poniedziałek, 2 grudnia 2019

Od Ignatiusa cd. Elry

Na prośbę autora opowiadania Elry zostały usunięte i są dostępne tylko dla współautora po kontakcie z administracją.

~*~

Ignatius w milczeniu przyglądał się Elrze i mistrzowi starając się zrozumieć, dlaczego kobieta tak bardzo dała się porwać stresowi. Kiedy rozmawiali jeszcze tylko we dwoje była opanowana i spokojna, a pojawienie się Cervana wydawało się kompletnie wybić ją z równowagi. Tak, jakby obawiała się kary albo nagany za zniszczone dokumenty, skoro nie od niego to od mistrza.
Ale czy na pewno? Jeśli dobrze znał ludzkie reakcje na różne sytuacje, mógł przysiąc, że osoby przestraszone lub obawiające się czegoś starają się wycofać z niebezpiecznej dlań sytuacji. Elra natomiast stała w miejscu niczym posąg. Więc nie o to chodziło. Zresztą wszystko już sobie wyjaśnili, także Cervan znał sytuację.
Chyba że... Nie, to niemożliwe. Ignatius spojrzał badawczo na Elrę, która zaczerwieniła się usłyszawszy komplement na temat swojego pisma i bąknęła ciche podziękowanie. Nie, musi mu się wydawać. Dziewiętnastolatek potrząsnął lekko głową i wrócił spojrzeniem do mapy. Na pewno mu się wydaje. Zawstydzenie w czyjejś obecności nie musi od razu oznaczać czegoś więcej. To może być przecież tylko onieśmielenie, prawda? Albo w jej przypadku dalej stres związany z przypadkowym spaleniem folderu.
A jednak sekretarz miał wrażenie, że również się zaczerwienił. Tylko dlaczego? Przecież jeśli faktycznie tak było, to nie była jego sprawa. I mimo to czuł się dziwnie ze świadomością, że Elra (jeżeli oczywiście się nie mylił) mogła czuć coś do Cervana. Kobiety nie znał niestety zbyt dobrze, ale mistrza a i owszem. Jakby nie patrzeć mężczyzna był jego ojcem i zawsze radzili sobie tylko we dwóch. Tak, zawsze myślał, że gdyby starszy Teroise się z kimś związał, nie miałby nic przeciwko. W końcu to było jego życie, a Ignatius nie chciał, by ze względu na niego z czegokolwiek rezygnował. Jednocześnie chłopak przywykł, że większość dłuższych kontaktów Cervana z kobietami kończyła co najwyżej na przelotnym romansie. Dziwnie było myśleć, że po tylu latach nie interesowania się życiem miłosnym, nagle miałby się z kimś związać.
Myślisz o tym, jakby oboje coś do siebie czuli, skarcił się w myślach nagle, ale kątem oka zerknął na dalej wertującego folder Cervana i Elrę, która ściskała otrzymaną od Ignatiusa kopię dokumentów w dłoniach. Nie widział twarzy czarnowłosego mężczyzny, więc nie potrafił stwierdzić, czy ten zauważył chwilowe zawstydzenie historyczki, która zdążyła się już opanować. Chociaż odnosił wrażenie, że mężczyzna nawet tego nie zauważył.
Chłopak w końcu zdecydował się odwrócić wzrok i ponownie skupić na przygotowaniach do wyjazdu. Jego spojrzenie wróciło do mapy, a tym samym do kartki, którą Cervan na niej położył, gdy wszedł do pomieszczenia. Wziął arkusz do ręki i przelotnie go przeczytał.
- To z Defros, prawda? - spytał ponuro, gdy zdał sobie sprawę, czego dotyczy wiadomość. Zwrócił tym na siebie uwagę Cervana, który akurat oddawał Elrze folder. Mężczyzna odwrócił się do niego i skinął głową, na co chłopak jedynie zacisnął wargi. 
- Wyruszę pojutrze - powiedział niebieskooki po chwili namysłu, gdy uznał, że w jeden dzień powinien dać radę uwinąć się z najważniejszymi rzeczami. Położył list obok mapy i zerknął na historyczkę. - Elro, czy mógłbym cię prosić o pomoc w odnalezieniu informacji o rodzie Verdam? Mówiłaś, że pochodzisz z tamtych okolic, twoja pomoc mogłaby być dla mnie nieoceniona. Oczywiście, jeśli nie masz innych sprawę do zrobienia. 
- Pośpiech nie jest tu wskazany - wtrącił się Cervan nim kobieta zdążyła odpowiedzieć, zakładając ręce na piersi. - Jeśli faktycznie będziesz już gotowy do wyjazdu nie będę miał nic przeciwko, ale... - przerwał na chwilę, jakby rozważał, jak krzątający się po gabinecie chłopak zareaguje na jego słowa. - biorąc pod uwagę okoliczności nie pozwolę byś udał się tam sam.
Ignatius przystanął w pół kroku i spojrzał na ojca z niedowierzaniem.
- Dam sobie radę - zaoponował i wrócił do biurka.
- Nie wątpię, ale bezpieczniej będzie wysłać dwie osoby, by miały na siebie nawzajem oko - odparł mistrz i obaj Teroise zmierzyli się wzrokiem. Zapadła kłopotliwa, ale też nieprzyjemna cisza. Elra, która nie wiedziała, jakie wieści zapisane były na przybyłym z Defros liście, stała z boku co raz przeskakując wzrokiem z jednego mężczyzny na drugiego. Oni natomiast nie odrywali od siebie spojrzenia czekając, kto pierwszy się odezwie. 
- Nie chcę narażać kolejnego człowieka zabierając go ze sobą - odezwał się Ignatius po chwili. - Wystarczy, że zaginęła już druga osoba i nikt nie zauważył, kiedy i jak. Poproszę miejscowych o pomoc.
- Skąd możesz wiedzieć, czy będą chcieli pomóc? Zakładam, że niezbyt chętnie będą się zbliżać do domostwa Verdamów, jeśli będziesz chciał poszukać tam poszlak. - Cervan uniósł brew. - A kręcenie się tam samemu będzie skrajnie nieodpowiedzialne.
- Wraz bezpieczniejsze, niż błąkanie się dwóch osób, które kompletnie nie znają okolicy. 
- We dwójkę łatwiej jest się bronić w razie ataku. Nie wiemy, czy to, co tam grasuje, działa samotnie czy w grupie. 
- Nawet we dwoje mo...
- Na tę misję pozwolę wyjechać tylko dwóm osobom, nie jednej - Mistrz przerwał mu nim zdążył powiedzieć cokolwiek więcej. Surowym spojrzeniem zmierzył sekretarza i oparł dłonie na blacie biurka. - Nie zmienię zdania cokolwiek powiesz. To rozkaz, nie prośba.

Elra?
*ucieka do pudełka wstydu*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz