środa, 30 stycznia 2019

Od Annabelle cd. Benjamina

     Annabelle kolejny dzień standardowo spędzała u siebie w lecznicy. Przez czas jaki urzędowała w tym miejscu zdążyła zająć się wszystkimi rzeczami pozostawionymi po poprzednim medyku. Dokumentacja uporządkowana była tak by jej było jak najwygodniej wszystko odnaleźć. Lekarstwa i różne zioła również dostały nowy porządek. Dzięki temu z pewnością łatwiej jej będzie pomagać członkom gildii.
     Nie mając już nic konkretnego do zrobienia, z rana zwyczajnie usiadła sobie na jednym z łóżek z książką. Zaczęła ją kilka dni wcześniej i naprawdę historia w niej opisana wciągnęła dziewczynę. Była to powieść o grupce przyjaciół szkolących się w szkole rycerskiej i ich przygodach.
     W tym momencie kocurek przygarnięty przez dziewczynę jakiś czas wcześniej, postanowił wskoczyć na łóżko zaraz za nią by ułożyć się obok. Lekarka spojrzała na swojego małego towarzysza i pogłaskała go po główce na co ten zamruczał. Dlatego też czytając swoją książkę, dziewczyna w dalszym ciągu głaskała stworzenie.
     W ten oto sposób różowowłosej minęło kilka godzin. W końcu jednak usłyszała delikatne pukanie do drzwi. Wtedy odłożyła książkę na bok i zabrała dłoń od kota. Ten miauknął wyrażając swoje oburzenie zaistniałą sytuacją. Dziewczyna spojrzała na niego przepraszająco.
- Przecież nie mogę cię głaskać cały dzień słońce - odpowiedziała mu jedynie.
     Podniosła się z posłania i ruszyła w kierunku drzwi. Słysząc prośbę osoby stojącej za nimi przyśpieszyła kroku. Otworzyła drzwi i wpuściła stojącego za nimi chłopaka. Przyjrzała się osobie wyglądającej na jej rówieśnika w poszukiwaniu ran i od razu odnalazła problem.
- Usiądź na którymś łóżku to zaraz cię opatrzę. Nie musisz tego sam robić.
     Gestem pokazała mu żeby się rozgościł po czym zamknęła za nim drzwi i ruszyła za nim. Chłopak gdy tylko zauważył futrzastą kulkę leżącą na jednym z łóżek postanowił usadowić przy nim. Annabelle uśmiechnęła się na ten widok. Poprosiła go podanie dłoni by mogła na nią spojrzeć. Skrzywiła się nieznacznie widząc odłamki szkła.
- Jak to zrobiłeś?- spytała puszczając jego dłoń.
     Przestawiła stolik stojący obok łóżka tak by na nim znaleźć się mogła dłoń, którą będzie się zajmować po czym podeszła do szafki by wyjąć z niej potrzebne rzeczy. Zostawiła je na rzeczonym stoliku i jeszcze na chwile odeszła od niego. Musiała przemyć dłonie po tym głaskaniu kota, i w jakiejś miseczce wziąć również trochę by móc przemyć rany. Mając już wszystko wróciła do niego i usiadła po przeciwnej stronie stolika na krześle.
- Wyślizgnęła mi się szklanka z dłoni - odpowiedział na jej pytanie pacjent. - To nic takiego, takie sytuacje spotykają mnie zbyt często.
- Nie krępuj się do mnie przychodzić. - uśmiechnęła się do niego ciepło. - W końcu na tym polega moja praca, prawda?
     Chwyciła jedną ręką poranioną dłoń, a w drugą wzięła niewielką pęsetę by zacząć wyjmować nią odłamki szkła. Dziewczyna skupiła się na swoim zajęciu by przypadkiem nie skrzywdzić chłopaka. Po kilku dłuższych chwilach w końcu udało jej się pozbyć wszystkich. Wtedy delikatnym ruchem przemyła miejsca przecięte przez szkło i założyła opatrunek. Uśmiechnęła się odkładając wszystko na bok.
- Na przyszłość polecałabym użycia miotły, zamiast zbierać wszystko ręcznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz