piątek, 29 marca 2019

Od Xaviera cd. Willibalda - Misja

Cichy pomruk wymknął mu się z ust, jako reakcja na pytanie Willibalda. Ściągnął brwi i choć z niemrawą miną, pogrążył się w swych myślach, próbując z nich wyciągnąć coś, co mogłoby posłużyć za odpowiedź. Wątpliwe nie jest, że Xavier raczej nie należał do osób, które zamierzały marnować swą energię na jakieś rozważania, czy inne głębsze badania tematu, jakoś bardziej wierząc w czysty przypadek i złośliwości losu. Zdecydowanie większość swoich decyzji opierał na impulsach i tylko w naprawdę poważnych sytuacjach zbierał się na dokładniejsze planowanie swoich działań. W przypadku ich wspólnej misji nie było inaczej. Chłopak kompletnie nie zadbał o to, żeby wypytać Mistrza o jakieś szczegóły ich zadania zwłaszcza że początkowo starał się z niego w ogóle wymigać. Tak bardzo zafrasował się wykłócaniem z Cervanem, ale i tak skończył na szlaku i to bez informacji, które wówczas mogły się okazać dla nich dość pomocne.
— Nie — odparł w końcu, trochę beznamiętnie, jakby będąc niezadowolony z własnych słów. — Wiem najprawdopodobniej tyle, co ty. Tajemnicza willa, gdzieś na krańcu świata, w którym o zgrozo, ma się ponoć czas zatrzymywać. Przynajmniej tak niesie wieść gmina, a z tym wiadomo, jak bywa. Na miejscu z pewnością będziemy mieli okazję wysłuchać przynajmniej z dwadzieścia różnych wersji tej samej opowieści.
Westchnął, chwilowo przerywając swój wywód. Spojrzał na horyzont, którego różane mgły powoli odsłaniały te nieco wyższe zabudowania miasteczka. Zaczął się zastanawiać, jak uda im się znaleźć osobę, która rzekomo ma im służyć powozem, gdy Xavier nie zna nawet jego nazwiska. Ciekawiło go również, jak bardzo będzie on skory do współpracy i jak daleko ich zabierze. Nie ukrywając, ale chłopak niezbyt miał ochotę frasować swojej głowy, taką niedogodnością, jak poszukiwanie środka transportu, zwłaszcza w obcym kraju.
Przez myśl przeszło mu, że w razie jakichś problemów, zmusi tego człowieka, żeby zabrał ich choćby do samego Fosse, lecz szybko odgonił tę myśl. Odchrząknął, powracając do Willa i tym samym kontynuując swoją tyradę.
— Jedyna potwierdzona informacja to ta, że ludzie zaczęli ginąć. Znaczy, dokładnie mówiąc, to ponoć mieli tam wchodzić i już nigdy nie wychodzić. Zgaduje, że właśnie to dało podstawy do stworzenia plotki o tej całej klątwie, ale jeśli mam być szczery, to w ogóle nie mam pojęcia, co musiało się tam wydarzyć, że zaczęli mówić o rzekomym zatrzymaniu czasu. Coś mi w tym nie pasuje, choć nie wiem co i raczej tego nie rozwiąże, póki tam nie dotrzemy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz