środa, 19 kwietnia 2023

Od Leonardo – ćwiczenia dykcyjne

Gdy dzień nareszcie wyprzedza noc i powraca świergot wypominający poranki, Leonardo postanawia naśladować innych i wciela w życie plan o rozwoju. Specjalnie omija człon “samo-”, niekoniecznie słusznie, kierując się myślą, że rozwijać miał zamiar jedynie Chryzanta, który w jego opinii zastał się jak porzucone w starej szopie narzędzie. Ophelos oczywiście nie jest zadowolony i wytyka mu, że wymyśla, ale Leonardo wie lepiej i co najważniejsze – zna Chryzanta. Nie ma nic lepszego do roboty, więc co rano po obfitym śniadaniu, bierze dwie kromki z dżemem na zapas i nową lekturę. Zasiada później na ziemi, pieńku, bądź ogrodzeniu i mimo protestującego pasterza, czyta na głos; upiera się, że jedynie ćwiczy dykcję, bo przecież nie śmiałby podstępem dbać o utrzymanie pastuszkowej głowy w rozruchu intelektualnym.
Przerobił tak już cienki tomik “Napitków z kardamonem” ze zbiorem wybranych wierszy, “Listów do Magritte” i kilka innych nowelek, a teraz zabierał się za cegłę, jaką było “Błogosław Panie Naturę – o rzeczach żywych i stałych”. Ciężki, rymowany atlas przyrodniczy przypominał mu o jego którychś tam urodzinach i jednej z jędzowatych ciotek.
Może gdyby z jego domu nie pozostały jedynie zgliszcza, przypomniałby sobie od święta dedykację, którą zostawiła mu na wyklejce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz