piątek, 27 grudnia 2019

Od Aurory - Event

Dzielnica ta była o wiele gorsza niż Aurora to sobie wyobrażała. Lawina zapachów przeciskała się do wnętrza powozu i boleśnie uderzała ją w nozdrza. A wiedziała, że to dopiero początek. W samej Klitorii będzie gorzej. Nie będzie żadnej ściany izolującej ją od intensywnych woni. Kichnęła gdy przejeżdżali obok perfumerii. Gdyby nie to, że Cervan prosił ich o pomoc to zostałaby w gildii. W swoim lesie. Rozejrzała się po powozie. Wciąż nie chciało jej się wierzyć, że wymyślili taki uwłaczający godności plan. A przynajmniej jej. Tylko ona wedle ustaleń miała być "zwierzątkiem" na sprzedaż. Wolałaby jakoś inaczej to załatwić. Mogliby znaleźć inny sposób na zdobycie informacji. Westchnęła ciężko i wcisnęła się głębiej w siedzenie
- Coś nie tak? - spytał Ignatius - Marnie wyglądasz ciociu.
- Nic nic... - mruknęła - Po prostu mi się to wszystko nie podoba.
- To trzeba było zostać w domu, skoro masz narzekać. - wtrąciła Madeleine - To nie zadanie dla małych króliczków.
- Ani dla nierozgarniętych dziewczynek. - oparła.
- Kurwa, dziewczyny uspokójcie się. - rzuciła Kai - Każdy z nas się denerwuje tą  misją. Zresztą zaraz będziemy na miejscu.
- Kai ma rację, powinniśmy się uspokoić i jeszcze raz omówić plan działania, a nie kłócić.
Ostatnie kilkanaście minut spędzili na dopracowywaniu szczegółów. Mała łowczyni ich nie słuchała.  Nie musiała. Wszak jej rola ograniczała się jedynie do grania zwierzęcia, które ktoś może sobie wypożyczyć na noc, a które nie będzie miało nic do gadania. W końcu zwierzęta nie mówią. Mogą być albo wierne i posłuszne swoim panom, albo dzikie i nieokiełznane. Ale ona nie może być dzika. Nie jest zwierzęciem, o nie. Lecz teraz musi nim być. Stać się służalczym psem merdającym ogonem ilekroć pan się odezwie. Podrywać się na każde skinienie.
We wnętrzu olbrzymiego holu przywitały ich kuso ubrane kurtyzany z tacami pełnymi od owoców i karafkami wina. Aurora kicająca obok Ignatiusa kichnęła od woni wdzierających jej się do nozdrzy. Obroża piła ją w szyję, zwłaszcza gdy Kai zwalniała niespodziewanie kroku i szarpała wtedy za smycz. Na szczęście pozwolili jej zachować spodnie. Co nie zmieniało faktu, że bez swojego hełmu i kaftana czuła się niemal naga.
- Witajcie w Klitorii! W czym możemy wam służyć? - odezwała się kobieta stojąca na środku.
- Szukam właściciela tego przybytku. - powiedział Ignatius prostując się nieco zbyt mocno - Chciałbym ubić z nim interes.
- Och, a jakiż to interes masz do mnie chłopcze? - twarze gildyjczyków zwróciły się na schodzącą po schodach - Czego może chcieć ode mnie taki młodzieniec?
- Może porozmawiamy na osobności? - rozejrzał się po pomieszczeniu - Wolałbym nie składać żadnych propozycji stojąc w wejściu. To by było niestosowne, prawda?
Kobieta ubrana w czerwoną suknię uśmiechnęła się i gestem zaprosiła ich do swojego gabinetu. Pomieszczenie nie cuchnęło mocnym kwiatowym zapachem mydeł i ludzkich wydzielin. Dama w czerwieni usiadła za wielkim biurkiem z ciemnego drewna, a Ignatius naprzeciw niej. Reszta ustawiła się po jego bokach. Tylko Aurora wierciła się wąchając wszystko w zasięgu smyczy. Musiała dbać by jej zwierzęca rola była wiarygodna.
- Dobrze, teraz proszę nie marnować mojego czasu i powiedzieć mi z czym do mnie przyszedłeś młodzieńcze? Bo nie wydaje mi się, żebyś chciał skorzystać z naszych usług.
- Naturalnie. Nazywam się Calon. Moja rodzina popadła w długi i jesteśmy zmuszeni sprzedać swoje kobiety. - mówiąc to wskazał na Mad i Aurorę.
- Chętnie kupię Erlankę, tą małą też wezmę, ma ładne włosy. - wyciągnęła z szuflady dwa kielichy i nalała do niech wina -  Ale powiedz, dlaczego miałabym kupić to coś?
- Tia nie jest na sprzedaż, ojciec jest do niej bardzo przywiązany, ale mogę przekazać mu pani ofertę. A jeśli idzie o Sa, jest ona jedyna w swoim rodzaju. Jedyna, która może spełnić zachcianki specyficznych klientów. - starał się mówić pewnie, rzeczowo. Jednak w jego głosie słychać było zdenerwowanie.
- Rozumiem, ale tacy klienci nie zdarzają się zbyt często, więc nie będzie z niej wiele pożytku. - upiła łyk wina mierząc ich wzrokiem jakim hodowca bada zalety i wady w trakcie zakupu nowego konia.
- Zawsze może służyć za atrakcję w pani lokalu. W końcu nie często spotyka się takie stworzenia.
- To prawda... - wodziła wzrokiem od Ignatiusa do Kai i z powrotem - Niech się rozbiorą, muszę im się lepiej przyjrzeć. Obie są dziewicami?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz