piątek, 16 lutego 2018

But I'm not too sure that this girl is a blessing She's got the devils eyes and they'll cut you like a weapon

All used arts were created by WLOP


Aelin Ashyver
Dziewiętnaście 12 Grudnia Defroska Tancerka na Jedwabiach Szpieg



"Gdy tańczysz z diabłem, diabeł się nie zmienia. Diabeł zmienia ciebie."
Amanda Hocking

Aelin to dziewczyna wychowana na jedwabiach - gdy jej rodzina zginęła podczas pożaru, podróżna trupa cyrkowców przygarnęła małą siedmioletnią dziewczynkę i nauczyła fachu. Czarnowłosa uczyła się tańców orientalnych, klasycznych, tańca brzucha i sztuki uwodzenia mężczyzn, aż w końcu - jej starsza przyjaciółka, a zarazem mistrzyni, zabrała ją na jedwabie. To wtedy Aelin odnalazła swoje powołanie. Inne tańce były dla niej nudne - monotonne, pełne napięcia ale bez historii do opowiedzenia. Jedwabie były połączeniem seksualności, historii i piękna, a występy na wysokościach większych niż większość budowli dodawały niebezpieczeństwa i strachu, że tancerka zaraz spadnie i zginie na twardej ziemi.
Oczywiście ostatni aspekt nie tyczył się Aelin.





"Dziewczyna, Która Nigdy Nie Spada"


Od kiedy tylko nauczyła się trzymać równowagę w powietrzu, trenowała po kilkanaście godzin dziennie. Czy to gorączka, czy zakwasy, nic jej nie powstrzymywało. W końcu osiągała coraz większe odległości od ziemi nabierając pewności siebie i robiąc coraz to cięższe figury czy układy. Jej występy były oklaskiwane na stojąco a każdy pokaz niósł ze sobą historie - najczęściej o utraconej rodzinie czy miłości. Tytuł tej, Która Nigdy Nie Spada, nadał sam lider grupy, ogłaszając ją tak na ich występach. Sama Aelin nigdy się tak nie nazwała, pamiętając chwile, kiedy na jedwabnych wstęgach utrzymywała się nie dłużej niż parę sekund. Mimo to, od kiedy osiągnęła dwanaście lat, nigdy nie spadła.



"Gdy śmierć wyczytała jej imię, potrafiła rozpoznać jej głos."
Jacqueline Carey 

Gdy miała szesnaście lat dostała propozycję występu ze sławną grupą cyrkową. Zgodziła się, gdy tylko dostała pozwolenie od ówczesnego lidera grupy. To był jej pierwszy tak wielki występ i poradziła sobie bez problemu. Amfiteatr, w którym miało to miejsce, znajdował się parę przecznic od miejsca w którym zatrzymała się wraz z przyjaciółmi. Gdy po zakończonym spektaklu wracała do domu, napadł ją obcy człowiek. Okazało się, że był to psychiczny mężczyzna, który po zobaczeniu jej na jedwabiach zapragnął ją zgwałcić. Martwą. Dziewczynę uratował nieznajomy, zabijając niedoszłego gwałciciela. Po tym wydarzeniu nie mogła się otrząsnąć i przez tydzień szwendała się po ulicach i przytułkach. Nie chciała wrócić do dawnego życia. Była przerażona i czuła się słaba. Ósmego dnia natknęła się ponownie na swojego wybawcę. Widząc ją w takim stanie ulitował się nad nią i przygarnął. Okazał się być płatnym zabójcą i choć powinno to Aelin przerażać, było jej zupełnie obojętne. Traktował ją jak porcelanową lalkę, zdarzało się nawet, że ją czesał czy obmywał. Gdy wyjawiła mu, że nie chcę się tak czuć i poprosiła o trening, na początku się nie zgodził. Dopiero po paru tygodniach błagań i kłótni, zgodził się. Wytrenował jej ciało i duszę, ale sam sposób walki musiała opanować sama, gdyż miecze i sztylety nie były dla niej. Wybrała natomiast stalowe pazury, które wykonane na zamówienie cięły nawet stal, z której zostały wykonane. Nawet podczas walki wygląda, jakby tańczyła. Nieraz walczyła w klatkach dla pieniędzy czy na nielegalnych imprezach.


W swoim Mistrzu zakochała się gdy miała siedemnaście lat. Albo przynajmniej wtedy to sobie uzmysłowiła. Był starszy, ale nie o tyle by wydawało się to obrzydliwe. W dodatku wyglądał młodo i był zadbany, szarmancki, uprzejmy, dawał jej ciepło i uratował ją. Jej to wystarczyło. Nigdy jednak nie wyjawiła mu co czuje. Wkrótce jej mistrz zniknął. Gdy wróciła do domu, mieszkanie było zniszczone, a jego nigdzie nie było. Tego dnia kolejny raz straciła bezpieczne schronienie. I tak dołączyła do gildii - w poszukiwaniu nowego.



Aelin to dziewczyna o twardym, choć zmiennym charakterze. Jest pewna siebie, inteligentna i wyszkolona, co jest niebezpieczną mieszanką. Dla własnych celów potrafi omotać mężczyznę tak, by zyskać czego chce, potrafi wywrzeć wrażenie na innych takie, jakie będzie aktualnie chciała. Nie da się oszukać, a wszystkie głupie teksty zostaną zignorowane, a może nawet skontrowane. Nie jest miernotą, słabą dziewczynką którą trzeba ratować i której trzeba pomagać. Ceni sobie samodzielność i nie lubi być komuś dłużna. Rzadko poprosi kogoś o pomoc, chociażby od tego zależałoby jej życie. Na ogół to nawet uśmiechnięta osoba, chociaż wszystko zależy od jej humoru, a ten natomiast zmienia się jak chorągiewka na wietrze kierunek. Gdy jest ponura lepiej się do niej nie zbliżać, chyba, że masz dużo dystansu do siebie lub potrafisz z nią wytrzymać.
Dla bliskich osób jest troskliwa i opiekuńcza. Mimo iż często dogryzie czy odburknie jedynie na cały monolog, który jej opowiesz, będzie cię kochać całym sercem i pójdzie za tobą w ogień.

Ashyver mierzy sobie metr siedemdziesiąt wzrostu, zwykle nieco zawyżone przez obcasy, które często zakłada. Jej włosy, wiecznie związane w długi warkocz, są kruczo-czarne i sięgają jej za pośladki. Ma jasną cerę z paroma ledwo widzialnymi piegami przy nosku i pełne usta, a oczy posiadają zieloną barwę. Wiecznie zakłada złote bransolety czy inne dodatki, a na czole często lśni złota łza, połączona ze złotymi ozdobami we włosach. Ubrania, które nosi, zazwyczaj odsłaniają dużo ciała - jest to przyzwyczajenie z cyrkowego życia i upodobanie do swobody ruchów i wiecznego czucia powietrza na skórze. Gdy jest zimno, ubiera przyległe, czarne ubrania.

Jej ulubionym zajęciem jest taniec, szczególnie na jedwabiach - jednak robi to tylko w samotności, nie występowała od wieków. Na kolejnym miejscu jest bieganie, niezależnie od pory roku, następnie zakupy i książki. Nigdy nie jest za mało miejsca na półkach, by zyskać kolejny tytuł do czytania.
Dziewczyna panicznie boi się koni, choć te zwierzęta wyjątkowo ją lubią.

5 komentarzy:

  1. Ignatius z zadowoleniem stwierdził, że gildia szła ku lepszemu. Wszystko się poprawiało i usprawniało, ludzi było coraz więcej. Oznaczało to co prawda, że więcej rzeczy trzeba pilnować, by panował porządek, ale jemu to nie przeszkadzało. To był mały minus w wielkiej górze plusów, które zbliżające się dni ze sobą niosły.
    Wracał właśnie ze stajni, gdzie pomagał dzisiaj Theo. W stajni panował mały bałagan, gdy kilka bel siana spadło dziwnym przypadkiem z piętra i chłopak potrzebował pomocy kilku osób, by to uporządkować. Ignatius więc szybko dołączył się do tej grupy i dopiero teraz, po kilku godzinach, udało im się skończyć.
    Miał już iść do swojego gabinetu i wrócić tym samym do monotonnej codzienności, ale zdecydował się zajrzeć na chwilę do biblioteki po jedną z nowych książek. Tam przystanął w wejściu, gdy przy jednej z półek dostrzegł ciemnowłosą dziewczynę. Nieznajoma trzymała w dłoniach jedną z książek i czytała ją z zainteresowaniem.
    - Witaj - odezwał się nie kryjąc zaskoczenia, które jednak szybko przeminęło, gdy przypomniał sobie, że zapowiedziano mu przybycie nowej osoby. - Musisz być tą nową osobą, o której mistrz wspominał. Bardzo miło mi poznać. Jestem Ignatius Teroise.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aelin podniosła głowę znad czytanej książki, a złote kolczyki brzdękły. Przeglądała właśnie ciekawe tomiszcze, które mogłaby ukraść na parę dni do łóżka - oczywiście informując o tym wcześniej bibliotekarza - i zaczytała się w historii o czarach i magicznych stworach.
      Zdezorientowanie w oczach zdradzało jej pochłonięcie lekturą, szybko jednak zorientowała się, kto do niej mówił.
      - Cześć - odparła - Aelin Shyver. Jesteś... sekretarzem?
      - Tak, tak bardzo to widać?
      - Jesteś najbardziej oficjalny z nich wszystkich - uśmiechnęła się do niego i podniosła czytaną książkę - Chyba pójdę ją wypożyczyć.
      - Potrzebujesz jakiejś pomocy, objaśnień?
      - Tylko w sprawię mojej roboty - zaczęła iść tyłem, nie odrywając od chłopca wzroku i nie przestając się uśmiechać - zaraz wracam.
      Odwróciła się i poszła w kierunku bibliotekarza, by wypożyczyć książkę.

      Usuń
    2. O tak, mógł przysiąc, że dziewczyna onieśmieliła go trochę. Naprawdę był aż tak formalny? Nie no, myślał, że nie. Zachowywał się raczej zwyczajnie... Może to kultura, aż tak go zdradzała? Nie mógł jednak zaprzestać używania zwrotów grzecznościowych, wyszedłby jeszcze na jakiegoś prostaka. Zacisnął nerwowo usta, gdy Aelin odwróciła się od niego i podeszła do bibliotekarza. Jeśli, aż tak bardzo widać, że jest sekretarzem będzie musiał nad tym popracować. Jeszcze się okaże, iż zdaniem niektórych się wywyższa i co to będzie? Był zwykłym członkiem gildii jak każdy inny, nie chciał by ktokolwiek postrzegał go inaczej.
      - Wypożyczone? - Wracająca dziewczyna skinęła głową na jego słowa. Wyszli do Sali Spotkań i tam przysiedli na jednej z kanap. - To co konkretniej chcesz, żebym ci objaśnił? - spytał spokojnie.

      Usuń
  2. Xavierowi się nudziło i to w pełni tego słowa znaczeniu. Od momentu, w którym uporał się z codziennym przydziałem pracy, czyli gdzieś tak od południa, nie miał co ze sobą zrobić. Kręcił się i błąkał po korytarzach gildii, szukając jakiegoś zajęcia, tudzież osoby, z którą mógłby się razem ponudzić, jednakże ku jego frustracji, wszyscy byli dziś wyjątkowo zajęci. Większość zbywała go, zasłaniając się obowiązkami, części nie potrafił znaleźć, a parę osób było poza terenami gildii. Nawet mistrz Cervan odmówił mu, niepewnie zerkając na drzwi prowadzące do gabinetu sekretarza, zostawiając go na przysłowiowy lodzie. A to dla Xaviera było już za dużo. Sam pić nie chciał, choć byłoby to dobre na zabicie czasu, a wracać do pokoju tym bardziej nie zamierzał. Postanowił więc chwycić płaszcz i udać się do stajni. Bliskość koni zawsze była mu miła, zwłaszcza Bębenka, który okazał się wyśmienitym, a przede wszystkim cierpliwym słuchaczem. A poza tym tam zawsze panowała wyższa temperatura, czasem wystarczyło się tylko przytulić do siana, a zapominało się o mrozie na zewnątrz.
    Jednak, gdy białowłosy przekroczył bramy budynku, spostrzegł, że ktoś miał podobne plany, jak on. Na przejściu, w bezpiecznej odległości od boksów stała nieznajoma dziewczyna. Do Xaviera doszły już pogłoski o nowym współtowarzyszu, jednak jak do tej pory nie spotkał się z nią. Nie sądził, że ją tu znajdzie.
    — Dzień dobry — zagadał, zwracając na siebie uwagę. Uśmiechnął się delikatnie, czekając na reakcje czarnowłosej.

    ~ Xavier

    OdpowiedzUsuń