piątek, 29 czerwca 2018

Od Noctisa cd. Philomeli


Noctis uniósłszy lekko brew skrzyżował ramiona na torsie, opierając się luźno o najbliższy przedmiot stojący obok niego i cierpliwie wysłuchiwał tego, co Panna Cantillas ma do powiedzenia. Owszem, nadal bawiły go docinki i dokuczanie owej osóbce, choć pokazywał to na swój odmienny sposób, jednak sam Flare nie spodziewał się, że wróbelek również ma cięty język i nie jest taki grzeczny na jakiego wygląda. O dziwo poczuł nawet, gdzieś głęboko wewnątrz, swoją męską dumę, która nagle postanowiła się obudzić i stwierdzić, że wyzwanie zostało przyjęte. 
W pierwszej chwili ku pozytywnemu zaskoczeniu Phili zauważyła Noctisa, który dorównując jej kroku szedł tuż przy jej boku, jednak w następnej chwili kobieta musiała przystanąć na moment w miejscu, aby ze zmarszczonymi w niedowierzaniu brwiami lepiej przyjrzeć się przedmiotowi, który młody mężczyzna przewiesił przez swoje ramie. 
- Panna Cantillas idzie czy jednak jej się odwidziało? - rzucił, znajdując się parę metrów z przodu. 
- Sznur? - powtórzyła, zupełnie tak samo jak Flare parę minut wcześniej. 
Noctis nie odpowiedział nic, a kobieta mogła jedynie ujrzeć cień diabelskiego uśmieszku błąkający się po jego ustach, kiedy zerknął na nią zza ramienia. Uskrzydlona istota z braku słów westchnęła jedynie pod nosem, postanawiając nie wdawać się już w dyskusje na temat tego, po co Noctisowi jest sznur. 
Przez pierwsze kilka minut szli w zupełnym milczeniu, nadsłuchując nocnych odgłosów i napawając się spokojem jaki przyniósł księżyc i gwiazdy. Flare z wsuniętymi luźno dłońmi w kieszenie płaszcza, z lekko uniesioną głową przyglądał się granatowemu niebu po którym od czasu do czasu przemykały niepostrzeżenie cienie obłoków. Kobieta natomiast patrząc przed siebie rozglądała się co jakiś czas na boki, pewnie prowadząc ich w stronę miejsca, gdzie ma odbyć się egzorcyzm. 
- Boisz się? - padło pytanie ze strony Flare'a, które niespodziewanie przerwało błogą ciszę. O dziwo nie było w nim niczego ironicznego czy prześmiewczego, ot zwykłe pytanie, co nie zawsze pasowało do Noctisa. 
- Nie – odparła od razu. - Obiecałam, że pomogę. - dodała, dopiero teraz zaczynając zastanawiać się nad ewentualnym haczykiem w jego pytaniu. 
- Panna mnie nie zrozumiała. Słyszałem, że dzisiaj w nocy mają wiać silne wiatry. Nie boisz się, że będąc tak wątłej postury najzwyczajniej w świecie porwie cię? 
No tak, mogła się domyślić. 
- Zapewniam pana, że jestem silniejsza niż może się wydawać. 
- Ah tak? - uniósł kpiąco brew ku górze. 
- Owszem. Natomiast bardziej martwiłabym się o pewnego pana Flare, ponieważ wspominał coś o demencji starczej, braku sił do życia. Jak on poradzi sobie z silnymi demonami? 
- Zapewniam panią, że nie ma powodu do obaw. Poza tym zawsze mogę wcześnie poćwiczyć. Przywiązując kogoś. Do drzewa. Sznurem. 
Philomela prychnęła pod nosem rozbawiona, a tym samym nieco zirytowana ciągłymi docinkami Flare'a. 
- Życzę powodzenia. 
- Zgoda, tylko najpierw powiedz mi w końcu co to za miejsce do którego idziemy, bo nie domyślę się kiedy w końcu zostanę sam – odparł, jednak szybko zamilkł, kiedy wewnętrzne przeczucie nakazało mu wyostrzyć czujność. Był tylko człowiekiem i nie posiadał żadnych nadnaturalnych umiejętności, które pozwoliłyby mu wyczuć zagrożenie, jednak jego przeczucie nigdy go nie myliło i zawsze trafiało w sedno. Mężczyzna w momencie spiął się, w każdej chwili gotowy do ewentualnej walki, kątem oka rozglądając się na boki. Czuł, że czaiło się coś złego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz