wtorek, 7 stycznia 2020

Od Yuuki cd. Elry

Na prośbę autora opowiadania Elry zostały usunięte i są dostępne tylko dla współautora po kontakcie z administracją.

~*~

   Nie tylko Elrze podobała się wizja wtopienia w tło niewielkiej, urokliwej kawiarenki. O dziwo owo wyobrażenie spokoju, wygodnych, czekoladowych siedzeń i ciszy tłoczącej się w skromnych czterech ścianach przypadło do gustu również Tenebris, czego ona sama szczerze się nie spodziewała. Mimo wszystko aura otaczająca miejsce z dziwną melancholią uderzyła anielice do tego stopnia, że skłonna była na jakiś czas zapomnieć o trunkach lejących się za progami pijackich karczm. Po jej ustach zdołał przemknąć nawet cień delikatnego, tajemniczego uśmiechu, który mimo wszystko był zbyt słaby, by dotrzeć do jej piwnych, zamglonych przez wspomnienia tęczówek. Rzadkością był widok Tenebris tak zadumanej, pochwyconej przez demony siedzące w jej głowie. Nieczęsto pozwalała im na swoje brudne zagrywki, zwłaszcza w tak niespodziewanych momentach, w czyimś towarzystwie. Na szczęście nie trwało to długo, a ułamki sekund, dzięki którym, miała nadzieje, jej towarzyszka nie dostrzegła niczego, co chciałaby pokazać. Dopomógł również nieznajomy jegomość, który, dla Tenebris, zjawił się dosłownie znikąd i skutecznie ściągnął ją na ziemie. Normalnie nie zwróciłaby na niego szczególnej uwagi, jeśli w ogóle. Ot, zwykły przechodzień, nawet w tych godzinach pałętało się ich dużo. Jednak dziwny impuls, niczym nieprzyjemne ukłucie nie pozwolił anielicy na zignorowanie go. Spod lekko przymrużonych powiek obserwowała tajemniczego mężczyznę, chwiejnym, szybkim krokiem przemierzającego ciemną noc rozlaną na bruku. W tamtym momencie nawet pierwszej lepszej napotkanej osobie wydałby się podejrzany, lecz Tenebris w końcu postanowiła to zignorować. 
   — To jak, wchodzimy? — zagadnęła do kobiety, której, sądząc po wyrazie twarzy i spojrzeniu zawieszonym na plecach nieznajomego, również nie spodobał się mężczyzna. Nie odpowiedziała od razu, nieświadomie przeciągając ciszę, jaka zrodziła się między nimi i z każdą chwilą rosła w siłę, ponieważ Tenebris również nienaturalnie milczała. Jakby stojąca obok Elry anielica nagle zamieniła się osobowościami i gadatliwa, upierdliwa Yuuki ustąpiła miejsca dziwnemu bytowi.
   Elra, kiedy nieznajomy w końcu zniknął w jednej z uliczek, nagle, jak za sprawą pstryczka w nos, przypomniała sobie o pytaniu zadanym przez Tenebris. Spojrzała w końcu na nią, zauważając, że anielica od pewnego momentu przygląda jej się uważnie, po czym pokiwała ochoczo głową z pewną obawą, jakoby Yuuki mogła się rozmyślić i zechcieć jednak pójść gdzie indziej, co mimo wszystko nie byłoby niczym zaskakującym. 
   Anielica, ku wewnętrznemu uczuciu ulgi Magratty, uśmiechnęła się tylko na gest kobiety i nie czekając dłużej, rozwarła drzwi prowadzące do kawiarenki, wpuszczając je obie do środka. 
   Tak jak widziała to oczami wyobraźni Tenebris, w środku można było poczuć się jak we własnym, przytulnym pokoiku. Miejsce nie było wykwintne, nie raziło przepychem, a otulało jakąś przedziwną, miłą wonią, w którą wkradła się cicha nuta kawy i słodkiego ciasta, jakie zapewne było tu podawane. Okrągłe stoliki, które zapełniały wnętrze zajęte były jedynie przez kilka, mało znaczących par, toteż kobiety wynalazły ten jeden, stojący najbliżej ściany, a najdalej od reszty.
   — Ładnie — skwitowała Yuuki, siadając naprzeciwko Elry, która zgodnie skinęła głową, rozluźniając się nieco. I nim obie zdążyły się zorientować, nagle znikąd tuż przy ich stoliku pojawiła się mała, drobna postać z uroczą burzą ciemnych loczków na głowie. Dziewczyna uśmiechnęła się do nich, spoglądając to na Yuuki, to na Elre. 
   — Co zechcą panie zamówić? 
   — Herbatę, proszę — odparła Magratta, po czym obrzuciła anielicę szybkim spojrzeniem, jakby nie do końca będąc przekonaną, czy kobieta pije jeszcze cokolwiek prócz alkoholu, bądź czy pamięta, że istnieje coś innego prócz alkoholu. 
   — Kawę — dopowiedziała w chwilę później Yuuki, na co dziewczyna kiwnęła energicznie głową i odeszła. 
   — Trochę zaskakujące — przyznała w końcu Elra. 
Tenebris uśmiechnęła się pod nosem, zakładając nogę na nogę i opierając się wygodnie.
   — Nie dziwię się, ale na szczęście pamiętam jeszcze, że poza trunkami lubię kawę. Takie miejsca chyba bardziej wpadają w twoje gusta, mam rację? — spytała, choć nie musiała uzyskiwać odpowiedzi. Nawet bez niej potrafiłaby zgadnąć, zwłaszcza kiedy przywołała w pamięci świeży obraz niezadowolonej i zniesmaczonej miry Elry siedzącej w karczmie wśród pijaków i osób bardziej trzeźwych.
     — Chyba nie muszę odpowiadać. 
   — Nie sądzę — Tenebris ucięła nagle swoją myśl, gdy do ich cichego kącika wróciła burza loczków niosąca tacę z dwoma filiżankami. Jedną postawiła przy Elrze, drugą przy Yuuki, by na powrót uśmiechnąć się do kobiet i zniknąć w głębi kawiarenki, lawirując przy innych stolikach. 
   Anielica uniosła do ust delikatne naczynie, wdychając do płuc mocną woń świeżej kawy. Niegdyś nie przepadała za nią i tak naprawdę nie potrafiła przypomnieć sobie momentu, kiedy to się zmieniło. Pamiętała jedynie, że zawsze pił ją ojciec wraz z dziadkiem, który dodatkowo dolewał do niej odrobinę alkoholu. W całym domu unosiła się wtedy ostra, charakterystyczna woń, którą Yuuki pamięta doskonale do dziś. 
   W pewnym momencie, gdy Tenebris już miała upić pierwszy łyk, nagle ni z tond, ni zowąd rozległ się huk, który zatrząsł całym pomieszczeniem. Przesiadujący wewnątrz ludzie, dotychczas zajmujący się cichymi rozmowami i delektowaniem napojem, tudzież czymś słodkim, zamilkli, jak gdyby zły czar wtargnął pomiędzy nich. W bezruchu podobnie jak Elra, nadsłuchiwali, rozglądając się niespokojnie. 
  I huk powrócił, znów sprawiając, że ziemia pod stopami zadrżała, a może były to tylko wyolbrzymione strachy? Nawet jeśli, garstka ludu wstała gwałtownie ze swoich miejsc, czym prędzej wybiegając z pomieszczenia.
   — Co jest — Elra również stanęła na nogach, rozglądając się niespokojnie, niepewna tego, co może nadejść. Zerknęła w końcu na Yuuki, która westchnęła tylko i bez pośpiechu dźwignęła się z miejsca, nie odstawiając filiżanki z kawą. 
   — Dobra, zobaczmy, co tam się dzieje — powiedziała, upijając łyk napoju, po czym wraz z Elrą również wyszły na zewnątrz. 
   Pierwszym co ogarnęło kobiety po pojawieniu się na bruku przed kawiarenką, był wszechobecny zamęt i panika. Ktoś krzyczał, ktoś uciekał, a jeszcze ktoś stał osłupiały w bezruchu, wpatrując się w scenę rozgrywającą nieopodal. Wśród rosnących płomieni, które od wewnątrz bezdusznie trawiły samotny powóz, wiła się dość znajoma Tenebris postać. Mężczyzna, jeszcze jakiś czas temu widziany przez Elrę i Yuuki, wystraszony, z charakterystyczną blizną, uciekający przed czymś. Teraz  był szarpany przez niewidzialne, demoniczne siły, co chwilę upadał na ziemię, warcząc, kasłając i wyginając ciało w nadnaturalnych pozycjach. Nie miał pojęcia, co robi i co dzieje się wokół niego. 
   — No masz ci los — westchnęła ostentacyjnie Tenebris, która, wydawać by się mogło, nie jest ani trochę przejęta widokiem obecnego chaosu. Jak gdyby nigdy nic stała w miejscu, spokojnie siorbiąc swój napój. 
   Elra, z początku niedowierzając, z szeroko otwartymi oczami uniosła wysoko brwi, przeskakując szybko wzrokiem to na nieszczęsnego mężczyznę, to na Yuuki. 
   — Trzeba mu pomóc! — wykrzyknęła w końcu, nie mogąc pojąć lekceważącego zachowania Tenebris. Ona jednak nie była lekceważąca, a spokojnie dopijała kawę. 
   — Czekaj, nie krzycz, dopiję — odparła dobrodusznie do wciąż zszokowanej Elry. Nie spiesząc się, wzięła ostatni łyk napoju, po czym pustą filiżankę odrzuciła za siebie. 
   Tenebris najpierw rozprostowała palce u rąk, a później rozruszała szyję, przekręcając głowę to na prawo, to na lewo. W końcu rozpostarła jak dotąd schowane pod materiałem peleryny skrzydła i zmierzyła wzrokiem opętanego mężczyznę. 
   — Demony, wiecznie demony, wrzucilibyście trochę na luz — wymruczała pod nosem i w kolejnej sekundzie zniknęła. Elra miała rację, trzeba było mu pomóc. Zwłaszcza że wszędzie wkoło znajdowali się niewinni ludzie, a ją nie pociągała taka zabawa. O wiele lepiej można zabawić się z demonami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz