środa, 18 grudnia 2019

Od Quinlan

Nastał wczesny ranek. Większość osób nadal smacznie spała. Niektórzy po prostu leżeli w łóżkach, a jeszcze inni błagali o kilka minut więcej odpoczynku. Jednak Quinlan nie zaliczała się do żadnej z tych grup. Dziewczyna właśnie siedziała na oknie. Rękami opierała się o framugę okna, a nogi zwisały jej swobodnie poza nim. Głowę miała lekko uniesioną do góry. Spoglądała rozmarzonym wzrokiem na niebo. Akurat nastał ten piękny moment. Widoczny był wschód słońca. Jedno ze zjawisk, które po prostu kochała. Było w nim coś magicznego. Na ogół błękitne bądź szare niebo nabierało kolorów. Stawało się swoistą mieszanką czerwieni, pomarańczy i żółci. Wielka kula światła ledwo widocznie wzbijała się wzwyż, budząc przy tym do życia wiele stworzeń. Bibliotekarka z łatwością mogła zobaczyć to, jak wiewiórka znajdująca się dotychczas na drzewie, wychyla łebek ze swej kryjówki. Śpiew ptaków stawał się coraz donośniejszy i piękniejszy przez to, że coraz więcej głosików włączało się do niego. Gdzieniegdzie dało się zauważyć pojedyncze osoby, które już zaczynały swą pracę lub tak jak ona były po prostu rannymi ptaszkami. Wtem dziewczyna poczuła, że coś ją smyra po przedramieniu. Zanim zdążyła się obrócić i sprawdzić tego przyczyną, na jej kolanach znalazła się biała kulka.
- Oh, to tylko ty Neferette. Dzień dobry — westchnęła i wplątała palce w sierść kotki, delikatnie głaszcząc ją.
Już po chwili dało się usłyszeć jej głośne mruczenie. Momentalnie na ustach Quinlan pojawił się lekki uśmiech, a jej uwaga ponownie skupiła się na widoku przed nią. Sama nie wiedziała, ile tak siedziała, ale ciepłe kolory zaczęły powoli zanikać na rzecz błękitu. Kula światła zwana słońcem znajdowała się coraz wyżej. Dziewczyna żałowała, że to piękne zjawisko musiała już się kończyć. Jednak pocieszała ją świadomość tego, że nie zniknie ono na zawsze. Będzie mogła ponownie podziwiać je następnego ranka. Tak. Na pewno to zrobi. Już zaczęła sobie nawet wyobrażać, jak to będzie wyglądać. Wtem donośne pukanie przerwało tę chwilę zadumy.
- Proszę — powiedziała tylko, nie fatygując się, aby chociażby wstać i sprawdzić kto znajdował się za drzwiami.

<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz