niedziela, 31 marca 2019

Od Nagi cd. Willibalda


Uczucia jej niewiadomym echem przeszły po świecie, trafiając prosto do Bogów. Czy grzeszyła? Jeśli tak, jakiego smaku był to grzech! Słodki, jak cukrowe figurki, które dzieci jedzą na specjalne okazje, gdy dorośli pozwolą im na ową chwilę przyjemności, nie mogąc odmówić ich błaganiom. Jak nektar, w który kwiaty na Wyspach Fliss były szczególnie obdarzone i można go było zlizywać prosto z płatków. Przypomniała sobie krótkie, acz beztroskie momenty z dzieciństwa, gdzie to płatało się żarty kolegom, by móc wspólnie się z nimi pośmiać.
Emocje te były bardzo podobne do tych odczuwanych przed chwilą, gdy to kobieta, oparta na lasce, pochylona odrobinę do przodu, w pozie skorej do zabawy, zaśmiała się cicho, acz figlarnie.
— Czyżby ślepota ma ogarnęła również Twe paczadła? Spójrzże na mnie. Jakąż to reputację mogłabym mieć do narażenia? Szalonej postaci z krukiem? Nawet jeśli czyiś umysł postrzega mnie jako godną kapłankę to czy naprawdę zostałoby to zszargane przez zwykłą wyprawę z nowo poznanym człowiekiem? Twa opinia o sobie nie powinna być tak niska.
Lecz czy występkiem były owe małe żarciki? Naga w to nie wierzyła, bowiem nie wyrządzała nimi żadnej krzywdy. Nie mogła swoimi lekkimi słowami dotrzeć do serca mężczyzny przed nią stojącego szczególnie, iż owe serce osłonione było tak przytłaczającą w zapachu duszą. Poza tym, nie miała wyboru. Dostała jasne zadanie, został jej ukazany cel. Czynem haniebnym byłoby niewypełnienie woli boskiej, nieusłuchanie ich głośnych wołań. Czy służenie Bogom powinno być karą czy nagrodą? Nie, nie chciała wyszywać tej wyprawy nieprzyjemnościami, chciała przeżyć ją godnie i radośnie, bowiem tak powinno się wieść żywot poświęcony najświętszym.
— Panie.
Nie wiedzieć czemu, owy zwrot w jej ustach nie brzmiał tak zabawnie jak w jego.
— Cierpię potwornie zmuszając Cię do znoszenia mojego towarzystwa — rzekła, kładąc teatralnie rękę na sercu. — Jednak lekarstwa na mój ból nie ma, bowiem decyzja zapała i oboje jesteśmy na nią skazani. Jeśliś nieskory do wspólnej podróży, potraktuj to jako przysługę, a gdy będziesz w potrzebie, natychmiast odpłacę Ci z nawiązką.
Nie musiała widzieć, by być pewną, iż nie przekona to mężczyzny. W końcu jego upieranie się przy samotności było dość silne, jak na tak łagodny charakter słów, w które było ono oplecione. Naga nie chciała marnować cennego czasu, bowiem mogło to wpłynąć na dalszy ciąg wydarzeń. Jeśli zapowiedziane nieszczęście miało wyniknąć z ich winy – problem nie istniał, lecz jeżeli od nich nie zależał - winni się spieszyć.
— Czyżbyś zajmować stanowisko kowala?
Pytanie wyprzedziło słowną reakcję mężczyzny na wcześniejszą wypowiedź kobiety, toteż pozostawało mu skupić się wyłącznie na nim. Jej nos zdążył wyłapać charakterystyczny zapach z pomieszczenia, z którego właśnie wychodził, lecz również od niego samego. Mógłby równie dobrze zajmować się wynalazkami, jednakże po pierwszym wrażeniu jaki od niego otrzymała, postanowiła zaufać instynktom i wydać wyrok.
— No, tak.
Dobrze uczyniła.
— A czy obdarzony zdolnością magii, czy też nie?
— Niewielką... Mówiłem o tym Mistrzowi Cervanowi i nie jest to tajemnicą. Trochę nie rozumiem, skąd tyle pytań.
Uśmiech wpłynął na jej usta, wreszcie otrzymała jakąś zadowalającą odpowiedź.
— Więc podróż ta, jeśli tak długa, by odczuwać potrzebę spakowania, mogłaby być niebezpieczna. Zmory nie są zjawiskiem rzadkim, co mówię z przykrością. Złe duchy również mogą wyglądać na nas zza krzewów czy głazów. Mym zadaniem jest przywrócenie ich na dobrą ścieżkę, toteż korzystnym dla ciebie byłoby zabranie mnie ze sobą. Ich moc jest potężniejsza niźli może się zdawać, a i zdeterminowanie czy upartość ich jest nieskończona. Doprawdy, zwiędłe serce ich nie jest skrępowane przez przywiązanie do ziemskich spraw, nie mają zatem granic, przez co zdolne do wyrządzenia naprawdę dużych krzywd.

Willibald?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz