poniedziałek, 18 listopada 2019

Od Tiago cd. Adonisa

Mężczyzna cały czas mierzył w stronę Adonisa. Może i był to członek gildii jak on... Osoba teoretycznie, którą jako tako kojarzył, ale... stanowczo wolał dmuchać na zimne. Nie znał na tyle dobrze medyka, aby mieć pewność, jakie ten miał intencje. Przecież zawsze mógł zachować się nieprzewidywanie, a Tiago chciał być przygotowany na taką ewentualność.
- Opuśćże tę strzałę, bo przypadkiem ją jeszcze poślesz, a nie chcę jeszcze kończyć jako nieboszyl, a przecie cię nie zaatakuję — starszy skrzywił twarz w wymownym grymasie.
Szarowłosy na początku bardzo się wahał. Nie chciał dostosowywać się do tego, czego oczekiwał od niego "towarzysz". Jednak w końcu postanowił się przemóc. Niepewnie opuścił strzałę lekko w dół. Chociaż... Przez to, że nadal nie ufał zbytnio Adonisowi, zapobiegawczo trzymał wszystko przygotowane. W razie wu musiał mieć możliwość, aby szybko unieść broń i zaatakować. Nie wiedział, czy temu nagle coś nie odbije i nie zmieni zdania. No cóż... Zawsze preferował ostrożność — oczywiście w momentach, gdy myślał trzeźwo. Kompletnie nie rozumiał tego, jak niektórzy tak łatwo ufali ludziom. Do tego często ledwo poznane osoby potrafią nazywać przyjaciółmi. Jak można być takim naiwnym.... Jak można używać takich słów, w kontekście kogoś z kim rozmawialiśmy raz czy dwa... Dla Tiago przyjaciel i zaufanie to coś naprawdę ważnego. Nie rzucał tymi słowami na prawo i lewo. Używanie ich w stosunku do byle kogo uważał wręcz za haniebne. Na takie miano jak przyjaciel trzeba sobie zasłużyć. Naprawdę dobrze znać się nawzajem. Zdobyć zaufanie. Mieć pewność, że druga strona zawsze będzie gotowa ci pomóc czy wspierać cię, a jak będzie trzeba to sprowadzić na ziemię. To wszystko wymaga ciężkiej pracy. Nie jest to takie hop siup. Dlatego też mężczyzna nie miał za wielu przyjaciół. Także niewielu osobom naprawdę ufał. Mało komu chciało się "bawić" w zdobywanie jego zaufanie. Ani jednej, ani drugiej stronie na tym nie zależało. Po chwili ciszy mężczyzna postanowił ulotnić się i jednocześnie pozbyć się niechcianego towarzystwa.

~***~

Tiago po powrocie do swego pokoju od razu został przywitany przez trzy wielkie kreatury. A może raczej dwie? To Dorchades i Mooncalf byli tymi, którzy z radością przybiegli do mężczyzny i powalili go na ziemię. Ten śmiejąc się, próbował odsunąć od siebie wilczury, które to cały czas próbowały lizać go po twarzy. Dopiero po chwili zauważył, że coś było nie tak. Jak tylko udało mu się wydostać spod stworzeń, wstał i rozejrzał się. Lumis z jakiegoś nieznanego powodu, siedział tylko przy łóżku i patrzył się po prostu na właściciela. Tiago zagwizdał niepewnie. Zwierzę postanowiło się podnieść, ale od razu szarowłosemu rzuciła się w oczy jedna rzecz. Wilczur, idąc do niego, kulał. Do tego po chwili dało radę usłyszeć cichy pisk, kiedy za mocno stanął na jedną z łap. Wiedział, że nie mógł tak tego zostawić. Musiał działać jak najszybciej. W końcu jego pupilowi działa się krzywda. Sam nie mógł za bardzo nic zrobić, więc pozostało mu tylko jedno.
Kucharz szybkim krokiem ruszył do pomieszczenia, gdzie powinien znaleźć odpowiednią osobę, która to będzie umieć profesjonalnie zająć się jego przyjacielem. Na rękach trzymał wilczura, Lumisa. Nie chciał, aby ten męczył się bardziej. Musiał jak najszybciej dowiedzieć się co się działo z jego towarzyszem. Dlaczego cierpiał... W końcu po jakże długich kilkunastu minutach dotarł do lecznicy. Wparował do pomieszczenia, kompletnie nie przejmując się tym, że w środku znajdował się ktoś oprócz medyków.
- Przepraszam, że przerywam, ale potrzebuję jak najszybciej uzyskać pewną informację. Lumisowi coś się stało w łapę. Dość mocno kuleje i lekko popiskuje, jak mocniej naciśnie na nią. Jednak sam nie jestem w stanie określić, co mu się dzieje, nie wiem jak mu pomóc. Dacie radę coś tutaj zdziałać czy będzie trzeba wzywać weterynarza z miasta? - szarowłosy uważnie obserwował Adonisa, który to znajdował się bliżej niego, z nadzieją, że ten oświadczy, że jednak obejdzie się bez wzywania specjalisty, a medycy będą w stanie pomóc stworzeniu.

<Adonis?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz