niedziela, 6 października 2019

Od Xaviera cd. Yuuki

Białowłosy widział, jak twarz mężczyzny zmienia barw; niezdrowo blednie i zaraz nagle nabiera krwi, pokrywając poliki czerwienią i purpurowymi naczynkami. Zdawało się, że starzec zbiera się w sobie, mieli w ustach odpowiednią odpowiedź na te napastliwe oskarżenia, lecz ostatecznie jego wargi jedynie lekko zadrgały, gdy intensywnie wpatrywał się w kobietę, która sterczała nad nim, niczym ten kat nad dobrą duszą. Nie dało się nie zauważyć bijącej od niej pewności siebie, może nawet pewnego rodzaju satysfakcji, która wówczas była całkowicie niepojęta dla Xaviera. Nie, żeby często jej idee były dla niego zrozumiałe, ale przynajmniej zazwyczaj potrafił w nich odnaleźć pozorny sens, coś, co pozwalało mu zachować te resztki poczytalności, ale również i odwagi, dzięki której wciąż się z nią zadawał. Owa sytuacja była tego, jednakowoż całkiem pozbawiona, a w jego oczach malowała się wyłącznie w iście zgubnych barwach.
— Proszę jej wybaczyć — stęknął, rzucając się do przodu, jakby pchnięty przez intuicje, która panicznie miotała się po jego umyśle, wręcz nakazując mu podjąć próbę uratowania tej sytuacji na jakiś sposób. 
Dostrzegł, jakie wzburzenie u kobiety wywołało jego wtrącenie, lecz momentalnie posłał jej odpowiednie spojrzenie, wstrzymując ją w swoim szaleństwie, choćby na chwilę. Minął oburzonego, nastroszonego kurczaka i podszedł o te parę kroków bliżej do biurka mężczyzny, wciąż trzymając dziecko na rękach. Dziewczynka uczepiła się teraz jego koszuli i na całe szczęście nadal tkwiła w swojej przedziwnej latencji. Wprawdzie zdawało się, iż ta niespodziewana roszada nieco ją rozbudziła i miało się wrażenie, że na świat spogląda z odrobinę większym zainteresowaniem, to jednak wciąż grzecznie przytulała się do jego piersi, nie sprawiając większych problemów. 
— Moja przyjaciółka nie miała nic złego na myśli, jest po prostu...
— Ależ, oczywiście, że mia...
— ...podenerwowana — zasyczał, wpychając się w zdanie anielicy, nim ta wywołała jakąś następną katastrofę. Posłał jej kolejne, odpowiednie spojrzenie, widocznie wystarczająco krytyczne, gdyż ta w odwecie jedynie fuknęła coś pod nosem. — To wszystko przez to dziecko, rozumie pan, jest po prostu zaniepokojona o jej los. Nie chciała na żaden sposób urazić. 
Mężczyzna zmarszczył brwi, przyglądając się chłopakowi, który z teatralnym uśmieszkiem, upstrzonym w niewinne zakłopotanie, wyidealizowane pod scenariusz, starał się opanować sytuację i nieco go udobruchać. 
— Co to ma wszystko znaczyć? — odpowiedział Dolis po chwili. Zabrzmiało to ostro, zdecydowanie uderzało w nieprzychylnie brzmiące tony, lecz Xaviera nie speszyło to zbytnio. A przynajmniej nie na tyle, żeby nie próbować dalej ratować konwersacji.
— Znaleźliśmy ją w lesie, w starym...
— Wilczym dole — wtrąciła się nagle Yuuki, a w jej głębokich, piwnych oczach błysnęła subtelna sugestia, którą chłopak szczęśliwie od razu pojął. Ukryty rum, kretynie! 
— Tak. Samą. Nikogo nie był w okolicy, więc stwierdziliśmy, że pochodzi z wioski i po prostu musiała zabłądzić. Mała nie jest zbytnio rozmowna, więc próbowaliśmy wypytać mieszkańców, czy ktoś jej nie zna, ale bez większego powodzenia.
— Dlatego przyszliście do mnie — dopowiedział starzec. Nachylił się odrobinę nad biurkiem, zerkając na dziecko, która wpatrywała się w niego swoimi dużymi, pustymi oczami. Uśmiechnął się delikatnie, może chciał nawet coś do niej powiedzieć, ale wtem padł na niego cień, jakoby zapowiedź czegoś złego.
— I co? Znasz ją? — Yuuki przybliżyła się do nich i wychyliła się za ramienia barda, rzucając mało serdeczne spojrzenie w stronę starca, który machinalnie na jej widok nieco się odsunął.  
— Obawiam się — żachnął ostrożnie, to zerkając na anielice szczerzącą kły, to na barda, który próbował przymilić się ładnym uśmieszkiem. —  Najprawdopodobniej nie pochodzi z Tirie. Niestety nie rozpoznaję jej, ani też nikt ostatnio nie zgłaszał mi zaginięcia. Mogę się zapytać mojej córki, czy o czymś ostatnio nie słyszała, ale jestem prawie pewny, że wasza zguba nie jest stąd.


Yuu? 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz