piątek, 16 lutego 2018

Od Shinaru cd Lenalee

- O nie.... tylko nie znowu - Jęknąłem niezadowolony przypominając sobie poprzedni dzień . Nie udało mi się ubłagać w żaden sposób kucharki by wydała mi obiad parę minut po czasie...ale nie... musiałem wyjść na miasto by napełnić brzuch. - Lee... ruszaj się! - Wstałem pospiesznie chowając pudełeczko z maścią do kieszeni, a samą bluzę zakładając ponownie na ramiona. Zimno ... nawet jeśli znajdujemy się w zamkniętym pomieszczeniu nadal czuje na karku ten przeklęty przeciąg nie wiadomo skąd.
Złapałem pospiesznie blondynkę za rękę i udałem się truchtem do drzwi dziękując przy okazji Satyrowi za pomoc. Kątem oka zauważyłem również , że kręci głową jakby mówił "I tak się nie zmienisz" czy "pewnie i tak niedługo tutaj wrócisz". Nie jestem aż tak pierdołowaty by odwiedzać go codziennie ... a wypadek na lodzie to tylko przypadek... jak większość wypadków, ale mniejsza. Nue pobiegł za nami zdając sobie sprawę , że został sam na sam z lekarzem, co niezbyt go zadowalało. Nie lubił ich z nieznanego mi powodu. Jeszcze żaden go nie badał, gdyż od razu pokazywał swoje wbrew pozorom spore ząbki. Próbowałem chyba większość metod, ale żadna nie była skuteczna i specjalista narażał się na stratę ręki. Nie za miłe doświadczenie.
- C...czekaj Shin - Dopiero słysząc cichy głos Lenalee ogarnąłem, ze nadal trzymam ją za rękę. Zwolniłem i puściłem ją uśmiechając się przy tym przepraszająco.
- Przepraszam - Wziąłem futrzaka na ręce, a ten z lekkim fochem przeszedł na moje ramię - Ciebie też przepraszam.
Ciche prychnięcie mi wystarczyło jako odpowiedź. Po miziałem go lekko po futerku po czym skierowałem swój wzrok na znajomą.
- Tak właściwie to.... chciałbym cię lepiej poznać - Znów zacząłem iść w stronę stołówki, lecz tym razem wolniej. - Nie muszę od razu wiedzieć całego twojego życiorysu... ale takie pierdoły jak co lubisz, skąd jesteś bądź coś w tym stylu mi starcza. W zamian ja odpowiem ci na parę pytań jakie ci wpadną do głowy - Otworzyłem jej drzwi i jak prawdziwie wychowany facet wpuściłem ją pierwszą.
W stołówce już był tłum... a przynajmniej jak na tą Gildię. Nie zwlekając poszliśmy w stronę miejsca gdzie wydawano jedzenie, by nie denerwować kucharki i nie narażać się na wieczorną głodówkę. Na szczęście byliśmy na czas.
- To pasuje ci taka umowa? - Uśmiechnąłem się lisio siadając przy jedynym wolnym stoliku.

<Lee?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz