”, żeby stały
się „artystycznym nieładem”. Tak na wszelki wypadek. Chociaż i tak nie był
przekonany, że ktokolwiek się u niego zjawi. Poprawił ubrania i wyruszył na
mały obchód.
*
Tym razem spacer nie przyniósł
żadnych pozytywnych wrażeń. Nikogo nie udało mu się zaczepić… Nikt go nie
szukał… Niczego nie chciał… Kompletna pustka. Jednak zdarzył się cud. W
momencie, w którym już miał zamiar zrezygnowany wracać do swojej ukochanej
posadzki, zobaczył coś… Niesamowitego? Dziwnego? Intrygującego? Sam nie miał
pojęcia, jak to nazywać. W końcu, jak zareagować, patrząc na kogoś, kto rzuca
skrzynką prosto na podwórko? Najpewniej wywołałoby to u kogoś uśmiech
lub chęć ucieczki... Benjamin postanowił zostać i próbował zrozumieć, co tak właściwie
zobaczył.
Ustawił się w bezpiecznej
odległości i obserwował. Patrzył raz na mężczyznę, raz na pudełko… Raz cierpiał
w duchu, spoglądając na bezwładnie powiewający płaszcz… Jak tak w ogóle można
potraktować dobry kawał materiału? Zwłaszcza w takie zimno. To chyba
zastanawiało go najbardziej…
Tak trudno było mu określić, o
co chodzi. Popchnęło go to aż do zadania pytania. Gdy tylko był pewny, że
niczym nie oberwie, podszedł bliżej, żeby móc dokładniej przyglądać się panu na
dachu. Nigdy nie lubił odzywać się pierwszy, ale teraz bardzo tego chciał.
Wciął głęboki wdech i wydobył z siebie jedynie:
- Przepraszam, jeśli przeszkadzam… To miał być
performance? – I w głosie, i w zachowaniu Bena można było wyczuć zakłopotanie i
stres. Był już przygotowany na ewentualną ucieczkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz