środa, 14 lutego 2018

Od Lenalee cd. Shinaru

Lena, widząc Shinaru, uśmiechnęła się lekko. Znajoma postać wśród tylu wciąż obcych niosła za sobą uczucie ulgi. W dodatku polubiła chłopaka i ucieszyła się z tego spotkania.
- Hej niezdaro - odparła. - Boli?
- Nie bardzo.
Podeszła do blondyna, klękając jedną nogą na kozetce i odebrała od niego gazik, samej przecierając ranę i polewając ją, wcześniej zabraną wodą utlenioną z półeczki z różnymi buteleczkami. Shin stłumił jęk bólu, co rozbawiło dziewczynę. Przelotnie przejechała opuszkami palców po jego skórze, a ten odetchnął z ulgą. Gdy skończyła, wyrzuciła zmięty kawałek waty do kosza i podeszła do satyra. Mężczyzna zajął już się maścią i powoli mielił aloes.
- Bez niej mogłaby zostać blizna - wyjaśnił jej, a ta skinęła głową.
Następnie została poproszona o pocięcie paru listków innych ziół i zmieszanie ich ze sobą. Tu trochę wody, tu innej substancji i powoli maść była gotowa. Trwało to chwilę, może dziesięć minut. Gdy otrzymała pudełeczko od satyra, podeszła do Shina i nałożyła na rankę trochę zielonej maści.
- Smarować trzy razy dziennie, nie mniej, nie więcej - Ravi pokiwał do blondyna palcem - i uważać na następny raz, dobrze? - Troska w głosie zniwelowała jego plan bycia surowym.
Uśmiechnęła się serdecznie do znajomego, zakręciła okrągłe pudełko i wyciągnęła rękę by mu podać, jednak nagle przeszył ją ból w ramieniu. Nie był silny, tylko pojawił się z zaskoczenia. Przechyliła dłoń i maść znalazła się na ziemi.
- Ayayayyay - jęknęła - przepraszam.
- Nic się nie stało - blondyn sam sięgnął po maść - wszystko w porządku?
- Tak, to tylko migrena - uśmiechnęła się do niego.
- Chcesz coś na to? - Satyr od razu podniósł głowę, odrywając się od notatek na jego biurku.
- Nie, przejdzie zaraz. - Machnęła ręką.
Medyk zmarszczył brwi ale nic nie powiedział, tylko spojrzał na zegarek.
- Już tak późno - westchnął - za dwie minuty jest czas kolacji. Idźcie, bo Irina nie wyda wam jedzenia.

Shinaru?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz