niedziela, 28 lipca 2019

Od Madeleine

Wszechobecna cisza zaczynała być już męcząca dla skrytobójczyni. Kompletnie nie wiedziała co ze sobą zrobić, jak zabić nudę. W końcu doszło do tego, że zaczęła prowadzić jednostronną dyskusję ze swym oślizgłym przyjacielem. Jakby ktoś spisał jej wywody, mogłaby z tego wyjść całkiem niezła historia, patrząc na to, że dziewczyna po chwili zaczęła bredzić i zmyślać historie, aby tylko coś więcej się w nich działo. Jednak to nie było wystarczające. Już po kilku minutach Madeleine zaczęło niezwykle irytować to, że wąż jej nie odpowiadał i tylko ona musiała się wysilać. Wręcz zrzuciła go z łóżka, a sama rozejrzała się po pokoju w poszukiwaniu swych małych przyjaciół. Jakby na zawołanie, zza obrazu wyszła niewielka czarna kulka, potocznie znana jako pająk. Różowowłosa szybko podeszła do ściany i przystawiła do niej dłoń, na której zaraz to znalazł się jej nowy towarzysz rozmowy. Usiadła ponownie na łóżko, a stworzonko położyła sobie na piersi. Uwielbiała to, że potrafiła rozumieć jego mowę. Dzięki temu nawet nie musiała wymyślać tematu. Pająk sam zaczął rozmowę z nią. Niestety to też nie zajęło dziewczynę na długo. Po kilkunastu minutach Zahir - jak się przedstawił - odszedł w tylko sobie znane miejsce, a Louise znowu dopadła nuda. Westchnęła i położyła się na wznak. Patrzyła się tępo w sufit do momentu, gdy do jej głowy nie wpadł pewien pomysł. Dziewczyna lekko uniosła się na łokciach i przechyliła na lewą stronę. To tam stała szafka nocna, w której znajdowała się specjalna szuflada. Miała nawet zdobienia informujące o tym. Może nie do końca zamierzone, ale były tam. Madeleine chwyciła za rączkę i wysunęła lekko drewnianą powłokę. W środku można było ujrzeć całą kolekcję noży należących do różowowłosej. Panował tam nienaganny porządek. Było to chyba najczystsze miejsce w pokoju Mad. Nie trzeba było długo czekać na moment, gdy cały asortyment znalazł się rozsypany na łóżku, a szuflada wydała z siebie głośny trzask przy pośpiesznym zamykaniu. Po chwili przez pomieszczenie przeleciało jedno z ostrzy, momentalnie wbijając się w drzwi znajdujące się naprzeciwko. Potem kolejne. I kolejne. Zaczęły one tworzyć swego rodzaju wzór. Dziewczyna nie była jeszcze pewna, jaki konkretnie ma on być. W ostateczności zaczęła wychodzić z tego uśmiechnięta buźka. Nagle drzwi otworzyły się, a w głowie Madeleine pobrzmiewał krzyk:
- Co się tutaj dzieje?!
- Nuuuuda! - odkrzyknęła tylko, nawet nie racząc spojrzeć, kto przybył.

<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz