niedziela, 28 października 2018

Od Aries cd Blennena

Niebieskowłosa po rozstaniu się z młodzieńcem pobiegła do swojego pokoju szykować niezbędne rzeczy. Przez cały czas uśmiechała się do siebie, zadowolona z faktu, że wojownik zgodził się z nią wyruszyć i to jeszcze tak szybko. Wpadła do pokoju i wyjęła z szafy większą torbę. Upakowała do niej kolejno zapasowe ubrania, kasetkę z czystymi kartkami z naniesioną nań wcześniej siatką kartograficzną, kilka przyrządów pomiarowych, a na sam wierzch wrzuciła dwa grube koce. Zawiązała szczelnie bagaż i odstawiła go pod ścianę przy drzwiach. Powróciła do biurka i do swojej podręcznej torby zaczęła wrzucać najniezbędniejsze rzeczy. Poczynając na swoich dziennikach, przez przybory do szycia i apteczkę, a na moździerzu i niewielkim nożu kończąc. Krótko mówiąc, Aries zabrała tyle rzeczy by być przygotowaną na wszystko, a zarazem tylko tyle ile jest naprawdę niezbędnych. Wyciągnęła swoje ubranie do podróży, które składało się z grubych, mocno przylegających do ciała lnianych spodni ze skórzanymi wzmocnieniami, butów z wysoką cholewą sięgającą do kolan, oraz z mocnej, dobrze dopasowanej skórzanej kurtki. Zgarnęła jeszcze tylko bieliznę i prostą koszulę. Tak przygotowana poszła zażyć luksusu, jakim była kąpiel w gorącej wodzie, a którego nie uświadczy do momentu dotarcia na miejsce. A to oznaczało bowiem prawie tydzień marszu. Po krótkiej chwili zanurzyła się w parującej wodzie. I tak samo jak zanurzyła swoje ciało w wodzie, tak jej umysł zanurzony został w rozmyślaniach dotyczących szczegółów przeprowadzenia wskrzeszenia. Kilka rzeczy nie dawało jej się w pełni zrelaksować. A w szczególności niepokojem napawały ją odniesienia do ofiary i próby czystości. Zanurzyła się całkowicie w wodzie. Starała się odepchnąć od siebie te rozmyślania. Postanowiła rozwiać wszystkie dręczące ją wątpliwości, gdy dotrze na miejsce i popyta się miejscowych. 
***
Dziewczyna wyszła z budynku głównego gildii. Na niebie, mimo blasku pochodni i świec dochodzącego z wnętrza pomieszczeń, dało się dostrzec dziesiątki gwiazd i księżyc w pełni, który jeszcze nie wzbił się zbyt wysoko. Po tym Aries oceniła, że było jeszcze przed północą. Chłodny powiew wiatru zmusił ją do ciaśniejszego opatulenia się kurtką i szalikiem. Poprawiła swoją torbę na ramieniu. Zacisnęła ręce na uchwycie tej większej i ruszyła do bramy na spotkanie ze swoim towarzyszem podróży. Nie wiele musiała podejść by ujrzeć Blennena w towarzystwie dwóch wierzchowców. Podeszła do wojownika omijając zwierzęta łukiem. Czarnowłosy przywitał i ponaglił ją swoim zwyczajowym, oschłym tonem. 
- Sądziłam, że będziemy szli na piechotę... - powiedziała niepewnie zerkając na wierzchowce.
- Z całym szacunkiem, księżniczko, ale tak będzie o wiele szybciej, a ja nie zamierzam spędzić w drodze więcej czasu niż to naprawdę konieczne. - gestem popędził dziewczynę i wskazał na grzbiet mniejszego konia. Niechętnie zbliżyła się do stworzenia i zarzuciła mu na grzbiet torbę, którą następnie przytroczyła do siodła. Wałach był wyższy od niej co najmniej o dwie głowy i niebieskowłosa miała spore problemy z wdrapaniem się na niego. Starania te wywołały na twarzy Blennena cień uśmiechu zmieszany z lekkim niedowierzaniem. - Zgaduję, że nie miałaś nigdy okazji, żeby nauczyć się jeździć, prawda? - Pokiwała nieśmiało głową w odpowiedzi. Chłopak westchnął ciężko i najwidoczniej postanowił przemilczeć tę sytuację. Wziął wodze swojego rumaka i płynnym ruchem wsiadł na jego grzbiet. Spiął konia i ruszył naprzód zostawiając Aries z tyłu. Niebieskowłosa wierciła się i machała nogami próbując jakkolwiek zmusić zwierze do ruszenia się z miejsca. Zawołała w typowy dla siebie, nieśmiały sposób za odjeżdżającym młodzianem. Wojownik prychnął pod nosem z lekką irytacją na twarzy, ale zawrócił. Chwycił wodze konia dziewczyny i narzekając poprowadził ich naprzód. Pani kartograf rzuciła tylko ciche "Dziękuje".
- Skoro wychodzi na to, że mam cię prowadzić księżniczko, to może powiedziałabyś gdzie najpierw mamy się udać?
- W pierwszej kolejność pojedziemy wzdłuż rzeki do portu leżącego przy jej ujściu. - poprawiła się w siodle i podniosła wzrok na Blennena - Mogłabym mieć prośbę? - gdy rozległo się oschłe "Tak" dziewczyna wzięła głębszy wdech na uspokojenie - Nauczysz mnie jak się jeździ konno?

<Blennen? Wybacz takie opóźnienie...>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz