- Wiesz co? - zagadnęła w
pewnym momencie Yuuki, zwracając tym uwagę Delaney'a, który
podniósł wzrok znak pustego kufla i przeniósł go na swoją
kompankę.
- Hmm?
- Nie ma jeszcze południa, a my już
pijemy.
Xavier przytaknął.
- W pewnym sensie to jest
st...
- Świetne – przerwała mu entuzjastycznie Yuuki, wcinając
się w słowo. Mężczyzna westchnął.
- Miałem na myśli
„straszne” - rzekł, a mając dopowiedzieć więcej zaciął się
w trakcie otwierania ust po czym zamknął je i machnął ręką,
mrucząc coś niezrozumiałego pod nosem.
- Wiesz jeszcze co?
-
Hmm?... - mruknął ponownie, zgadując, że zaraz z ust anielicy
padnie jakaś mało rozgarnięta i nie na miejscu wypowiedź.
-
Ogólnie to miejsce jest do dupy – stwierdziła na tyle bezczelnie
głośno, że parę głów siedzących najbliżej nich odwróciło
się w ich kierunku.
- Głośniej – burknął Xavier. - Niech
jeszcze więcej ludzi cię usłyszy.
- T o m i e j s c e j e
s t d o d u p y – wypaliła, tak donośnie i dobitnie
akcentując każdą literkę, że tym razem wzrok każdego spoczął
na ich dwójce, wypalając ich dusze powoli i boleśnie. Xavier z
powodu braku słów – nie wiedząc czy – na głupotę Tenebris
czy na faktyczną obojętność względem opinii innych przejechał
dłonią po twarzy, a następnie położył ją na oczach,
przynajmniej tak mogąc uciec przez spojrzeniami innych.
- A
tobie co, gorzej ci? - spytała w pewnym momencie Yuuki, przeciągając
się leniwie.
- Powiedzmy.
- Wiedziałam, że ten alkohol
tutaj mają jakiś taki niemrawy – stwierdziła krzywo, po czym
wstała i otrzepała czarną pelerynę z niewidzialnego kurzu. -
Idziemy.
- Dokąd? - zdziwił się, marszcząc delikatnie brwi.
- Zobaczysz – uśmiechnęła się podstępnie i nie czekając
na reakcję ze strony Xaviera pobiegła w stronę drzwi wyskakując
na zewnątrz. Młody mężczyzna westchnął pod nosem, nie widząc
innego wyjścia i szybko wymknął z karczmy, płacąc wcześniej za
wypity alkohol.
Kiedy Xavier dołączył do Yuuki, ta
dziarsko maszerowała już w stronę lasu. Niestety tym razem za
cholerę nie mógł domyślić się co dziewczynie chodzi po głowie,
dlatego dla swojego dobra postanowił w końcu o to spytać.
-
Tak właściwie to gdzie tym razem idziemy?
Ona natomiast nie
przerywając swojego marszu jedynie zerknęła na niego zza ramienia,
uśmiechając się szeroko.
- Typie, mam kilka schowków rumu w
lesie. I to nie byle jakiego rumu! - zawołała zadowolona z siebie,
prowadząc swojego kompana w głąb zielonych, dzikich ogrodów. Co
prawda nie lubiła z nikim dzielić się swoim rumem, ponieważ
wolała wypić go sama, jednakże aktualne okoliczności i fakt, że
to Xavier przeważyły szalę decyzji.
Xavier?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz