niedziela, 24 marca 2019

Od Rawena c.d. Madeleine

Rawen stał przed drzwiami, z koszami pełnymi jedzenia w rękach, i starał się je otworzyć nogą. Jak się okazało, drzwi były zamknięte na klucz, a dolna kończyna nie sprawdza się za dobrze w takich sprawach. No chyba, że chciał je wyważyć... Ale nie. Tym razem nie włamywał się do czyjegoś domu. Lecz przyszedł tu przynieść po cichutku obiad dla pajęczej bardki, która to znowu by ominęła posiłek i zwlekała z nadrobieniem go do wieczora. A także by posłuchać niczym nie przytłumionego głosu kobiety. Potrząsnął głową i jeszcze raz spróbował otworzyć wrota do pomieszczenia. Jak się zorientował, muzyka i śpiew wewnątrz ucichły, zastąpione przez ciche szepty. W końcu drzwi się otworzyły. A raczej różowowłosa dziewczyna je otworzyła z twarzą wykrzywioną w grymasie irytacji. Jej wypowiedź, była oschła, sarkastyczna i wyrażona ostrym, nieco gniewnym tonem. Blondyna to nie zraziło jednak. 
- Ja też się cieszę widząc taką piękność. - Uśmiechnął się przyjaźnie i uniósł kosze nieco wyżej by mogła się przyjrzeć ich zawartości. - Ale cieszyłbym się o wiele bardziej, gdybyś zechciała nie unikać posiłków. A czasem nawet zrobić sobie przerwę w pracy? - odsunął koszykiem ostrze skierowane w jego pierś i wyminął małą bardkę, wkraczając do środka. Pomieszczenie było przestronne, pozbawione niepotrzebnych mebli i ozdób dla lepszej akustyki. W kątach można było jednak dostrzec ślady kurzu oraz kilka pajęczych sieci na ścianach.
Dziewczyna rzuciła coś pod nosem i zamknęła drzwi.
- Słuchaj, lepiej nie mów mi co i kiedy mam robić, bo może nieść to za sobą nieprzyjemne konsekwencje, jasne? Jak będę chciała to przerwę. Jak będę głodna to przyjdę zjeść. Dotarło? - prychnęła kończąc zdanie i najwyraźniej uważając temat za zamknięty. Jednak Rawen był innego zdania. W końcu jego obowiązkiem jako kucharza było karmienie innych i pilnowanie by nie chodzili głodni. A już w szczególności członkowie gildii. Dlatego też nie zważając na jej ostrzeżenie zaczął rozstawiać jedzenie na stoliku. Spojrzał na trójkę mężczyzn siedzących w milczeniu i przyglądających się tej sytuacji. Wzruszył tylko przepraszająco ramionami. W końcu, skąd miał wiedzieć, że będzie miała towarzystwo. Więc jedynym co też mógł zrobić, było kontynuowanie swojej pracy i liczenie, że mieli oni coś swojego do jedzenia.
- Męską powinnością jest zatroszczenie się o kobietę, zwłaszcza jeśli ta sama się o siebie nie troszczy.  Poza tym, to jest także doskonały powód by spędzić z tobą choć chwilę i zobaczyć twe wdzięki w pełnej krasie. - ledwie skończył mówić, a ostrze noża wcześniej trzymanego przez Madeleine śmignęło obok jego twarzy i głucho uderzyło w jedną z belek nośnych budynku. Trójka muzyków patrzyła na blondyna i różowowłosą z wyrazami zdziwienia. Nie sposób było stwierdzić czy to za sprawą impulsywnego zachowania dziewczyny, czy też dziwnego spokoju i zadowolenia w zachowaniu kucharza.
Jak tylko Rawen skończył rozstawiać posiłek, zwrócił się w kierunku wyjścia i rozgniewanej dziewczyny.
- Mówiłam ci, żebyś mi nie mówił co mam robić. Widać, powiedzieć coś jeden raz, to za mało by ich małe móżdżki były w stanie to zrozumieć. - każde słowo wypowiadane było lekkim tonem, ale zostało podkreślone kolejnym nożem w dłoni bardki. Mężczyzna podszedł do niej i poklepał po głowie.
- Oj tam, nie musiałbym teraz cię męczyć, gdybyś regularnie przychodziła na posiłki. - uśmiechnął się i nachylił w jej stronę, tak że jego oczy zrównały się oczami Madeleine - Poza tym, wiem, że gdzieś tam głęboko mnie lubisz, więc może byśmy wyskoczyli się napić?

<Mad? Mam nadzieję, że nie odtrącisz takiego kawalera xD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz