sobota, 18 stycznia 2020

Od Romulusa cd. Desideriusa

Zawsze się dziwnie czułem, kiedy ktoś wypowiadał moje imię, a ja nie znałem tej osoby. Chociaż po tych trzech miesiącach byłem świadom, kto tu pracuje, ilu tu jest ludzi czy nieludzi, znałem nawet kilka imion i nazwisk, to jednak nie znałem tych osób. Był tu Xavier, Krabat, Ophelos i ktoś nazwiskiem O’Harrow. Byli medycy, szpiedzy, wynalazcy, także wśród kobiet znałem jakieś imiona i nazwiska, ale gdyby postawili przede mną jakiegoś człowieka, nie potrafiłbym go nazwać ani podać jego profesji. Tak samo było z tym czarnowłosym, siedzącym naprzeciwko mnie. On wiedział, że byłem jadownikiem, ale ja nie wiedziałem, kim on był.
„Za rzadko wychodzisz. I za rzadko rozmawiasz z ludźmi.”
Lekko się uśmiechnąłem, może czas to zmienić? Poznać chociaż jedną osobę… jedną, zwykłą osóbka. Padło na niego, na tego młodego mężczyznę z ciekawymi wzorami na twarzy. Poznanie człowieka nie jest trudne, tylko ciężkie, kiedy się nie chce - żyję z tą myślą od dłuższego czasu, kilkunastu miesięcy, ale może czas to zmienić? Wmówić sobie, że to zrobiło się nudne i niepotrzebne. Czas kogoś poznać.
- Nie widzę problemu - „prócz takiego, że nikt nie widział tego warsztatu.” - Możemy się umówić na jakiś dzień i pokazał bym ci ważniejsze rzeczy – dodałem, wkładając do ust kawałek mięsa. Był miękki i rozpływał się w ustach, spojrzałem na swój talerz. „Kto mógł ugotować takie pyszne danie?” To pytanie zadawałem sobie bardzo często, a jednak ani razu, oddając naczynie, nie zajrzałem do kuchni.
- Ciesze się – po tych słowach zajęliśmy się jedzeniem. Zastanawiałem się, o co zapytać i wtedy zdałem sobie sprawę, że kiedy człowiek przestaje poznawać ludzi i zadawać im pytania, po jakimś czasie zapomina jak to się robi. Nagle każde pytanie staje się bezsensowne, niepotrzebne i ma się wrażenie, że rozmówca odbierze je w zły sposób, albo nie będzie chciał odpowiedzieć.
- Tak właściwie, to jak długo jesteś zielarzem? - zadałem wreszcie jakieś pytanie, przerywając tę ciszę.
- Od małego. Pochodzę z rodziny, która z tego słynie i wdrażała mi to od małego – skinąłem głową, zastanawiając się nad kolejnym pytaniem.
- A to jak długo jesteś w gildii?
- Dość długo, jestem jednym z tych dłużej tu przebywających.
- Więc chyba znasz tu wszystkich – stwierdziłem.
- Z twarzy tak, gorzej z rzeczywistą znajomością – lekko się uśmiechnąłem, miałem wrażenie, że gdybym był nim, skończyłbym tak samo; z twarzy każdy znajomy, w rzeczywistości nic nie wiem. Dopiero wtedy uderzyła mnie jedna myśl, a raczej nie wiedza. Zrobiło mi się głupio, jak mogłem zapomnieć o czymś tak ważnym?
- Może to głupio teraz zabrzmi, ale jak się nazywasz? Jestem tu od jakichś trzech miesięcy i nie zdążyłem wszystkich poznać – i szybko wsadziłem do ust gulasz, aby przestać gadać. „Nie zdążyłeś poznać nikogo”, skarciłem się w myślach i czekałem na jego odpowiedź, chłopak lekko się uśmiechnął.
- Desiderius Coeh – odwzajemniłem uśmiech, przełykając jedzenie. Ulżyło mi, że mnie nie wyśmiał. „Ładne imię.”
- Wracając, chcesz się podszkolić w truciznach. Kiedy możesz do mnie wpaść? Ja jestem ciągle u siebie – wróciłem do pierwszego tematu, gdy skoczyły mi się pomysły na pytania. 

Desiderius?
Szałowe to to nie jest, ale od czegoś zacząć trzeba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz