wtorek, 13 lutego 2018

Od Xaviera cd. Ignatiusa.

Stwierdzenie, że ich opinie na różne tematy są odmienne, to zaledwie namiastka prawdy. Inne nie były tylko ich poglądy, ale charaktery czy potencjały. To, co Teroise uważał za rzecz niecierpiącą zwłoki, dla Xaviera było błahostką. Bard nie potrafił pojąć, czemu jego młodszy kolega wykazuje tak duże zamiłowanie do tworzenia przeróżnych scenariuszy na wszelakie zdarzenia. Według niego to już nie była zapobiegliwość, a coś podchodzącego pod paranoje. Jak można żyć w przekonaniu, że od katastrofy dzieli tylko chwila, a wszystko jest nastawione przeciwko człowiekowi? Takie podejście jest wręcz niezdrowe, wyniszczające. Nie da się przewidzieć, w którą stronę bogowie patrzą w danej chwili albo, gdzie w danym momencie zawieją wichry losu. Jeśli ma się coś stać, to się stanie, a chuchanie na szczęście tego nie zmieni.
Przynajmniej w takim przekonaniu żył Xavier. Odkąd przyszło mu żyć na ulicach Toirie nauczył się wykorzystywać chwilę. Tam nie myślało się o kolejnym dniu, kiedy nawet następna godzina była jedną wielką niewiadomą. W mieście magów szansa nie czekała, aż ktoś po nią sięgnie. Trzeba było za nią ganiać, a gdy się nawinęła, łapać, póki znajdowała się w zasięgu ręki. Nie było czasu, aby się zastanawiać, ile jest słuszności w podjętej decyzji. Wprawdzie młody mag, usłyszał kiedyś opinię, że takie podejście nazywa się krótkowzrocznością, jednak wówczas niezbyt się tym przejął. Obecnie, mając trochę więcej lat, owszem, zdarza mu się trochę nad tym rozmyślać. Jednakże dla niego, to wciąż jest za wcześnie na większe wnioski i w młodym Ignatusie kompletnie nie widzi osoby, od której mógłby się czegoś nauczyć. Dla niego jest po prostu okropnym upierdliwcem, który swoim truciem nie daje mu odpocząć.
— Dobra, w porządku! — klasną w dłonie, gdy czarnowłosy skończył monolog. Można powiedzieć, że po usłyszeniu wywodu chłopaka, kolokwialnie opadły mu ręce. Czasem ma wrażenie, że on jest tu, tylko żeby się czepiać ludzi. — Narzekasz na mnie, a sam widocznie chyba nie masz za dużo do roboty, bo sterczysz tu od kilkunastu minut i prawisz mi kazanie. Dostaliśmy list? To wspaniale! Więc może się nim zajmiesz, jeśli jest tak ważny? Jestem przekonany, że mistrz się zaraz ogarnie i z przyjemnością wyda rozkazy, żebyś mogli ruszyć z robotą i tak dalej. Wszystko wróci do porządku, bo wątpię, aby w przeciągu tych kilkudziesięciu minut miało dojść do następnej katastrofy.
Kończąc zdanie, uśmiechnął się krzywo, ze świstem wypuszczając powietrze z ust. Jedną dłoń położył na drzwiach, gotów je zatrzasnąć choćby przed samym nosem Iggy'ego, gdyby tylko zaczął bardziej jęczeć.

Iggy? Wybacz, też się nie popisałam z długością. xD
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz