czwartek, 16 listopada 2000

mmmm











Deryn Veitch
Dwadzieścia dwa lata | Mroźny poranek trzeciego marca | Ethija, Vanneberg | Hodowca


Trzask mrozu, świst wiatru, płacz dziecka.
Skrzypnięcie drzwi, stukanie obcasów, szmer rozmów.
Wiele wyniosła z sierocińca; tego wyniosłego, mrocznego, ale biednego miejsca. Pamięta długie korytarze, wysokie, puste ściany, skrzypiące podłogi, stęchły zapach. Kwaśne miny przełożonych, surowe nauczycieli. Pamięta blask uśmiechów niektórych dzieci, delikatne dłonie jej opiekunki. Pamięta, że było to miejsce ciemne, a jednocześnie jasne; zimne, a ciepłe; straszne, ale przytulne.
Osiemnaście lat spania w jego murach, a dalej nie potrafi go określić. Kolejnych dwadzieścia nie byłoby wystarczające.

Wiele wyniosła z sierocińca.
By przeżyć, nie można trzymać się samemu - trzeba znaleźć grupę. Potrzebni są sprzymierzeńcy, zbędni są wrogowie. Należy być lojalnym; wspierać swoich, pomagać w potrzebie. Przymknąć oko, gdy łamane są zasady - nikt nie lubi wtyk.
Nie można być ślepo dumnym; gdy jesteś za coś karcony, spuść ze wstydem głowę, bądź pokorny, wypluj resztki godności. Wszystko przyjmować należy z milczeniem; nie wybrzydzaj, nie narzekaj.
I choć wrze w tobie wściekłość, zduś ją; choćby ci się serce krajało, drżało z poczucia niesprawiedliwości. Cicho.
Kto przy zdrowych zmysłach brałby dziecko w trakcie Katastrof?
Wypuszczono ją w wieku osiemnastu lat, jesienią; nie stawiała się, poszła. Podejmowała się wielu prac - szyła, prała, sprzątała, zbierała owoce, plotła koszyki, wypasała zwierzęta, raz jeden kopała nawet dziury na groby. Spała w hotelikach, u pracodawców, na zielonej jeszcze trawie.

Nie mająca jeszcze kształtu, piękna przyszłość. Daje nadzieję, pozwala snuć plany. Uwalnia w niej dziecięce marzycielstwo, wzbudza uśpioną wyobraźnię. Zamyka oczy, a wtedy leży w czystej pościeli, je pyszne posiłki, czuje ciepło skóry - kogoś nawet przytula. Gdy je otwiera widzi tylko chmurne niebo.
Koło niej beczy owca.
Lubi zwierzęta - jakie one są proste! Praca z nimi jest ciężka, ale przyjemna. Nie odtrącą cię, gdy śmierdzisz po całym dniu, pozwolą położyć koło siebie. Nie mówią; nie narzekają, nie plotkują, nie ględzą. Są czystą formą, bez wyższego intelektu, bez kłamstw, bez intryg. Uczuciowe.

Nie modli się już wieczorami - wychodząc, porzuciła tę praktykę. Zamiast tego ma lepszy, dłuższy sen.
Rodziców, przyjaciół, autorytetu - nie mam.
Praktyczność, zaradność, samodzielność - zachwalam.
Wrażliwość, troskę, nadzieję - ukrywam.


Autor wizerunku: Charlie Bowater
Autor nocnego nieba: Michal Kváč 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz