Kiedy tylko Rawen opuścił szpitalne skrzydło zastanawiałam
się nad jego słowami. Miał rację, obiecał mi oprowadzenie po tutejszych
okolicach. Poleżałam tak kilka chwil, a później ruszyłam jego śladem, prosto do
kuchni, w której pracował. Na miejscu stanęłam w drzwiach, nie musiałam nawet
nic mówić, bo kucharz odwrócił się w moją stronę, przekręcając lekko głowę.
- Jeśli chcesz, to po kolacji możemy się wybrać na to
zwiedzanie gildii- zaczęłam, aby po chwili dodać- spokojnie do tego czasu będę odpoczywać.
Stawię się przed kuchnią tak pół godziny po posiłku, by dać wam czas na
zmywanie i pochowanie większości rzeczy.
- No, na taki układ to ja mogę iść – uśmiechnął się do mnie.
- To ustalone?- zapytałam, łapiąc pewniej swoją laskę.
- Oczywiście, pół godziny to wystarczająca ilość czasu na posprzątanie
wszystkiego. Może nawet uda mi się jeszcze zapalić przed twoim przyjściem.
- Jasne, to widzimy się za kilka godzin- pomachałam mu na
odchodne i ruszyłam w stronę szpitalnego skrzydła.
* Kilka godzin
później*
O umówionej porze stawiłam się przed kuchnią, no może trochę
przed. Mniejsza. Postanowiłam czekać na Rawena, oparłam się o ścianę.
- Patrzę panna punktualna- usłyszałam jego głos z prawej strony.
- Kultura tego wymaga- wzruszyłam ramionami, spoglądając na przebranego
już kucharza.
- Oczywiście moja droga, a teraz chodźmy w drogę –
uśmiechnął się do mnie ciepło i poszedł do wyjścia- Tak więc, co chcesz pierw
zobaczyć?
- Wszystko po kolei? To chyba będzie najlepsze rozwiązanie-
podreptałam za nim- Inaczej później się zgubię i będę miała problem z trafieniem
do gildii, zważywszy na to, że ostatnimi czasy praktycznie nie wychodziłam na
zewnątrz.
- Masz racje- skinął, kiedy wyszliśmy do głównego holu-
zacznijmy pierw tutaj- wyszedł prosto do ogrodu, który widziałam już wcześniej.
-Teraz nie ma już drogi ucieczki Vados..- powiedział to takim tonem, że aż dostałam
ciarek na plecach.
*2 godziny później*
Chodzenie z Rawen okazało się naprawdę bardzo przydatne,
dzięki temu poznałam wszystkie tereny w pobliżu gildii. Teraz wracaliśmy łąką
do gildii, księżyc widniał wysoko na niebie wraz z gwiazdami. Wokół było cicho,
nawet wiatr nie miał zamiaru przerywać nam naszego spaceru.
-To..- usłyszałam głos Rawena, przez co automatycznie
spojrzałam w jego kierunku- Masz jeszcze jakieś inne umiejętności, poza tym co
widziałem tam w lesie?
- Aż tak bardzo jesteś ciekaw?- zapytałam przerzucając laskę
w dłoni.
-Trochę, ale nie chcę, żeby Ci się coś stało, po ostatnim
pokazie po prostu zemdlałaś.
- Spokojnie, wtedy przekroczyłam swój limit.. Jeśli teraz
pokażę Ci małe urywki to nic się nie stanie- zatrzymałam się- To co, mam Ci coś
pokazać?
- Jeśli obiecasz, że nie będziesz się przeciążać- skrzyżował
ręce na piersi.
- Obiecuje- pokiwałam głową- Mam ich kilka, ale są dosyć
banalne- spojrzałam na niego, skupiając się do granic możliwości. W ułamku sekundy
przeniosłam się za jego plecy. Zaskoczony wzdrygnął się i otworzył oczy szerzej.
- Niezwykłe... Żebym to potrafił jak jeszcze okradałem
ludzi...
- Brzydko.. Bardzo brzydko..- pokręciłam głową z
niedowierzaniem- Masz przy sobie coś ostrego, albo nawet…- spojrzałam na niego-
wyciągnij tego papierosa i dotknij nim skórę.
- Um.. po co?- spojrzał na mnie.
- Zaufaj mi, nic Ci nie będzie – zapewniłam.
- No dobrze- po chwili wykonał moje polecenie, a zaraz za
nim nastąpił syk.
Ja tylko wzruszyłam ramionami i zakręciłam laską. Kula na
jej górze zaświeciła się, a rana po papierosie zniknęła bez śladu.
- I wyjaśniło się czemu jesteś gildyjnym medykiem. -
wyciągnął kolejnego i odpalił go.
- Dokładnie – rozejrzałam się po łące, a mój wzrok natrafił
na młode krzewy i drzewka- Oho.. mam kolejny pokaz- skinęłam, aby po chwili
stuknąć laską kilka razy. Roślina niedaleko nas dosłownie wybuchła, jakby
rozsadziło ją od środka, kawałki drewna poleciały w różnych kierunkach.
- Strasznie głośna ta zdolność. - skrzywił się lekko od huku.
- Wiem wiem..- odczekałam chwile, po której postukałam
laską.
Drzewo na powrót stało na swoim miejscu kompletnie
nienaruszone. Właśnie wtedy zakręciło mi się w głowie, przez co poleciałam prosto
w stronę Rawena.
Rawen?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz