piątek, 6 kwietnia 2018

Od Lenalee CD Shinaru

Uśmiechnęłam się ciepło i sięgnęłam ponad stołem by pogłaskać zwierzaka. Stworek otrzepał się, gdy podrapałam go za uchem.
- Uroczy - mruknęłam.
Zjedliśmy i pożegnałam się z chłopcem, śpiesząc do lecznicy, mając nadzieję zabrać notatnik, który zostawiłam poprzedniego dnia i na śmierć o nim zapomniałam. Weszłam do środka i stanęłam jak wryta na widok malutkiego chłopca z raną ciętą na klatce piersiowej.
- Co? Jak?
- Spadł z drzewa prosto na skałę - odparł satyr, przygotowując bandaże - szczęście, że rana nie jest głębsza.
Chłopczyk cierpiał. Blond włoski przykleiły się do czoła od potu a oddech był ciężki. Podeszłam do niego powoli i usiadłam obok.
- Coś ty robił na drzewie? - Zapytałam cicho.
- Widziałem... kota. Bałem się, że nie zejdzie...
Westchnęłam cicho, położyłam dłoń na jego głowie i potargałam czuprynę. Chłopiec otworzył szeroko oczy a ja przytknęłam palec do ust.
- Nasz mały sekret - wyszeptałam, by medykus nie uslyszał.
Maluch kiwnął głową z wyrazem ulgi. Podniosłam się z miejsca i podniosłam notatnik z blatu.
- Pomóc w czymś?
- Dam sobie radę, masz wolne na dzisiaj - odparł mężczyzna, uśmiechając się do mnie ciepło.
Odwzajemniłam uśmiech, ukłoniłam się leciuteńko jak zawsze i wyszłam z gabinetu. Wiedziałam, że nie prześpię dzisiaj nawet godziny.

Około pierwszej, gdy w sali spotkań już nikogo nie było, weszłam do środka. W kominku jeszcze się tliło - cały dzień dzisiaj palono przez zerową temperaturę. Na boso przeszłam do kanapy i usiadłam, kuląc nogi. W rękach miałam książkę, ale nie byłam w stanie nawet dostrzec co było napisane - nie dość, że było ciemno, to co rusz przeczytałam stronę, nie pamiętałam co właściwie tam było. Ból rozpraszał mnie na dobre. Po parunastu, parudziesięciu minutach, a może po godzinie wszedł do środka Shinaru.
- Lenalee? Co tu robisz? - Spytał zaskoczony.
Uśmiechnęłam się, nakładając koc na głowę, niczym prowizoryczny kaptur. Musiałam wyglądać jak trup i nie chciałam ukazywać tego chłopakowi.
- Nie mogę spać, a ty?
- Nue coś wariuje - odparł - nie mogę go znaleźć.
Roześmiałam się.
- Tu go nie było. - Odparłam, a gdy zbliżył się lekko, zarumieniłam się.
- Wszystko w porządku?
- Jak najlepszym - uśmiechnęłam się do niego.

Shinaru?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz