niedziela, 18 listopada 2018

Od Aries c.d Selvyna

Propozycja młodzieńca wydawała się interesująca, ale nie specjalnie przekonywała do siebie niebieskowłosą. Dziewczyna odchyliła się na ławie i rozważała wszystkie aspekty tego pomysłu. Z jednej strony wydawało się to wręcz doskonałe, możliwość stworzenia chowańca idealnego. Ta wizja była kusząca, ale inne strony bardziej ją zniechęcały niż pociągały. Zwłaszcza świadomość bycia związaną z bezwolnym, pustym konstruktem sprawiała, że czuła się nieswojo i przechodził ją lekki dreszcz. Chwyciła kubek z herbatą i upiła łyk zerkając na Selvyna i jego podekscytowany wizją wyraz twarzy.
- Nie wydaje mi się, żeby to było to, czego szukam. Ale pomysł sam w sobie ciekawy. Jeśli będziesz próbował kiedyś stworzyć takiego chowańca, to chętnie zgłoszę się do pomocy. - uśmiechnęła się do niego, w sposób, który był jak na jej usposobienie, bardzo odważny - Jednak wolałabym żywego towarzysza. Przyjemniej będzie odkrywać i badać teren w towarzystwie istoty, która posiada duszę i emocje. - dopiła herbatę. Cały posiłek i dużą część popołudnia spędzili na planowaniu i dyskutowaniu na temat wyprawy. Co będzie potrzebne, na jak długo zamierzają wyjechać, gdzie się zatrzymać i co najważniejsze, od czego zacząć poszukiwania. Po rozważeniu wszystkich spraw i rzeczy niezbędnych do przygotowania doszli do wniosku, że mogą się powoli zbierać i zająć swoimi pracami. Z wnętrza kuchni dobiegł ich głos Iriny ponaglającej kucharza gotującego wieczorny posiłek. Był to najlepszy znak, że należało się zbierać jeśli miała zdążyć połatać swoje ubranie do eksploracji przed wydaniem kolacji przez kucharkę. A każdy członek gildii doskonale zdawał sobie sprawę, że lepiej było być punktualnym gdy w kuchni urzędowała kucharka. Młoda pani kartograf wstała i zebrała notatki, które mężczyzna skończył czytać. Rzucił jej pytające spojrzenie i skierował swój wzrok na dziennik i wystające z niego kartki w jej torbie. Niebieskowłosa podchwyciła spojrzenie wynalazcy i wyciągnęła z torby interesujący go arkusz papieru. Rysunek przedstawiał grotę, a w jej wejściu widoczne były tylko oczy i kły zwierzęcia odbijające światło oraz łańcuch zwisający od jego szyi do łap.
- Naszkicowałam to wczoraj jak czytałam... - opuściła głowę gdy Selvyn oglądał jej pracę. Przestępując z nogi na nogę i czekając na zwrot kartki spakowała resztę notatek. - Jutro po obiedzie wyruszamy? - rzuciła cicho, by potwierdzić wcześniejsze ustalenia. Gdy tylko przytaknął i oddał jej kartkę, dziewczyna uśmiechnęła się na pożegnanie i poszła w kierunku kwater. Choć w tym przypadku to wypadałoby powiedzieć, że niemalże biegła. Zamyślona i podekscytowana wizją zwiedzenia kolejnych terenów oraz poszukiwaniami, weszła do swojego pokoju. Zrzuciła torbę przy biurku i zabrała się za przyszywanie łat na kurtce. Poruszała igłą i nicią w machinalny sposób. Czynność tę wyćwiczyła do tego stopnia, że mogła na spokojnie dać się porwać nurtowi myśli i rozważań, bez obaw, że zaraz się skaleczy.

<Selvyn? Wybacz takie coś...>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz