piątek, 3 sierpnia 2018

Od Shinaru CD Newt'a

- Gdzie potem pójdziemy? - Newt spojrzał na mnie wyczekując odpowiedzi. Plan był rzecz jasna prosty...w końcu Gildia jest spora, a on nie widział praktycznie niczego. Uśmiechnąłem się pewien swoich możliwości, a jednocześnie uszczęśliwiony i przełknąłem ciepłą potrawkę, którą akurat miałem w ustach.
- Wszystko po kolei. Stołówkę już można odhaczyć, więc następna jest biblioteka, która jest dokładnie obok sali wspólnej. Więc mamy dwie pieczenie na jednym ogniu. Później zajdziemy na piętra, choć tego ostatniego nie ma za bardzo co zwiedzać. Jedynie co tam jest ciekawego to biuro mistrza i Ignatiusa. - Widząc pytające spojrzenie blondyna, szybko dodałem, ze jest on sekretarzem, a jednocześnie kimś spokrewnionym z Cervan'em. Nie były to jednak pewne informacje... mogłem to jedynie wnioskować po tym, ze oboje mają takie samo nazwisko, a Iggy zawsze się przy nim panoszy. Mogłem być w błędzie, ale cóż... własne teorie trzeba snuć.
- W Lecznicy powinniśmy spotkać Ravi'ego, który tam pracuje. Jest satyrem... w sumie pierwszy raz widziałem Satyra na własne oczy. Mogę go porównać takiej delikatnej owieczki, która dba o resztę swojego stadka - Uśmiechnąłem się na samo wyobrażenie starszego mężczyzny w białym okryciu... dobra... to było jednak złe. Pokręciłem szybko głową odrzucając ten dziwny obraz - Albo zapomnij o tym... taki ma po prostu charakter. - Zabrałem się już całkowicie za moją porcję, gdyż zauważyłem, że Newt już prawie swoją skończył, a ja jedynie gadałem nie dając mu dojść do słowa. Czemu mi się czasami włącza ta przeklęta gaduła? A przede wszystkim, czemu wtedy nikt nie ma odwagi mi przerwać , lub wtrącić parę swoich słów. Nie obraził bym się przecież.
Nue szturchnął łapą pustą już miskę, w której jeszcze parę chwil temu był przygotowany przez Irine specjalnym posiłek. Jak dla mnie nie różnił się niczym od naszej, lecz możliwe, że miał jakiś ekstra dodatek za którym ten futrzak dosłownie szalał. Widząc, że ja nadal walczę ze swoją porcją zaczął mnie lekko szturchać dając mi jasno do zrozumienia, że jeżeli nie mam zamiaru tego dalej jeść, to w jego brzuchu zawsze się znajdzie miejsce. Jasne... jego niedoczekanie.
- Nue sio... - Mruknąłem lekko szturchając go lekko łokciem by se dał spokój.  Gdy to nic nie dało pociągnąłem go lekko za policzek, na co wydał parę niezadowolonych dźwięków i zaczął się wycofywać, aż nie spadł z ławy. Zaśmiałem się cicho na to czując smak tego drobnego zwycięstwa.
Skończyłem szybko i odniosłem wszystkie naczynia do Iriny... bądź Rawen'a. Miałem jednak nadzieje, że dziś ten dziadyga będzie robił za zmywaka, bo ktoś w końcu musi. Aż wredny uśmiech wpłynął na moje usta na samo wyobrażenie blondyna wśród sterty brudnych naczyń. Dobra... zaczynałem sam siebie się bać, gdyż przez ostatnie wydarzenia stałem się zbyt wredny dla niektórych ... osób.
- Dobra. Możemy kontynuować zwiedzanie - Wróciłem do nowego stajennego i się przeciągnąłem aż mi nie strzeliło coś w kręgosłupie. Nie powinienem w nocy spać w połowie na podłodze, bo pewien futrzak ma dziwny zwyczaj do rozpychania się po całej długości.
- Czyli gdzie najpierw? - Zapytał zwracając spój wzrok na korytarz wiodący na hol.
- Biblioteka, a potem drugie piętro, czyli szpital. Pasuje ci taki plan? - Gdy skinął głową bez zbędnych słów zachęciłem go skinieniem dłoni by poszedł za mną. Oczywiście zaprowadziłem go najpierw do naszego wielkiego zbiory ksiąg. 
- Mogę podejrzewać , ze lubisz czytać, prawda? W sumie sam czasami lubię się tu zaszyć i poszukać jakiś informacji, czy odpowiedzi na pytania które mnie trapią. Oczywiście nie zawsze je znajduje... no ale cóż poradzić - Wzruszyłem ramionami spoglądając na Nue. Tak... głównie przez niego przeczytałem masę ksiąg o magicznych zwierzętach, czy legendach. Nic do niego nie pasuje... oprócz samego stwierdzenia, że prawdopodobnie jest Nue. Sam z resztą siedział cały czas ze mną, gdy prowadziłem przeszukiwania i wykazał największe zainteresowanie starą legendą o takim stworzeniu. Tylko ni jak mu było do tego dziwnego zwierza. 

<Newt? Wybacz, że późno, ale umieram przez upały > 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz