piątek, 31 maja 2019

Podsumowanie Eventu Prima Aprilisowego

Cervan westchnął męczeńsko, gdy z Aaronem w grobowej atmosferze przedzierali się przez kolejne gęstwiny. Obaj milczeli, nie wiedzieli szczególnie, dokąd zmierzają i czy w ogóle znajdą czarownicę. A przynajmniej mistrz nie był pewien tego, gdzie się udają. Jakby nie patrzeć krążyli już po okolicy co najmniej kilka godzin. Natomiast towarzyszący mu wojownik wyprzedzał go o parę kroków i sprawiał wrażenie, jakby coraz bardziej stresowała go cała sprawa. Co raz nerwowo oglądał się na czarnowłosego, niby sprawdzając, czy ten za nim nadąża, niby próbując podjąć jakąś wewnętrzną decyzję.
- Odnoszę wrażenie, że nie powiedziałeś wszystkiego przy całej Gildii - parsknął nagle mistrz sprawiając tym samym, że Aaron dłużej zawiesił na nim wzrok.
- Można tak powiedzieć - odmruknął mężczyzna. - Można powiedzieć, że wiem, dlaczego znaleźliśmy się w tej sytuacji.
- I ma to coś wspólnego z tą sakiewką złota, którą zabrałeś ze sobą? - Teroise uniósł brew próbując w jakiś sposób połączyć fakty.
Aaron nie odpowiedział na jego pytanie, ponownie skupił się na wędrowaniu przed siebie. Przystanął na chwilę, gdy obaj mężczyźni wyszli spomiędzy drzew na małą polanę. Niemal natychmiast zauważyli przygarbioną sylwetkę, która zamajaczyła się po drugiej stronie i wyraźnie skierowała w ich kierunku. Oni natomiast nawet nie drgnęli, chociaż obaj byli pewni, że właśnie odnaleźli swój cel poszukiwań.
- Rozumiem, że przyszedłeś oddać moją należność. - Nieznajoma okazała się być starszą kobieciną o bystrym spojrzeniu. Jej błękitne oczy przeskakiwały z Aarona na Cervana, aż w końcu uśmiechnęła się szeroko ukazując poczerniałe zęby. - I nawet przyprowadziłeś swojego dowódcę, czuję się zaszczycona.
- Cała przyjemność po mojej stronie, ale nie rozumiem, o co chodzi - odparł Teroise zakładając ręce na piersi. - Bardzo chętnie się dowiem, cóż to za zatargi miały tutaj miejsce.
- Jakież zatargi, ot, zwykła partyjka kart. - Wiedźma machnęła ręką nie odrywając wzroku od Aarona. - A niektórzy nie potrafią przyjąć tego, że przegrali.
Chwila ciszy zaległa między zgromadzonymi, gdy gildyjny wojownik uciekł wzrokiem gdzieś w bok i rzucił w stronę kobieciny niemałą sakwę złotych monet i założył ręce na piersi. Cervan na ten ruch uniósł brew nie do końca dowierzając w zaistniałą sytuację. Ta wiedźma rzuciła na nich czar, bo... nie dostała swojej należności po grze w karty? Zamrugał tępo wpatrując się w swojego towarzysza i starowinę. Byli dziećmi czy dorosłymi ludźmi?
- Jesteśmy kwita - burknął niewyraźnie Aaron. - Teraz tylko zdejmij zaklęcie.
- Interesy z tobą to czysta przyjemność, czar zaś przestanie działać po północy. - Starsza zaśmiała się perliście chowając woreczek do swej wędrownej torby. - Powinniśmy częściej umawiać się na partię kart, mój drogi.
Słowa te sprawiły, że wspomniany zesztywniał i obrócił się na pięcie by w ciągu kilku sekund zniknąć w krzakach. Urażona duma, podsumował w myślach mistrz, a ledwo widoczny uśmiech pojawił się na jego ustach. Po co tu szedł w sumie? Aaron załatwił cały problem sam.
- Co robi Aaron, jest jego sprawą, jednak następnym razem prosiłbym, by nie karać za to wszystkich. Cała gildia nie zawiniła. - odezwał się nagle do siwej wiedźmy, a ta wzruszyła ramionami.
- Nie dał mi wyboru, gdybym ukarała tylko jego mógłby nie zareagować - odpowiedziała spokojnie. - Fakt, duma wojownika mogłaby ucierpieć jeszcze bardziej, gdyby tylko on padł ofiarą zaklęcia. Jednak odniosłam wrażenie, że wplątanie w to innych bardziej nim wstrząsnęło.
Cervan przymrużył oczy nie odrywając spojrzenia od uśmiechającej się czarownicy. Nie była szczególnie niepokojąca, ale miała w sobie coś, co sprawiało, że człowiek stawał się czujny. I nie chodziło tu o sam fakt, że umiała czarować. Mężczyzna mruknął pod nosem kilka słów na odchodne i również zniknął w chaszczach chcąc jak najszybciej dogonić Waynlorda. Ten na szczęście nie oddalił się szczególnie, ot, stał z 20 metrów dalej, schowany za jednym z drzew, i wychylał się, niby przypadkiem sprawdzając czy mistrz już idzie.
- Przemilczymy to - odezwał się, gdy Teroise go dogonił i obaj ruszyli w stronę domostwa głównego. - Czar minie w nocy, reszta niech pozostanie tajemnicą. Pogadaliśmy, dogadaliśmy się, zdjęła zaklęcie, koniec.
- Jasne, czemu nie? - Cervan wzruszył ramionami. - Tylko ty wyjaśniasz Elrze i Ignatiusowi, dlaczego nie dostaną szczegółowego raportu. 

~*~ 

Witamy Was kochani w podsumowaniu Eventu Prima Aprilisowego!

Event zakończył się 29 kwietnia i wzięli w nim udział Krabat, Marceline i Xavier, którym serdecznie dziękujemy za chęci i przezabawne opowiadania. Jak już mogliście zauważyć przy podsumowaniu, punkty za wpisy zostały już dodane do puli Waszych postaci. 

Jeszcze raz dziękujemy za udział i do zobaczenia w następnym evencie!
Administracja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz