czwartek, 15 lutego 2018

Od Ignatiusa cd. Xaviera

Jak grochem o ścianę do stu katastrof, warknął Ignatius w myślach, nie wiedząc już kompletnie, co począć ze swoim rozmówcą. Nawet nie spodziewał się, że Xavier cokolwiek zrozumie, ale miał chociaż taką nadzieję. Widać zbędne były jego marzenia o tym, jego rozmówca zawzięcie trzymał się swojej wersji i nie chciał przyjąć do siebie swojego błędu. Białowłosy kompletnie olał jego słowa i zawzięcie uważał, że jest niewinny. Ba, twierdził, że Ignatius naprawdę nie ma co robić, skoro tylko z nim rozmawia! Jakby sam nie przespał całego poranka, leń! Jak dotychczas chłopak czuł się spokojny, to gdy dotarły do niego te słowa miał wrażenie, że kipi w środku i lada moment wybuchnie jak wulkan. I nic nie mógł na to poradzić, zdawał sobie doskonale sprawę, że ziarno niezgody zostało zasiane, gdy tylko się poznali, a teraz zaczęło kiełkować. Wolał jednak nie myśleć jakie kłopoty z tego wyrosną.
- Tak się składa, że w przeciwieństwie do ciebie jestem na nogach od samego rana i zajmuję się swoimi obowiązkami - prychnął i zmrużył oczy. - Co mogłem w sprawie listu to zrobiłem. Skoro na ten moment czekam na odpowiedź w jego sprawie...
- To możesz pójść zająć się następną sprawą i nie zawracać innym głowy. - Nim dziewiętnastolatek zdążył jakkolwiek zareagować na przerwanie mu wypowiedzi drzwi do pokoju barda niemal zatrzasnęły się przed nim, gdyby nie to, że w ostatniej chwili wyciągnął w ich kierunku rękę. 
- Zdaje mi się, że nie znasz żadnych zasad kultury - mruknął ponownie otwierając drzwi i zmierzył barda wzrokiem. - Czekając na odpowiedź mistrza w sprawie listu mogę sobie pozwolić na chwilę przerwy i zdecydowałem się, że z tobą porozmawiam.
- No to pogadałeś, więc możesz iść - odburknął mu Xavier i podjął się kolejnej próby zamknięcia drzwi. Był silniejszy od Ignatiusa więc doskonale mu to wychodziło, młodszy nie mógł nic z tym zrobić.
- Nie, nie mogę, bo nie dociera do ciebie, dlaczego nie powinniście pić w środku tygodnia. Jak gildia ma być szanowana skoro... - Drzwi zatrzasnęły się przed nim i tym razem nie dał rady ich otworzyć. 
Szarpnął zaciekle za klamkę i zacisnął zęby. Nie mógł pozwolić na takie zachowania. To niszczyło honor oraz szacunek gildii, choć tego drugiego i tak nie miała ona za wiele. Czarnowłosy czuł, że jednym z obowiązków jest utrzymanie porządku, tylko w ten sposób mogli zdobyć dobrą opinię u innych. Na ten moment byli nazywani samobójcami... W jego opinii nie było to pozytywne określenie. Samobójcy się zabijają, my chcemy przeżyć, powiedział sobie w myślach i ponownie nacisnął klamkę. Pijąc nic dobrego nie zrobimy, a jak to się będzie powtarzać to wieści w końcu dojdą do króla a on odwoła swoje poparcie... Chłopak potrząsnął głową chcąc odegnać od siebie tę nieprzyjemną myśl. Wstawiennictwo króla było ich tarczą, która chroniła ich przed przeciwnikami ich działalności. Gdyby to stracili Gildia Kissan Viikset pewnie krótko mogłaby się cieszyć istnieniem. Niebieskooki oderwał się nagle od pesymistycznych myśli i zaprzestał bezsensownej walki z drzwiami, gdy Saki otarł się o jego nogę mrucząc cicho.
-Wygląda na to, że tym razem sami musimy jechać po te papiery osobiście. - westchnął Cervan wychodząc powolnie z pokoju. 
Jego ubrania były pogniecione i dalej rozsiewał wokół siebie nieprzyjemny zapach. Nie było to dziwnie, nie dało się ogarnąć wyglądu zewnętrznego w ciągu tych kilku minut. Wyglądał jednak na trzeźwego, mimo lekko widocznego zaspania, i z uwagą czytał list. Ignatius oderwał na chwilę myśli od Xaviera, choć był pewien, że ten dalej stoi pod drzwiami i słucha, by mieć pewność, że sekretarz zostawi go w spokoju. Przez chwilę wpatrywał się w ojca w milczeniu i pogłaskał kota, który wskoczył mu na ramię. Zwierzę zamruczało mu do ucha na co nie zareagował.
- Kogo wyślemy w tej sprawie? - zapytał szybko i splotł ręce za plecami.
Mężczyzna przeniósł wzrok z kartki na chłopaka, który mógłby przysiąc, że ukryta w nich powaga nie dotyczyła tylko dziwnej konieczności osobistego odbioru dokumentów, co dotychczas się nie zdarzało. Mistrz wyglądał jakby miał plan i nadzieję, że ten się powiedzie. Jednak co na ten moment mogło go martwić, w gildii wszystko grało. Pewnie słyszał naszą dyskusję, podsumował nagle w myślach dziewiętnastolatek i w tym samym momencie drgnął. O nie. Chyba nie będzie chciał.
- Myślę, że najlepiej będzie, jeśli pojedziecie po nie ty i Xavier - stwierdził spokojnie Cervan i ponownie zerknął na kartkę.
- Ale! - Ignatius zaoponował gwałtownie i szybko podbiegł do dowódcy. - Nic z tego dobrego nie wyniknie, on jest nieodpowiedzialny do granic możliwości! Nawet nie umiemy się dogadać!
- A ja uważam, że to doskonały pomysł. - Usłyszał w odpowiedzi na co ręce opadły mu kompletnie. - Słyszysz Xavier?! Pakuj się na wycieczkę, może przy okazji znajdziesz coś ciekawego do degustacji! 

Xavier? Co sądzisz o pomyśle mistrza?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz