czwartek, 20 kwietnia 2023

Od Adonisa – kozetka

Dalej nie wierzy w sprawiedliwość, nawet jeśli ta pokłada się właśnie na jego kozetce. Sprawiedliwość, przy okazji kiedy nie jest akurat na wpół przytomna i nie zasypia ze szkłem w dłoni, jest piękna, młoda i krzepka – dla większości byłby to wystarczający powód, by w nią wierzyć.
Sprawiedliwość wydaje mu się zbyt złamaną, wyjałowioną i w swoich osądach nieobiektywną.
Rozważa postawione mu zarzuty i karcący wydźwięk osądu, przypomina sobie wszystko, co powiedziała w stanie upojenia. Zawsze ma opinię na każdy temat, swoje rady uważa za złote, a jednak samej sobie nigdy nie doradza i błądzi pomiędzy rozwiązaniami dla własnych problemów, nigdy się do nich nie stosując.
Adonis dostrzega w niej siebie i uznaje ją za jeszcze bardziej bezduszną, bo wszelkie swoje decyzje argumentuje prawem, osądem i moralnością, zamiast otwarcie przyznać się do bycia zwyczajną arogantką.
Zanim wyjdzie, wyciąga spomiędzy jej palców szklankę i odstawia ją z dbałością na biurku. Kobietę zostawia w spokoju, śpiącą. Nie przykrywa jej, ani nie budzi, stwierdza, że tego dnia zasłużyła na chłód gabinetu. Kuśtyka wolno, podobnie jak dopiero co kształtująca się w jego głowie myśl.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz