piątek, 1 marca 2019

Od Newt'a cd. Elry

Kobieta wyszła, a ja podszedłem powoli do koni, pokazując czyste ręce, by wiedziały, że nic nie mam. Co mogło im odbić? Powoli podszedłem do pierwszego ogiera. Magnus rżał i kopał w ścianę stajni. Wypowiedziałem jego imię i wystawiłem powoli dłoń w jego kierunku. Koń po chwili się uspokoił i dotknął pyskiem mojej ręki. Po chwili zobaczyłem kątem oka mała postać: Theo usłyszawszy hałas, przybiegł natychmiast. Od razu podszedł do Kiary, która niespokojnie kręciła się w kółko, unosząc słomę do góry. Chłopak ją uspokoił, a gdy te dwa konie przestały szaleć, ten środkowy przestał kopać drzwiczki i ściany. Odsunął się do tyłu i ciągle rżał, jakby chciał krzyczeć.
- Nagle zaczęły szaleć – wytłumaczyłem krótko stajennemu, co się stało. Theo popatrzył na mnie, a potem na Galante. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, a ja dalej głaskałem po pysku gniadego ogiera. W końcu chłopak odwrócił głowę w moją stronę.
- Ta kobieta przypomniała mu kogoś niedobrego – odezwał się cichym głosem. Westchnąłem wiedząc, że Elra nie może tu wrócić, póki koń nie oswoi się z nowym środowiskiem i przestanie bać się ludzi, chociaż w najmniejszym stopniu.
- Zajmiesz się stajnią? Pójdę na pastwisko, bo muszę pomóc tej kobiecie – chłopczyk pokiwał twierdząco głową, a ja wyszedłem ze stajni, otrzepując się z siana, jakie osiadło na moich spodniach. Dziewczyna stała dwa metry od budynku i czekała, gdy mnie zobaczyła, ruszyła w moim kierunku.
- Wszystko dobrze? - zapytała. - Na prawdę nic nie zrobiła… - zaczęła się bronić, ale ja jej przerwałem ruchem dłoni.
- Nic nie zrobiłaś, wiem – powiedziałem spokojnie, uśmiechając się miło. - Ten koń, który zaczął szaleć, to Galante. Jest nowy, miał ciężką przeszłość, a ty po prostu skojarzyłaś mu się z kimś nie przyjaznym – wytłumaczyłem. Elra pokiwała głową, przez chwilę milcząc.
- Dobrze, ale skąd to wiesz? - zapytała zdziwiona.
- Nie wiem czy mogę ci powiedzieć, więc… w Gildii są różni ludzi – powiedziałem. Nie chciałem zdradzać mocy Theo, ludzie myślą, ze jest niemową, sam w końcu tak na początku myślałem. Teraz zdałem sobie sprawę, że tak nie jest i rozmawia ze zwierzętami. On sam zrozumiał, że znam oba fakty, dlatego nie wstydzi się przede mną. Ale czy mam prawo rozpowiadać to innym? Wątpię, bo skoro sam tego nie mówi, to chyba znaczy, że nie chce, by każdy wiedział.
- Rozumiem – pokiwała głową dając znać, że nie będzie pytała o szczegóły. - Ale w takim razie nie mogę tam wejść – stwierdziła bardziej do siebie, patrząc na kartkę notatnika.
- Tak, dlatego Theo zajmie się stajnią, a my pójdziemy na pastwisko – dziewczyna skinęła głową i ruszyła za mną. Po drodze dokończyłem jej opowiadać o wyścigach.
Takowe miały odbyć się w stolicy, ale zostały przeniesione do wioski obok, z tego względu, że ludzie zaczęli narzekać na to, że poprzedniego roku nie mogli przejść na drugą stronę ulicy. Powód banalny i śmieszny, ale jednak wyścigi zmieniły miejsce. Startowało dokładnie szesnaście koni, tor przebiegał wokół wioski. Nagrodą oczywiście były pieniądze, a wygrał jakiś baron, który do wyścigów wystawił araba. Domówiłem jeszcze parę szczegółów, a dziewczyna wszystko zapisywała. W tym czasie zdążyłem nanosić wody koniom.
Oparłem się o płot, odkładając wiadra na ziemi. Zwierzęta piły, więc za chwilę znowu pójdę do studni i napełnię koryto. W czasie czekania, opowiedziałem dziewczynie o koniach, które brały udział w misjach oraz tych, które miały grypę: osobiście nie byłem przy tym okresie, po prostu już wcześniej zaznajomiłem się z tą historią, ponieważ w tym czasie zachorowały wszystkie konie i żadne nie było zdatne do jazdy. Praktycznie cała stajnia była odizolowana na prawie miesiąc. Gdy Elra miała mi zadać kolejne pytanie, chwyciłem wiadro i poszedłem do studni. Nabierając wodę, odpowiadałem krótko na jej pytania, które były związane z przeszłością poszczególnych koni. Wróciliśmy na pastwisko i wylałem zawartość kubła do koryta. Kilka koni jeszcze piło, niektóre się pasły, a jeden stał na środku łąki i wbijał w nas swój wzrok. Przestałem mówić i obserwowałem go, zastanawiając się, co chce zrobić. Elra stała obok mnie i przeglądała notatki.
- A pamiętasz może… - nie usłyszałem pytania, bo zająłem się koniem, który zaczął biec w naszą stronę, a konkretnie, to w stronę kobiety. Miałem wrażenie, że przeskoczy płot i ją staranuje, dlatego odsunąłem ją w bok. Wtedy ogier mocno zahamował przed samym ogrodzeniem, uderzając lekko klatką piersiową o deski i głośno rżąc na dziewczynę. Stanąłem pomiędzy nimi i uspokoiłem go, dał mi się dotknąć, ale dalej nieufnym spojrzeniem obserwował Elre.
- Może chodźmy stąd – zaproponowałem. - Najwidoczniej konie cię nie lubię. Odpowiem ci jeszcze na parę pytań, a resztę spisz na kartkę. To, czego nie będę wiedział, dowiem się od Theo, w końcu jest tu dłużej – jej blada twarz i nieobecne oczy patrzyły to na mnie, to na konia. Lekko, wręcz niezauważalnie pokiwała głową. Puściłem konie i oddaliłem się z nią od pastwiska. - Wyczuł twój strach – powiedziałem po chwili ciszy.

<Elra?>
Później ją koń staranuje xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz