czwartek, 2 sierpnia 2018

Od Vados CD Rawena


Kiedy tylko Rawen opuścił szpitalne skrzydło zastanawiałam się nad jego słowami. Miał rację, obiecał mi oprowadzenie po tutejszych okolicach. Poleżałam tak kilka chwil, a później ruszyłam jego śladem, prosto do kuchni, w której pracował. Na miejscu stanęłam w drzwiach, nie musiałam nawet nic mówić, bo kucharz odwrócił się w moją stronę, przekręcając lekko głowę.
- Jeśli chcesz, to po kolacji możemy się wybrać na to zwiedzanie gildii- zaczęłam, aby po chwili dodać- spokojnie do tego czasu będę odpoczywać. Stawię się przed kuchnią tak pół godziny po posiłku, by dać wam czas na zmywanie i pochowanie większości rzeczy.
- No, na taki układ to ja mogę iść – uśmiechnął się do mnie.
- To ustalone?- zapytałam, łapiąc pewniej swoją laskę.
- Oczywiście, pół godziny to wystarczająca ilość czasu na posprzątanie wszystkiego. Może nawet uda mi się jeszcze zapalić przed twoim przyjściem.
- Jasne, to widzimy się za kilka godzin- pomachałam mu na odchodne i ruszyłam w stronę szpitalnego skrzydła.

* Kilka godzin później*

O umówionej porze stawiłam się przed kuchnią, no może trochę przed. Mniejsza. Postanowiłam czekać na Rawena, oparłam się o ścianę.
- Patrzę panna punktualna- usłyszałam jego głos z prawej strony.
- Kultura tego wymaga- wzruszyłam ramionami, spoglądając na przebranego już kucharza.
- Oczywiście moja droga, a teraz chodźmy w drogę – uśmiechnął się do mnie ciepło i poszedł do wyjścia- Tak więc, co chcesz pierw zobaczyć?
- Wszystko po kolei? To chyba będzie najlepsze rozwiązanie- podreptałam za nim- Inaczej później się zgubię i będę miała problem z trafieniem do gildii, zważywszy na to, że ostatnimi czasy praktycznie nie wychodziłam na zewnątrz.
- Masz racje- skinął, kiedy wyszliśmy do głównego holu- zacznijmy pierw tutaj- wyszedł prosto do ogrodu, który widziałam już wcześniej. -Teraz nie ma już drogi ucieczki Vados..- powiedział to takim tonem, że aż dostałam ciarek na plecach.

*2 godziny później*

Chodzenie z Rawen okazało się naprawdę bardzo przydatne, dzięki temu poznałam wszystkie tereny w pobliżu gildii. Teraz wracaliśmy łąką do gildii, księżyc widniał wysoko na niebie wraz z gwiazdami. Wokół było cicho, nawet wiatr nie miał zamiaru przerywać nam naszego spaceru.
-To..- usłyszałam głos Rawena, przez co automatycznie spojrzałam w jego kierunku- Masz jeszcze jakieś inne umiejętności, poza tym co widziałem tam w lesie?
- Aż tak bardzo jesteś ciekaw?- zapytałam przerzucając laskę w dłoni.
-Trochę, ale nie chcę, żeby Ci się coś stało, po ostatnim pokazie po prostu zemdlałaś.
- Spokojnie, wtedy przekroczyłam swój limit.. Jeśli teraz pokażę Ci małe urywki to nic się nie stanie- zatrzymałam się- To co, mam Ci coś pokazać?
- Jeśli obiecasz, że nie będziesz się przeciążać- skrzyżował ręce na piersi.
- Obiecuje- pokiwałam głową- Mam ich kilka, ale są dosyć banalne- spojrzałam na niego, skupiając się do granic możliwości. W ułamku sekundy przeniosłam się za jego plecy. Zaskoczony wzdrygnął się i otworzył oczy szerzej.
- Niezwykłe... Żebym to potrafił jak jeszcze okradałem ludzi...
- Brzydko.. Bardzo brzydko..- pokręciłam głową z niedowierzaniem- Masz przy sobie coś ostrego, albo nawet…- spojrzałam na niego- wyciągnij tego papierosa i dotknij nim skórę.
- Um.. po co?- spojrzał na mnie.
- Zaufaj mi, nic Ci nie będzie – zapewniłam.
- No dobrze- po chwili wykonał moje polecenie, a zaraz za nim nastąpił syk.
Ja tylko wzruszyłam ramionami i zakręciłam laską. Kula na jej górze zaświeciła się, a rana po papierosie zniknęła bez śladu.
- I wyjaśniło się czemu jesteś gildyjnym medykiem. - wyciągnął kolejnego i odpalił go.
- Dokładnie – rozejrzałam się po łące, a mój wzrok natrafił na młode krzewy i drzewka- Oho.. mam kolejny pokaz- skinęłam, aby po chwili stuknąć laską kilka razy. Roślina niedaleko nas dosłownie wybuchła, jakby rozsadziło ją od środka, kawałki drewna poleciały w różnych kierunkach.
- Strasznie głośna ta zdolność. - skrzywił się lekko od huku.
- Wiem wiem..- odczekałam chwile, po której postukałam laską.
Drzewo na powrót stało na swoim miejscu kompletnie nienaruszone. Właśnie wtedy zakręciło mi się w głowie, przez co poleciałam prosto w stronę Rawena.

Rawen?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz