czwartek, 7 lutego 2019

Od Desideriusa cd Selvyna

⸺⸺※⸺⸺

Coeh uniósł dość wysoko brwi, słysząc pięknie wymijającą, a jednocześnie dającą idealny pogląd na właściwy stan rzeczy, odpowiedź. Zaprawdę, nowo poznany mężczyzna miał talent do wypowiadania się w sposób taki, by wystarczająco zaspokoić ciekawość rozmówcy. Przynajmniej tak było w przypadku Desideriusa, który po usłyszeniu jego teorii, przytaknął z pokorą i poczuł nasycenie, jakby w jego komórkę pod nazwą „Głód wiedzy o innych” wepchnięto porządny kawałek wieprzowiny, czy innego mięsiwa.
Zresztą, Coeh jakoś nigdy nie należał do tego typu osób, które z uporem maniaka starały się drążyć temat do momentu, gdy nie pozostawało po nim dosłownie nic, co nadawałoby się do dalszego użytkowania. Wolał nieco dołek pokopać, a potem zostawić go w spokoju, licząc na to, że może z czasem nieco przedmiotów do rozmów do niego nawpada i kontynuować będzie można z niezwykle świeżym i rześkim podejściem do sytuacji.
Zupełne przeciwieństwo A.
Wspomnienie uderzyło nagle, bodąc nieco uczucia mężczyzny. Ściągnął brwi, zmarszczył czoło i zacisnął nieco pięść, czując, jak chłodne, zielone oczęta oddalają się coraz bardziej.
Chociaż wolałby, żeby te dalej namiętnie wwiercały się w jego osobę i z równym zaangażowaniem kopały dół, licząc na dowiedzenie się dosłownie wszystkiego o drugiej jednostce.
Tak, A było definitywnie tym typem osoby.
— Nie porwałbym się na dokładniejsze pytania, świadom nieznajomości drugiej jednostki. Sprawianie problemów w tym rejonie zainteresowań nie leży w mojej naturze — odparł nieco beznamiętnie, wlepiając smutne, szare spojrzenie w okno, które chwilę wcześniej huknęło i to dość porządnie.
Nie pokusiłby się o popełnienie aż takiej głupoty raz jeszcze. Był przecież tym charakterem, który uczył się na własnych błędach i starał się kolejnych przewinień raczej unikać, obchodząc je szerokim łukiem.
Przynajmniej tak starał się sobie wmawiać.
Podobno jednak kłamstwo powtarzane tysiące razy w końcu powinno stawać się prawdą, przynajmniej tak sławiły wszelakie stareńkie porzekadła, namiętnie wmawiane istotom różnorakim od lat szczenięcych. Prawdopodobnie jedyne przysłowie nakłaniające do złego, z jakim kiedykolwiek spotkał się Desiderius.
Jednakże namiętnie chciał w to wierzyć, a wiara podobno czyniła cuda. Może dlatego brzydko wykraczał z prostych, równo nakreślonych ścieżek, rozrzucając kamienie na długo hodowane rośliny.
Odetchnął głęboko, podpierając brodę na dłoni i wracając na chwilę do rzeczywistości.
— Zima mogłaby już minąć. Paskudnie tęsknię za ciepłem — mruknął, starając się odrzucić poczucie, że te cholerne szmaragdowe oczy wciąż go obserwowały. Nie było to przecież możliwe. — Tylko czekać na pierwiosnki. Widać już wybrzuszenia na glebie, to dobry znak.

⸺⸺※⸺⸺
[Selvyn? Paskudni jesteśmy, wiemy i przepraszamy.]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz