niedziela, 20 stycznia 2019

Od Aries c.d. Selvyna

Aries poprawiła się na ławie słuchając wypowiedzi Selvyna. Przyjemnie było dać wytchnienie nogom po wielogodzinnym marszu. Choć w niczym nie dorównywało to wygodzie, jaką dawały smocze łuski. W końcu odnalazła najwygodniejszą dla siebie pozycję. Siedziała z rękami oplatającymi prawą nogę podciągniętą pod brodę, a lewą swobodnie zwisającą z ławy. I teraz, kiedy było jej wygodnie, mogła na spokojnie zająć się rozważaniem słów wynalazcy. I rzeczywiście, fakt posiadanych przez niego znajomości wśród uczonych był niezwykle przydatnym atutem, to jednak niebieskowłosa miała przeczucie, że Mistrz wysłał go z nią z nieco innego powodu niż mężczyzna zakłada.
- Wydaje mi się, że Mistrz przydzielił cię jako mojego towarzysza, bardziej przez wzgląd na moją nieśmiałość i niewielkie obycie z innymi ludźmi, niż ze względu na twoje znajomości w kręgach osób uczonych... Nie zmienia to faktu, że posiadane przez ciebie kontakty będą nieocenioną pomocą... I z pewnością warto by było odwiedzić jednego z twoich znajomych po poradę... Oczywiście jeśli możemy... - uśmiechnęła się i spojrzała nań pytająco. Mężczyzna wydawał się zamyślony. A jego wyraz twarzy podpowiadał, jakoby wertował w swoim umyśle listę nazwisk osób związanych z magicznymi zwierzętami. Nie zamierzała mu przeszkadzać. Wyjęła z torby notatnik i zaczęła w nim zapisywać punkty charakterystyczne, zmienione elementy krajobrazu, odległości, oraz wszelkie inne niezbędne poprawki jakie należało nanieść na mapy okolic gildii po powrocie z wyprawy. Po drodze wędrowała myślami wokół tego, jak to by było studiować na akademii. Z pewnością musiało to być niezwykłe doświadczenie. Być otoczoną przez najnowsze dzieła z dziedzin przyrodniczych oraz przez dziesiątki uczonych, z którymi można by się konsultować. Była całkowicie przekonana, że to musi być lepsze niż przestarzałe woluminy, które wynajdowała w ruinach. Może kiedyś by się go spytała o wrażenia z akademii. Na razie jednak W międzyczasie na stole wylądowały talerze z chlebem i miski z parującą zupą ziemniaczaną przyniesione przez jedną z pracujących tam kobiet. Od razu zabrała się za jedzenie, nie przerywając przy tym pracy. W końcu, jeśli mapa miała być dokładna musiała spisać to wszystko póki jeszcze informacje w jej pamięci były świeże, niczym nie zniekształcone. Ledwie zaczęła jeść, a już zdążyła pochłonąć zawartość miski. Przekonała się o tym fakcie, gdy w jej zwyczajowym, podczas pracy, transie ugryzła pustą łyżkę. Doświadczenie to, jak zawsze, nie należało do najprzyjemniejszych. Niebieskowłosa skrzywiła się czując drewno, zamiast ciepłej zupy. Choć jej niezadowolona mina wynikała bardziej, z rozczarowania, że to jednak koniec posiłku, niż ze względu na wgryzienie się w łyżkę. Liczyła po cichu, że Selvyn dalej będzie pogrążony w myślach i nie zauważy tego żenującego zdarzenia. Jak się można spodziewać w takich przypadkach, pech nie spał, i mężczyzna wpatrywał się w nią. Aries od razu schowała spuściła wzrok i pochyliła głowę by ukryć zaczerwienione ze wstydu policzki.
- J-jakieś p-pomysły, co do wyprawy...? - cichym, lekko załamującym się głosem spróbowała odwrócić jego uwagę od tego co wydarzyło się przed chwilą. - Bardzo głupio to wyglądało prawda...? - dodała ledwie słyszalnie pod nosem. Nie sądziła, że już na początku znajomości się zbłaźni. A jeszcze nawet nie oddalili się zbytnio od terenów gildyjnych. No cóż, mogła jedynie liczyć, że mężczyzna się zaśmieje i zapomni o tym. A jak nie, to przetrwać wyprawę, a potem w gildii robić to w czym jest najlepsza, czyli w unikaniu kontaktu z ludźmi.

<Selvyn?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz