piątek, 29 czerwca 2018

Od Philomeli cd. Noctisa

- Przemytnik - warknęła pod nosem - nie bezdomny, a przemytnik.
Pewnie dorzuciłaby jeszcze jakiś trafnie opisujący rozmówcę epitet, ale w obliczu nagłej zmiany tematu i tego żartobliwego uśmiechu zmuszona była przełknąć na chwilę urazę, która zawisła and jej bursztynowym spojrzeniem ironicznie opuszczonymi brwiami. Teraz zresztą nie miała czasu na kłótnie, co nie znaczy by przeszła jej do tego ochota. Poczeka na odpowiedni moment i jeszcze mu to wydelikacone oczęta co to je widok ubłoconej kapoty kole, podbije. Skoro jednak wreszcie ich jakże owocna dyskusja doszła do punktu konkretu postanowiła uchwycić się go i za wszelką cenę pociągnąć dalej najlepiej po za mury gildii. Uśmiechnęła się, więc tajemniczo i oznajmiła lekkim tonem: 
- Wolałabym bez nazwisk, a co do miejsc, to sama zaprowadzę, akurat strój mam stosowny, coby od pana szanownego pana nie odstawać.
- Chyba muszę tą pomoc jednak przemyśleć. Nie jestem instytucją dobroczynną, na rzecz anonimowych bezdomnych.
- A cóż to kwestia prestiżu. To ile nazwisk swoich yhm... klientów jaśnie instytucja pamięta? Wymóg etyki zawodowej, coby do obiektu po imieniu się zwracać? A przepraszam etyka to pojęcie absolutnie szanownemu panu obce. Zan. Nazywany go Zan, jeśli to cokolwiek zmienia.
- Dobrze - odparł opierając się nonszalancko o futrynę - przy takich znajomych wygląd owszem stosowny. Więc gdzież ten... Zan aktualnie przebywa?
- Jak się nazywa, gdzie przebywa, może mam jeszcze jego kronikę rodzinną dostarczyć.
- Ależ proszę mnie się nie spieszy.
- Ale mi jest pilno.
- Właśnie widzę. Więc gdzie?
- Na obrzeżach miasta, ale na pewno nie znasz tego miejsca.
- Mów, mów ja jestem światowy człowiek, miasto znam
Czuła narastającą frustrację. Najgorsze było to, że absolutnie nie dysponowała odpowiednią kartą przetargową. Zan nie był członkiem gildii, wiec do poczucia obowiązku, czy solidaryzmu odwołać się nie mogła, miała sporo pieniędzy, ale wiedziała, że ten akurat argument najmniej przemówi do Noctisa. 
- Leży w domu przyjaciela. Zaraz zapytasz pewnie o imię więc może lepiej dam i się wyspać. Zresztą to musi być naprawdę silny demon. Pewnie nawet tobie nie uda się go wypędzić. Lepiej przyniosę ci sznur.
- Sznur?
- Sam mówiłeś, że tak ci się ciężko żyje. Jak widzę to muszę się pospieszyć bo starcza demencja cię dopada, albo wiesz co może chodź jednak ze mną do tych moich znajomych, gwarantuje, że z takim podejściem to spotkanie z nimi może być równie skuteczne
Obróciła się napięcie i podążyła w kierunku drzwi. Gdy rozwarła ciężkie drewniane skrzydła jej oczom ukazał się ogród uśpiony w srebrnym blasku księżyca, którego ogromna tarcza zawisła poza zębatym konturem budynków gildii. Liście szeleściły łagodnie, a gdzieś z oddali samotny powiew wiatru przynosił dalekie pohukiwanie puszczyka. Stanęła na progu nasłuchując, czy usłyszy za sobą kroki egzorcysty.     
<Noctis?>  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz