środa, 17 lipca 2019

Od Banshee cd. Nagi

Usłyszawszy słowo przebaczenia, poczuł się niczym obmyty z grzechów, na ponów czysty, jakby zajście niemalże sprzed chwili, nigdy nie miało miejsca. Wyślizgując się z matni sumienia, nie krępował się już więcej w obecności kobiety. Wszelkie obawy, które zrodziły się w jego głowie, gdy karcący ton zabrzmiał nad jego uchem, zniknęły w momencie, gdy dostrzegł, w jakim sposób ta zachowywała się w jego towarzystwie. Wielu zdawało się nie być w stanie ścierpieć jego egzystencji, sporo wzdrygało się za każdym razem, gdy ich wzrok przypadkiem spoczął na jego sylwetce. Było też grono, które ku rozradowaniu Banshee całkiem ignorowało jego byt, usilnie ograniczając swe już niezbyt wielkie rozumki, aby tylko nie dostrzec w nim niczego ponad zwykłe zwierzę. Jednakże zaprawdę rzadko zdarzało się, aby po zrozumieniu z kim prowadzi się rozmowę, ktoś pozwolił sobie na głębszy oddech, a co dopiero postanowił oddać się kontemplacji i to w połowie wypowiadanego zdania.
Zaprawdę rozbawiło go to, może nawet bardziej niż powinno, a jedynie wyuczona przyzwoitość powstrzymała go wówczas przed głośnym wyrażeniem swych emocji. Przyzwolił sobie zaledwie na drobny uśmieszek — widoczny, oczywiście jedynie dla tych, którzy wierzą, że koty zdolne są do takich odruchów. Na inne komentarze z jego strony próżno było wyczekiwać, albowiem idąc w ślad za nieznajomą również postanowił milczeć. Jeno przysiadł nieopodal, przyzwalając sobie skorzystać z cienia, którego dotychczas używała kobieta i cierpliwie czekał, aż zechce dokończyć swą opowieść.
— Niebywałe... — wysłuchawszy ją do końca, w końcu zebrał się na odpowiedź. Spoglądał, to na egzorcystę, jak przyszło mu przez chwile się dowiedzieć, a to na jego niedoszłą ofiarę, nieco jeszcze podenerwowaną z powodu jego obecności. — Zatem to powodowało, to przedziwne uczucie, które podkusiło mnie, żeby skoczyć. Pomyśleć tylko do jakich niefortunnych zdarzeń mogłoby dojść, gdyby mój kaprys pchnął mnie dalej. O losie, to mogło być ciekawe.
Prychnął, chociaż poprawniej byłoby stwierdzić, że z jego gardła uciekł nieco zbliżony do tego dźwięk. Był, to jednak najprawdopodobniej dosyć niekontrolowana reakcja, gdyż Banshee momentalnie przekształcił to w nieco bardziej neutralne niby chrząkniecie.
— Mam, jednak jedno pytanie w związku z tym tematem. Proszę mi wybaczyć, jednak strasznie mnie intryguje, czemuż on? Dlaczego ta istota? Nie znam natury problemu, lecz widziałem siły zamknięte w skrzyniach, medalionach, czy nawet w lampionach i zdawały się nie być tak problematyczne. Och! A może chodzi o naturę naczynia? Jego żywotność, siłę witalną?
Niósł wiatr, ochrypły głos demona, który dźwięczał nutą pogodną, może trochę w nietakt, jednak eksponując jego szczere zainteresowanie tematem. Wprawdzie istniało ryzyko, że jego uwaga wynika z chwilowej fascynacji, którą zaraz odrzuci, jak to bywało nie raz, lecz w tamtej chwili złote ślepia lustrowały kobietę, głodne nowych wieści. 


Naga?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz